Tak kłamały polskie gazety. Fake newsy we wrześniu 1939 r.
30.08.2021 15:40
Gdy wybuchła wojna, magnat prasowy Marian Dąbrowski przebywał we Francji, nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Chociaż widmo konfliktu wisiało w powietrzu od dawna, nie zabezpieczył swojego majątku, co odbiło się na jego późniejszych losach. Tymczasem dziennikarze wydawanego przez niego "Ilustrowanego Kuriera Codziennego" w pocie czoła kreowali fikcyjne komunikaty, w których polscy piloci na spółkę z sojusznikami zadawali ciężkie straty Niemcom. Podobną postawę przyjęli we wrześniu 1939 r. pracownicy wszystkich krajowych redakcji.
"Ilustrowany Kurier Codzienny", 3 września 1939 r.
Na początku wojny na trzeciej stronie dziennika Mariana Dąbrowskiego ukazał się wzniosły tekst pt. "Polska znów przednią strażą Europy". "Rozpoczęła się święta wojna. Wojna o niepodległość. –Jeszcze polska nie zginęła! – trzeba będzie znów zaintonować. (…) Wojna, która się rozpoczęła, jest walką o najwyższe wartości. Będzie to walka o prawo samoistnego bytu narodowego" – czytamy w nim. W kolejnych dniach polska prasa, starając się podtrzymać ducha w narodzie, będzie publikować komunikaty, które miały niewiele wspólnego z prawdą.
"Express Poranny", 4 września 1939 r.
Czwartego dnia hitlerowskiej agresji warszawski dziennik "Express Poranny" donosił o wojskach polskich, które "ścigają wroga na terytorium Niemiec w rejonie Leszna i Rawicza". Co ciekawe, treść komunikatu - choć wyolbrzymiona - była zgodna z rzeczywistością; polskie oddziały broniące Leszna i Rawicza przeprowadziły na początku września akcje wypadowe na terytorium wroga. Gazeta nie mogła pominąć również faktu, że dzień wcześniej Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę Niemcom. Stąd na pierwszej stronie pojawił się bardzo wymowny nagłówek: "Pełny front wolności przeciw germańskiemu barbarzyństwu". Dziennik podał jednocześnie fałszywą informację o zbombardowaniu przez wroga Jasnej Góry, które miało podobno wywołać "oburzenie całego świata chrześcijańskiego". Dwa dni później polska prasa zdementowała te doniesienia zaznaczając, że było to kłamstwo rozpowszechniane celowo przez hitlerowską propagandę.
"Warszawski Dziennik Narodowy", 5 września 1939 r.
Polska prasa z entuzjazmem informowała o działaniach angielskich bombowców, które miały z sukcesem zaatakować niemieckie porty w Wilhelmshaven i Brunsbüttel. Tak przynajmniej twierdził "Warszawski Dziennik Narodowy", który donosił 5 września, że "stwierdzono wiele trafień okrętów wojennych niemieckich" oraz że "straty nieprzyjaciela są duże". W rzeczywistości próba zbombardowania Wilhelmshaven zakończyła się całkowitą porażką: brytyjskie samoloty nie zdołały uszkodzić żadnego statku, a większość maszyn nie dotarła nawet do celu.
"Chwila", 6 września 1939 r.
6 września wydawany we Lwowie dziennik "Chwila" donosił na pierwszej stronie o nalocie 30 polskich bombowców na Berlin. Z lektury gazety czytelnik mógł się również "dowiedzieć" o spektakularnych sukcesach francuskiej armii. Według artykułu, który ukazał się na łamach "Chwili", Francuzi mieli przełamać w siedmiu punktach Linię Zygfryda (system niemieckich umocnień), sprawiając, że "wojska niemieckie uciekają w popłochu". "Wczoraj w całym Berlinie światła były zgaszone. Ludność Berlina z niepokojem wyczekuje nalotu lotnictwa francuskiego, angielskiego i polskiego" – czytamy w dzienniku.
"Kurier Czerwony", 6 września 1939 r.
Tego samego dnia dziennik "Kurier Czerwony" (tytuł nie był związany z jego profilem politycznym, lecz kolorem winiety) podawał, że Linia Zygfryda została złamana już w 12 punktach, Francuzi maszerują w głąb Niemiec, a "600 bombowców angielskich zbombardowało Rzeszę Niemiecką od Bawarii do Hannoweru (sic!)". Według gazety "bombardowanie wywołało niesłychaną panikę w miastach niemieckich".
"Ilustrowany Kurier Codzienny", 9 września 1939 r.
W podobnym stylu rozpisywał się "IKC", który informował 9 września o "panicznym odwrocie wojsk niemieckich". "Jak donosi komunikat sztabu brytyjskiego, Niemcy pospiesznie przerzucają swe wojska z frontu wschodniego na front zachodni. Siedem dywizji zostało przerzuconych z Polski dla obrony zagrożonego frontu zachodniego" - czytamy na łamach dziennika.
"Kurier Czerwony", 10 września 1939 r.
Tydzień po tym, jak Francja wypowiedziała Niemcom wojnę, "Kurier Czerwony" donosił, że nasz sojusznik rzucił na front wiele czołgów automatycznych. "Armia francuska przewyższa o wiele Niemców pod względem technicznym. Operuje w masie czołgami automatycznymi. Szczególnie silne natarcie idzie na Saarbriicken (sic!). Pierwsza linia została sforsowana. Rzesza przystąpiła do ewakuacji ludności z miast Kolonii i innych" - czytamy w artykule, który ukazał się na pierwszej stronie gazety.
"Czas", 11 września 1939 r.
Według dziennika "Czas" sukcesy odnosili także obrońcy stolicy, którzy strącili 20 proc. nadlatujących samolotów nieprzyjaciela. 11 września czytelnicy gazety mogli przeczytać na pierwszej stronie, że Francuzi w dalszym ciągu prą naprzód, a polska armia szykuje się do "zadania Niemcom decydującego uderzenia".
"Kurier Czerwony", 17 września 1939 r.
Gdy Armia Czerwona wkraczała 17 września na Kresy Wschodnie Rzeczpospolitej, w "Kurierze Czerwonym" ukazała się krótka depesza o zatopieniu niemieckiego okrętu podwodnego U-37 przez polski niszczyciel ORP Wicher. Treść komunikatu wydaje się tym bardziej absurdalna, gdy prześledzi się faktyczne losy każdej z tych jednostek: ORP Wicher został zatopiony przez niemieckie samoloty już 3 września, a U-37 został zatopiony przez własną załogę dopiero 8 maja 1945 r.
"Kurier Codzienny", 18 września 1939 r.
Następnego dnia w "Kurierze Codziennym" można było przeczytać, że "wojska niemieckie wycofują się w popłochu na całym froncie", a Polacy i Francuzi zbombardowali stolicę III Rzeszy. Pojawiły się także "niepotwierdzone wiadomości", że oddziały francuskie opanowały ważny ośrodek gospodarczy Zagłębia Saary – miasto Saarbrücken.