Stał za sukcesem iPhone'ów i iMaków. Znowu odmieni Apple'a?

Steve Jobs określił go mianem "duchowego partnera" w Apple. To właśnie Jony Ive sprawił, że miliony osób zachwyciły się iPhone'ami, iMakami czy iPodami. Czy teraz będzie w stanie znowu tchnąć w firmę nowego ducha?

Stał za sukcesem iPhone'ów i iMaków. Znowu odmieni Apple'a?
Źródło zdjęć: © East News
Adam Bednarek

13.12.2017 14:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Steve Jobs przed śmiercią powiedział, że Jony Ive ma na większe uprawnienia niż jakakolwiek inna osoba w Apple, z wyjątkiem niego. “Nie ma w tej firmie nikogo, kto mógłby mówić mu, co powinien robić, albo kto mógłby kazać mu się odczepić. W taki właśnie sposób to zorganizowałem” - mówił Jobs, dla którego Ive w Apple był “duchowym partnerem”.

To właśnie Jony Ive stał za sukcesem iMaków, iPodów czy w końcu iPhone’ów. To on sprawił, że sprzęty zachwycały swoim wyglądem, nadając im charakterystyczny kształt i wygląd. Po latach pracownicy Apple’a mówili, że to nie odejście Jobsa byłoby śmiertelnym ciosem dla firmy, a właśnie rezygnacja Brytyjczyka.

Na całe szczęście dla Apple’a Ive wcale odchodzić nie chce, choć od śmierci Jobsa co jakiś czas pojawiają się plotki, że Jony miałby opuścić firmę i wrócić do Wielkiej Brytanii. Pogłoski były zresztą krzywdzące, bo wielu współpracowników podkreśla, jak wiele dla Ive’a Apple znaczy. Jedyne okazje, kiedy Jony używa słowa “ja” (ang. I), to te, kiedy mówi o iPhonie lub o iPadzie - twierdzą ci, którzy go znają.

Obraz
© Wikipedia

Kłam pogłoskom zadał sam Ive. W grudniu dowiedzieliśmy się, że po latach przerwy - w trakcie której Ive zajmował się interfejsem graficznym iOS czy projektowaniem imponującej siedziby Apple Park - znowu stanie na czele projektantów w Apple.

Sprzęt ma być przyjazny

Johny Ive urodził się 27 lutego 1967 w Londynie. Ukończył ze świetnymi wynikami Newcastle Polytechnic, jedną z najlepszych szkół dla projektantów w Wielkiej Brytanii. Co wcale nie dziwi, biorąc jego młodzieńcze zamiłowania.

“Jako dzieciak rozkładałem wszystko, co wpadło mi w ręce. Później ta skłonność przekształciła się w zainteresowanie sposobem, w jaki te rzeczy są wytwarzane, jak działają, ich formą i materiałami, z których je wykonano” - wspominał Ive. Od dziecka miał talent do rysowania i projektowania. Wyróżniał się w szkole, jego projekty i pomysły były nagradzane. Nauczyciele wspominali, że patrząc na prace Ive’a, sami się od niego uczyli.

Będąc nastolatkiem Ive zaprojektował kilka cienkich, dopracowanych w detalach telefonów przenośnych, do złudzenia przypominających te, których używamy obecnie - pisał Leander Kahney, autor biografii Jony’ego. I to w czasach, kiedy o komórkach nikt nie marzył. Ale to nie prototypowe smartfony były zapowiedzią tego, jak Ive wpłynie na Apple.

Nastoletni Ive miał zaprojektować długopis. W trakcie prac nad projektem zauważył, że ludzie bardzo często bawią się długopisami, tylko po to, by zająć czymś ręce. Stworzony przez niego model TX2 miał więc kulkę, która służyła wyłącznie do zabawy. Nie miała innych zastosowań. Dodanie takiego gadżetu do długopisów było nowatorskim rozwiązaniem jak na tamte czasy.

To nie tylko zabawna anegdota z lat młodości Ive’a. Pokazuje sposób myślenia projektanta, dla którego przedmiot powinien zachęcać do interakcji. Być ludzki, a nie obcy czy odstraszający, jak technologia w latach 80. i 90. To właśnie dlatego do iMaka dodał… rączkę.

Apple nie było innowacyjne

iMac, jak pisał autor biografii, “otworzył drzwi do sławy Jony’emu, stając się jego pierwszym projektem, który przyciągnął taką uwagę”. Ive dołączył jednak do Apple wcześniej, w 1992 roku. Choć już wtedy jego projekty, przy których pracował, były cenione - np. Newton, w pewnym sensie prekursor dzisiejszych iPhone’ów i iPadów, był komercyjną klapą, ale design Ive’a zbierał pochwały - to Brytyjczyk nie wspominał tamtych czasów zbyt dobrze. “To z pewnością nie była innowacyjna firma - opisywał lata 90. dla Apple. - Utraciliśmy własną tożsamość, a wytycznych do dalszych działań szukaliśmy u konkurentów”.

Wszystko zmieniło się, gdy w 1997 roku na czele Apple znowu stanął Steve Jobs. Powracający na stanowisko prezesa postanowił odmienić firmę. Zrezygnował z wielu produktów, stawiając na mniej sprzętu w ofercie, który jednak sprzedawany był drogo. Początkiem rewolucji miał być stacjonarny komputer, a jego projektowaniem zajął się właśnie Ive.

Obraz
© Apple

- Nie dotkniesz czegoś, czego się boisz - wspominał Ive - Mogłem sobie łatwo wyobrazić, że moja mama, na przykład, bałaby się dotknąć iMaka. Dlatego pomyślałem, że gdyby dodać mu rączkę, to dzięki niej pojawiłaby się możliwość nawiązania z nim osobistego kontaktu. To było przystępne, intuicyjne rozwiązanie. Dawało przyzwolenie na dotyk. Poza tym wywoływało wrażenie, że komputer jest w pewien sposób uległy wobec użytkownika - mówił projektant.
To nie jedyna rzecz, która wyróżniała iMaka. Komputer był wykonany z przejrzystego plastiku. Po sukcesie sprzętu, rynek zalała fala półprzezroczystych plastikowych produktów, które chciały naśladować wygląd iMaka. Nic dziwnego, bo komputerem zachwycał się cały świat. A Jony zaczął być wielbiony jako jeden z najodważniejszych i najoryginalniejszych projektantów na świecie - pisał Leander Kahney.

W podobny sposób Ive wpłynął na branżę po premierze iPoda. Jobs nienawidził białego koloru, ale Jony przekonał szefa, że to będzie strzał w dziesiątkę. Nie tylko odmienił politykę Apple’a - biel stała się kojarzona z firmą - ale też sprawił, że wiele innych sprzętów miały białe obudowy.

Duchowy partner Jobsa

“W mojej opinii to postać Steve’a Jobsa dodawała mu skrzydeł, przy obecnym zarządzie raczej ostrożnie ewoluują już sprawdzone koncepcje” - pisze Paweł Okopień z imagazine.pl, komentując fakt, że Ive znowu będzie miał bezpośrednią kontrolę i wpływ na zespół projektantów. Nie da się ukryć, że obawa jest uzasadniona, bo relacja Ive’a i Jobsa była wyjątkowa. Jobs zawsze stawał za Ive’m murem i dlatego z Apple odchodzili pracownicy, z którymi Ive się nie dogadywał.

“W wielu innych firmach pomysły i świetne projekty giną gdzieś po drodze podczas procesu produkcji. Pomysły, które wychodzą ode mnie i od mojego zespołu, byłyby całkowicie nieistotne, gdyby nie Steve, który dopinguje nas, współpracuje z nami i pomaga nam pokonywać przeszkody, dzięki czemu nasze koncepcje zamieniają się w końcu w produkty” - tak Ive opisywał współpracę z Jobsem.

Obraz
© flickr.com | James Mitchell

Ale też Ive pieklił się, że pomysły jego i zespołu Jobs zawsze przypisywał sobie. W rozmowie z autorem biografii Jobsa skarżył się, że szef Apple’a jedynie odrzuca kiepskie pomysły i wybiera idealny, a później przedstawia je publicznie tak, jakby on na to wpadł.

“Zawsze przykładam maniakalną wręcz wagę do tego, kto jest autorem danej koncepcji, nie wyrzucam nawet swoich notatników wypełnionych pomysłami. Dlatego boli mnie, gdy w wypadku mojego projektu Steve przypisuje sobie wszystkie zasługi” - mówił.

To jednak właśnie Jobs sprawił, że Ive i grupa projektantów miała w Apple większe znacznie niż inżynierowie. Wcześniej normą było, że to ci drudzy szykowali podzespoły, zaś pierwsi musieli je po prostu spakować w obudowę. Za panowania Jobsa i Ive’a sytuacja się odwróciła - liczył się wygląd, design. Jeżeli jeden z podzespołów był tańszy, ale nie pasował do pomysłu projektantów, inżynierowie musieli postawić na droższy wariant.

W ciągu najbliższych lat przekonamy się, czy w Apple wciąż jest ktoś, kto będzie w stanie pomóc pokonywać przeszkody, dzięki czemu rewolucyjne koncepcje zamieniają się w końcu w produkty, tak jak robił to Jobs. Patrząc jednak na dokonania Ive’yego - nagradzanego wieloma nagrodami na całym świecie - można zaryzykować stwierdzenie, że nadchodzą lepsze czasy dla fanów Apple’a. I tych, którzy stęsknili się za niesamowitością produktów z jabłkiem.

Komentarze (5)