USS Growler (SSG-577) to amerykański okręt podwodny typu Grayback. Był jednym z pierwszych jednostek wyposażonych w pociski manewrujące, także przenoszące głowice atomowe. Zarówno Growler jak i jego bliźniacza jednostka Grayback znacząco wyróżniały się tle pozostałych jednostek. Po pierwsze, na ich kadłubie zainstalowano dwa potężne "garby" w których przewożono pociski nuklearne. Po drugie, to jedyne okręty podwodne przenoszące broń jądrową napędzane klasycznymi silnikami Diesla. Okręt zwodowano w roku 1958 i jak do tej pory, jest jednym udostępnionym przez armię USA do zwiedzania. Wybraliśmy się na jego pokład z aparatem. Pierwsze, co od razu rzuca się w oczy, to potworna ciasnota.
USS Growler (SSG-577) to amerykański okręt podwodny typu Grayback. Był jedną z pierwszych jednostek wyposażonych w pociski manewrujące, także przenoszące głowice atomowe. Zarówno Growler jak i jego bliźniacza jednostka Grayback znacząco wyróżniały się na tle pozostałych okrętów. Po pierwsze, na ich kadłubie zainstalowano dwa potężne "garby", w których przewożono pociski nuklearne. Po drugie, to jedyne okręty podwodne przenoszące broń jądrową napędzane klasycznymi silnikami Diesla. USS Growler zwodowano w roku 1958 i jak do tej pory jest jednym udostępnionym przez armię USA do zwiedzania. Wybraliśmy się na jego pokład z aparatem.
Potworna ciasnota
Aby wejść na pokład najpierw musimy udowodnić obsłudze, że poradzimy sobie wewnątrz okrętu. Do tego celu służby specjalna bramka, która imituje najwęższe i najciaśniejsze przejście. Jeśli je pokonamy, zostaniemy wpuszczeni na pokład - jeśli nie, możemy zapomnieć o wejściu.
Kiedy wreszcie wejdziemy do wnętrza Growlera, to pierwszym co do nas dociera jest potworna ciasnota. Ciężko jest się nawet obrócić w miejscu, jeśli zabraliśmy ze sobą plecak. Widać również, że konstruktorzy wykorzystali każdy możliwy skrawek okrętu. Wszędzie upchnięty jest jakiś sprzęt, przełączniki, wskaźniki, schowki... Ma się jednak nieodparte wrażenie, że zapomniano w tym wszystkim o załodze i miejsce dla niej starano się znaleźć niejako na siłę.
Zobacz pierwszy rejs USS Zumwalt:
Przenosił broń atomową
Growler był drugim okrętem US Navy, przy budowie którego zastosowano bardzo wytrzymałą stal HY-80. Jest ona w stanie wytrzymać naprężenia rzędu 60 kg/mm2. To właśnie z niej zbudowano garby - hangary, w których przewożono pociski manewrujące Regulus I i Regulus II.
Na zdjęciach widać stanowisko dowodzenia ogniem i sterowania całym uzbrojeniem okrętu. Z tego miejsca wytyczano cele, otwierano wrota hangarów i dokonywano odpalenia pocisków.
Kapitański "luksus"
To najbardziej luksusowa kajuta na całym okręcie. Jak łatwo się domyśleć, zajmował ją dowódca, choć i on nie mógł liczyć na imponującą przestrzeń. Pomieszczenie ma zaledwie około 3 m2 i raczej przypomina więzienną celę, niż kapitański salon. Kapitan mógł jako jedyny liczyć jednak na prywatne pomieszczenie. Miał też do dyspozycji na wyłączność umywalkę.
Drugim pomieszczeniem o tak wysokim standardzie była mesa oficerska. Jednak nawet i tutaj upchnięto w każdym wolnym miejscu schowki i niezbędną aparaturę.
Miniaturowa łazienka
Na tym zdjęciu widać kajutę oficerską. Najwyżsi rangą mieli do dyspozycji własne, spore szafki, znacznie większe odstępy pomiędzy kojami, a także dostęp do umywalki.
Jeśli wydaje się wam, że to bardzo ciasne pomieszczenie, to jesteście w błędzie. Powyżej widać okrętową łazienkę, w głębi której zainstalowano prysznic.
Należy pamiętać, że załogę stanowiło 9 oficerów oraz 78 niższych rangą żołnierzy.
Panele kontrolne
Dużą część okrętu zajmują instalacje sterujące jego pracą. Na zdjęciu powyżej widać panel sterowania, z którego kierowano działaniem silników Diesla oraz silników elektrycznych, gdy Growler płynął w zanurzeniu. W głębi widać również panel sterujący otworami znajdującymi się w kadłubie - np. w celu wyrównania zbiorników balastowych.
Jak widać na zdjęciach, nikt nie bawił się w chowanie kabli i instalacji. Wszystko umieszczono na wierzchu, ułatwiając tym samym dostęp w razie konieczności.
Miniaturowa kuchani i mikrotoaleta
Załoga musi jeść, a posiłki należy gdzieś przygotować. Na tym zdjęciu widać okrętową kuchnię. W wielu komunistycznych blokach rodem z PRL przestrzeń wydzielona na przygotowywanie posiłków była większa, niż ta dostępna na okręcie podwodnym.
Nawet załatwianie potrzeb fizjologicznych wiązało się z ogromną ciasnotą. Jeśli wydaje się wam, że toalety zamontowane w samolotach są niewielkie, to uwierzcie, że ta na Growlerze jest jeszcze mniejsza.
Miejsca dla szeregowej załogi
Konstruktorzy wykorzystali wszelką możliwą przestrzeń. Koje przeznaczone dla załogi znajdowały się w każdym wolnym miejscu. Część załogi zmuszona była spać tuż obok torped, co ponoć nie było wcale najgorszym z możliwych miejsc.
Pozostała część załogi spała w kojach rozmieszczonych wzdłuż przejść. Jedyną izolacją od otoczenia były zasłonki. Odległość pomiędzy łóżkami jest tak niewielka, że nie ma mowy o tym, aby choćby usiąść na materacu.
Wycofanie ze służby
W centralnej części okrętu znajduje się peryskop. To dość stara konstrukcja, która wykorzystuje tylko jeden okular, co uniemożliwia widzenie stereoskopowe.
Growler w czynnej służbie spędził zaledwie sześć lat. W tym czasie odbył dziewięć misji, których celem było odstraszanie przeciwników. Ze służby wycofano go z powodu wprowadzania do działania znacznie nowocześniejszych konstrukcji.
Jarosław Babraj