Solaria przenośne - czym się charakteryzują?

Zima czy lato, w Polsce niezależnie od pory roku usługi opalające cieszą się niezwykłą popularnością. Solaria przeżywają oblężenie nie tylko z powodu kobiet uzależnionych od opalania, ale także mężczyzn, którzy po prostu chcą poprawić koloryt swojej skóry. Na rynku dostępne są także solaria na twarz i górne partia ciała, które możemy używać w domu.
Czym charakteryzują się takowe urządzenia?

Solaria przenośne - czym się charakteryzują?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Obraz
© (fot. Thinkstockphotos)

Są małe, tanie i możemy ich używać w domu. Świetnie sprawdzają się w trakcie zimy i jesieni, gdy chcemy mieć opaloną głównie twarz i dekolt. Ponieważ także nas naświetlają, to i poprawiają nastrój. Latem są także dobrym rozwiązaniem, chociażby po to, by wyrównać opaleniznę twarzy, która jest nierównomierna, np. z powodu noszonych okularów przeciwsłonecznych.

Jak działają takie sprzęty? To małe kwadratowe lub prostokątne urządzenia, które należy postawić na odpowiedniej wysokości. Posiadają zainstalowane lampy, zwykle o mocy około 20. każda. Takich świetlówek jest zawsze kilka, a zasięg opalania wynosi około 40 na 30 centymetrów. Żarówki musimy wymieniać po mniej więcej 500 godzinach użytkowania.

Powinnyśmy kupować takie urządzenia, które po upływie maksymalnie godziny wyłączą się, byśmy nie przesadzili z naświetlaniem skóry. Dobry zestaw do domowego opalania koniecznie powinien być wyposażony w okulary ochronne przed promieniowaniem ultrafioletowym. Sprzęty od renomowanych producentów posiadają załączoną instrukcję obsługi urządzenia, a dodatkowo powinniśmy w komplecie dostać także pakiet informacji o tym ile czasu i w jakich odstępach wolno nam się opalać.

Dodatkowo niektóre przenośne solaria posiadają programatory, które za nas zapamiętują ile razy już się opalaliśmy i po ile minut. Taki licznik pamięci przydaje się gdy nasza pamięć zawodzi. Kupując taki gadżet do opalania powinniśmy zapytać sprzedawcę, czy produkt zapewnia równomierne naświetlanie, tak aby opalenizna była równa.

Używając jednak jakiegokolwiek solarium warto także wiedzieć skąd w ogóle wzięły się takie urządzenia i jakie jest ryzyko ich używania. Pierwsze solaria przypominały właśnie te przenośne, do użytku domowego. W latach 7. Niemiec Jorg Wolff stworzył urządzenie, za pomocą którego mogliśmy naświetlać się promieniami UVA. Powód stworzenia takiego sprzętu był dosyć prosty. Szeroko zaczęto wtedy mówić o zbawiennym wpływie światła na nasze samopoczucie. Promienie słoneczne powodują produkcję witaminy D przez ludzki organizm. Witamina ta odpowiedzialna jest z kolei między innymi za dobry nastrój i samopoczucie. Z tego powodu w krajach o niskim nasłonecznieniu naświetlanie się jest wręcz wskazane medycznie. W Szwecji rząd zobowiązał pracodawców do opłacania pracownikom kuracji doświetlających, po to by zmniejszyć ilość depresji w narodzie, a co za tym idzie prób samobójczych.

Z tych właśnie pobudek zdrowotnych powstały pierwsze urządzenia naświetlające, których cechą uboczną było opalanie. Dzisiaj gabinety z urządzeniami opalającymi są dostępne dla wszystkich bez skierowania od lekarza. Jednak dzisiaj już wiadomo, że nadużywanie solarium wiąże się z ryzykiem zachorowań. Zasada jest prosta im więcej promieni przyjmujemy tym większe ryzyko zachorowania.

W krótkim czasie solarium, czy to przenośne, czy stacjonarne, dostarcza naszemu organizmowi 2. krotnie wyższą dawkę promieniowania UV niż podczas normalnego, wolnego opalania się. Europejczycy, a właściwie nasze skóry, nie są w stanie przyjąć takiej dawki promieniowania jak skóra rdzennych Afrykanów. Zachorowalność na raka, w szczególności czerniaka, wśród osadników w Afryce czy Australii jest kilkukrotnie wyższa niż w jakimkolwiek innym miejscu na świecie. W wielu krajach korzystanie z solarium jest zakazane dla niepełnoletnich. Szkodliwych skutków używania tego typu urządzeń jest pełno.

Nie jest to jednak powód, by przestać z nich korzystać w ogóle, bo zalet też jest pełno. A z umiarem wszystko ma sens.

Alicja Grabowska, TVN Turbo

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)