Ten mężczyzna okrada banki grożąc wybuchem jądrowym
Nie do końca wiem czy powinienem być pod wrażeniem tego, że od trzech miesięcy ten mężczyzna okrada banki i nikt go jeszcze nie złapał, czy faktu, że ma odwagę robić to jedynie przy pomocy gróźb zdetonowania ładunku atomowego. Bo alternatywą jest załamanie rąk nad stanem wiedzy amerykańskich kasjerów.
29.02.2012 14:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Złodziej grasuje w stanie Maryland już od grudnia zeszłego roku. W tym czasie obrabował cztery banki, ostatni w poniedziałek, za każdym razem grożąc odpaleniem ładunku jądrowego. Po otrzymaniu pieniędzy sprawca wychodził z banków i znikał na piechotę.
Nie zaprzeczam, że kasjer musi być przerażony podczas każdego napadu na bank, ale wybuch jądrowy? Czy to nie jest absurdalne? A jeśli nie spełni się żądań, to co? Złodziej zdetonuje bombę zmiatając z powierzchni ziemi kasjera, pieniądze, bank i siebie? Równie dobrze mógłby grozić, że sprowadzi plagę szarańczy albo burzę z piorunami.
Ja rozumiem, że banki są ubezpieczone od kradzieży, kasjerzy są słabo opłacani, ochrona nie reaguje, ale uwierzyć w odpalenie atomówki? Bez przesady.