T‑72: zanosi się na drogi i nieopłacalny remont czołgów
Rząd dostrzegł fatalny stan czołgów wykorzystywanych przez polską armię. Sposób rozwiązania tego problemu ciężko określić jednak mianem optymalnego.
Mariusz Błaszczak poruszył ostatnio kwestię fatalnego stanu technicznego czołgów T-72, o czym doniosły WP wiadomości. Minister Obrony Narodowej zapowiedział nawet, że przewidywany jest remont 318 pojazdów, który pochłonąć może aż 1,75 mld zł.
Naprawa czołgów T-72, z których duża część znajduje się w opłakanym stanie, według ministra pomóc ma w "odbudowaniu potencjału polskiej armii". Decyzja szefa MON jest jednak szeroko krytykowana, a część ekspertów wskazuje nawet, że to "zwykłe wyrzucanie pieniędzy w błoto". Wynikać ma to z faktu, że tylko ok. 170 czołgów T-72 jest w czynnej służbie i tylko te jednostki utrzymywane są w przywoitym stanie.
Remontowi podlegać mają jednak również T-72, które przekazane zostały Agencji Mienia Wojskowego. Większość z nich ma poważnie uszkodzone pancerze, niesprawne systemy celowania czy zużyte silniki. Bardziej opłacalne ma być złomowanie pojazdów niż ich naprawa, którą zająć ma się państwowa spółka Bumar Łabędy.
"Bez nowoczesnego pancerza reaktywnego, nowego silnika, lepszej armaty ten czołg nie przetrwa nawet 15 minut na polu walki" - komentuje w nieoficjalnej rozmowie oficer z jednostki pancernej w rozmowie z WP. "Żołnierze, którzy będą na nich ćwiczyć, nabawią się depresji. Tak niecelny jest system stabilizacji armaty. Jestem pewien, że nasi generałowie, gdyby tylko mogli, powiedzieliby to samo" - dodaje.