[TEST] Motorola Edge 40 Pro: Szybka, piękna, wodoodporna

Smartfon, który ma tylko jedną słabą stronę.

Konstanty Młynarczyk

Rynek komórek to prawdziwa rzeźnia. Nie, żeby inne kategorii elektroniki były rajskimi ogrodami pełnymi tęcz i jednorożców, ale nigdzie indziej nie jest tak, żeby z marek, które królowały w sklepach dwadzieścia lat temu została - a przynajmniej, liczyła się na rynku - tylko jedna.

Cześć, witajcie w kolejnym odcinku TL;DR! Nazywam się Kostek Młynarczyk i mam tu dziś Edge 40 Pro - telefon, który pokazuje, czemu Motorola jest jedynym dinozaurem, który nie tylko przeżył uderzenie smartfonowej planetoidy, ale radzi sobie świetnie w świecie po apokalipsie. No więc, Motorolo - jest dobrze, źle, czy brzydko?

W naszym cyklu wideorecenzji nie opisujemy tylko, jakie dane urządzenie jest. Testujemy je w praktyce, a potem, niczym w starym westernie z Clintem Eastwoodem, bezlitośnie punktujemy, co okazało się dobre, złe i brzydkie.

Opowiem wam, jakie dobre cechy ma ten sprzęt, potem przejdę do minusów, żebyście wiedzieli, czego może wam w nim zabraknąć, a na koniec wyciągniemy to, co brzydkie - czyli rzeczy, których producent powinien się wstydzić albo które przeszkadzają tak bardzo, że tylko przez nie możesz zrezygnować z zakupu.

TL;DR - to, co dobre, złe i brzydkie w technologiiKonstanty Młynarczyk, TL;DR

THE GOOD: Cechy dobre

Edge 40 Pro to flagowiec Motoroli i jej przepustka na najwyższą półkę. I to widać od razu. Pokrywające ekran szkło Gorilla Glass Victus jest wygięte i na brzegach i w rogach, płynnie przechodząc w chłodne aluminium ramki, tworzące z nim i kolejną taflą od strony pleców, perfekcyjnie spasowaną, obłą kapsułę obudowy. Wspomniane szkło na pleckach telefonu jest wykończone matowo, "mrożone", przez co wygląda świetnie, jest przyjemne w dotyku i nie zbiera odcisków palców. Podobają mi się też detale wyspy aparatów, obramowania obiektywów i obniżone brzegi - wszystko to współgra i komponuje się w spójną całość. Plus!

Bardzo dobre, zdecydowanie godne flagowca są też "wnętrzności" nowej Motki. Ba, powiedziałbym wręcz, że imponujące. Zresztą, oceńcie sami: najszybszy dostępny mobilny system-on-chip, Snapdragon 8 drugiej generacji, do tego 12 gigabajtów LPDDR5x, najszybszej pamięci RAM i też najszybsza pamięć stała, UFS 4.0, której jest 256 GB. I tą "najszybszość" zdecydowanie czuć - ten telefon aż rwie się do działania, z kopyta i bez zadyszki biorąc na siebie wszelkie zadania. Brawo!

Do tego wrażenia płynności swoje trzy grosze z pewnością dokłada też piękny, ale i bardzo szybki wyświetlacz. Wykonany w technologii pOLED ma niemal 6,7" po przekątnej i odświeżanie aż 165 Hz. Do tego dochodzi bardzo wysoka, sięgająca szczytowo 1300 nitów jasność, która zdecydowanie przyda się w słoneczne dni, oraz obsługa HDR10+ i Dolby Vision. Za to też plus.

Elementem, który często jest niedoceniany, a który potrafi zadecydować o miłości lub nienawiści do danego smartfonu jest dodatkowe oprogramowanie. W przypadku Motoroli to bardzo mocny punkt i bardzo dobra cecha. W Edge 40 Pro znajdziemy mnóstwo drobnych, ułatwiających życie funkcji, takich jak błyskawiczne włączanie latarki gestem, czy robienie selfie bez dotykania telefonu, ale też solidny zestaw możliwości z zakresu bezpieczeństwa i prywatności, czy zarządzania telefonem. Przyznam, że jestem też wielkim fanem Ready For, czyli funkcji, które po podłączeniu zewnętrznego monitora lub telewizora zmieniają smartfon w komputer, konsolę do gier czy centrum multimediów. Duży, duży plus.

Na plus zasługuje też zestaw aparatów fotograficznych, które potrafią bardzo dużo. Główny aparat ma sensor 50 Mpix z pikselami o wielkości 1 mikrometra, łączone w wirtualne piksele 2 mikrometry. W połączeniu ze stabilizacją optyczną i zaawansowanym oprogramowaniem pozwala to między innymi na robienie udanych zdjęć w słabym świetle, czy łapanie szybko poruszających się obiektów. Do tego dochodzi aparat ultraszerokokątny o polu widzenia 114 stopni oraz aparat tele z powiększeniem x2, przeznaczony do robienia portretów.

Trzeba też pochwalić błyskawiczne ładowanie przewodowe z mocą 125W, uzupełnione ładowaniem bezprzewodowym i ładowaniem zwrotnym. Plus.

I jeszcze na koniec - wodo- i pyłoszczelność zgodna z IP68, a więc gwarantująca bezpieczeństwo telefonu nawet podczas kąpieli. Nie to, żebym chodził pod prysznic z telefonem, czy cały czas zalewał go herbatą, ale jak testuję taki, który nie ma uszczelnienia, to czuję się jakoś tak… no, mniej spokojnie. Więc i tu zdecydowany plus.

THE BAD: Cechy złe

Nieobecność gniazda audio to już praktycznie standard w sprzęcie z wyższej półki, więc nie ma się co czepiać. Ale tak, nie ma go. Brakuje mi za to trochę emitera podczerwieni - to się potrafi przydawać.

Za złe uważam też, że w Polsce do sprzedaży trafi tylko wersja mająca 256 GB pamięci masowej. To dużo, ale dobrze mieć możliwość wybrać dwa razy tyle.

THE UGLY: Cechy brzydkie

Wizerunek flagowca, który nie ma się czego wstydzić psuje jeden element - brak zoomu optycznego większego, niż x2. Jak słusznie podkreśla producent, takie powiększenie świetnie sprawdza się przy robieniu portretów - co sprawdziłem i potwierdzam, jest bardzo dobrze - jednak tele x3, x3,5, a najlepiej x5 daje dużo, dużo więcej możliwości. A od smartfonu z najwyższej półki oczekuje się dużo możliwości.

PODSUMOWANIE:

Tak jak mówiłem na początku, Motorola nie tylko jako jedyna przetrwała smartfonową rewolucję w jakim-takim stanie, ale radzi sobie naprawdę bardzo dobrze, a Edge 40 Pro świetnie ilustruje dlaczego: to świetnie zaprojektowany i wykonany smartfon, który działa fantastycznie szybko i płynnie, a jego oprogramowanie oferuje mnóstwo funkcji i dodatków, bez których oczywiście można sobie radzić, ale po co, skoro tu są?

Konstanty Młynarczyk, dziennikarz Tech.wp.pl

Tldrtestsmartfon
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)