Spotify może mieć poważnego konkurenta. Muzycy zwierają szyki
31.03.2015 12:04, aktual.: 01.04.2015 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jay Z uruchamia własną platformę muzyczną. Usługa, bazująca na kupionej przez niego na początku marca platformie Tidal nawiązać ma poważną konkurencję ze Spotify i innymi podobnymi serwisami. W plany rapera ochoczo zaangażowała się silna grupa muzyków, chcących wspierać jego pomysł. Czemu? Bo to głównie oni mają na nim skorzystać.
Norweski Tidal, który rozpoczął działalność w październiku 2014, wyróżniać miał się z innych podobnych usług przede wszystkim jakością dźwięku. Jego użytkownikom zaoferowano do wyboru bezstratny format kompresji, dzięki któremu odtwarzana muzyka nie ustępuje jakością nagraniom audio CD. Pomysł kierowany był przede wszystkim do audiofilów i entuzjastów, gotowych płacić za taką ofertę dwukrotnie więcej niż u konkurencji, bez możliwości korzystania z bezpłatnej subskrypcji.
I to właśnie nie jakość dźwięku przekonała Jaya Z do zaangażowania się w ten projekt, a wspomniany model biznesowy. Muzyk, podobnie jak wielu mu podobnych, nie jest zachwycony obecną sytuacją, w której większość słuchających w internecie nie płaci ani centa, a przychody z tych, którzy decydują się na uiszczanie abonamentu, i tak w większości trafiają do wytwórni muzycznych. Prowadzony przez niego Tidal ma w zapowiedziach odwrócić tę niekorzystną dla artystów tendencję.
Nic dziwnego więc, że za inicjatywą Jaya Z murem stanęli jego koledzy i koleżanki po fachu. Udział finansowy w projekcie mają m.in. Rihanna, Kanye West, Manonna, Coldplay czy Alicia Keys. Jego głośną zwolenniczką jest również żona rapera, Beyoncé. Zapowiadają przyciągnięcie klientów dostępnymi tylko w tej usłudze nagraniami, sesjami studyjnymi czy ścieżkami demo, a również nowymi sposobami na bezpośrednią komunikację z fanami.
Czy jednak na pewno to właśnie słuchacze zyskają na zmianach w tej platformie? Pozostałe wypowiedzi artystów nie pozostawiają złudzeń, że będzie zgoła odmiennie. Sam Jay Z otwarcie zapowiada, że będzie namawiał współpracujących z nim artystów, by lobbowali wytwórnie fonograficzne przynajmniej w celu uzyskania tygodniowego "okna wyłączności" na nowe piosenki czy płyty. W tym okresie miałyby one być dostępne wyłącznie dla użytkowników Tidala. To na początek, w przyszłości nietrudno sobie wyobrazić, by część nagrań była publikowana w internecie wyłącznie na platformie Jaya Z.
- Nie podoba nam się kierunek, w którym zmierza muzyka i pomyśleliśmy, że może nam się udać wejść do gry i coś zmienić. Czy artyści będą zarabiać więcej? Nawet jeżeli będzie to oznaczać spadek ogólnego wyniku finansowego, absolutnie. To łatwe. Możemy to zrobić. Mniej pieniędzy w obrocie, ale więcej dla artystów, fantastycznie – powiedział Jay Z magazynowi "Billboard".
Podobne opinie pojawiają się w ostatnich miesiącach z drugiej strony – wytwórni muzycznych. One również chcą dążyć do zmienienia modelu, do którego popularyzacji walnie przyczynił się Spotify. Serwis, który umożliwia bezpłatne słuchanie muzyki w zamian za reklamy (przynoszące marginalne zyski) ma aktualnie ponad 60 milionów użytkowników na całym świecie. Jedynie 1/4 z nich decyduje się na opłacanie wersji premium.
Odpowiedzią na ten problem ze strony branży muzycznej może być szykowana na czerwiec tego roku premiera usługi muzycznej Apple. Szerzej pisaliśmy o tym w tym artykule. Jak mówi się w kuluarach, firma od miesięcy prowadzi z branżą muzyczną rozmowy, które mają doprowadzić do powstania serwisu możliwie dla nich atrakcyjnego. Dla nich, nie dla użytkowników – co do tego, kto jest tu najważniejszy, nikt nie ma specjalnych wątpliwości.
Bo nawet jeżeli zapewnia się nas o "wyjątkowych treściach", dostępnych tylko na danej platformie czy "dawanych na wyłączność" dodatkach, to prawda jest taka, że my nie zyskujemy – tylko tracimy. Bo to, że piosenka czy płyta pojawi się w jednej usłudze, a w innej już nie, z całą pewnością nie jest z zyskiem dla nikogo. No, może poza wytwórniami fonograficznymi bądź – w odrobinę lepszej wersji – muzykami.
Z dwojga złego pomysł Jaya Z wydaje się o tyle atrakcyjniejszy, że jeżeli już będziemy zmuszeni płacić, to chyba lepiej, żeby nasze pieniądze trafiały właśnie bezpośrednio do wykonawców. Raper liczy zapewne, że tym tokiem rozumowania pójdą również przyszli użytkownicy Tidala, których pod koniec zeszłego roku było zaledwie 500 tysięcy. W ich zdobyciu pomóc ma również wprowadzenie niższej opłaty – poza standardową, wynoszącą w Polsce 39,99 złotego i umożliwiającą korzystanie z bezstratnego formatu dźwięku, pojawiła się również o połowę tańsza, dająca dostęp do muzyki w mp3.
Dobra wiadomość jest więc taka, że nie będziemy płacić więcej niż za Spotify w wersji premium. Zła – że nie będziemy mieli wyboru. Płacić będziemy musieli.
_ DG _