Przerażające badania naukowe
Niektóre badania naukowe wiążą się z bardzo nieprzyjemnymi widokami i doznaniami. Zwłaszcza, jeśli jest to dziedzina wiedzy, która obejmuje zagadnienia związane ze śmiercią. Z tym tematem konfrontują się nie tylko lekarze, ale też archeolodzy czy antropolodzy. Badania, które przedstawiamy należą do najokropniejszych w historii nauki.
Niektóre badania naukowe wiążą się z bardzo nieprzyjemnymi widokami i doznaniami. Zwłaszcza, jeśli jest to dziedzina wiedzy, która obejmuje zagadnienia związane ze śmiercią. Z tym tematem konfrontują się nie tylko lekarze, ale też archeolodzy czy antropolodzy. Badania, które przedstawiamy należą do najokropniejszych w historii nauki.
Trupia farma
Badanie rozkładających się zwłok dostarcza cennych informacji, które wykorzystują później lekarze medycyny s ądowej np. wtedy, kiedy muszą określić czas śmierci i co działo się z ciałem później (czy np. było przewożone z miejsca na miejsce).
Właśnie w tym celu w USA powstały tzw. trupie farmy, na których badania prowadzą antropolodzy sądowi. Zwłoki są tam poddawane różnym warunkom - zakopywane w ziemi lub piasku, zatapiane w błocie czy pozostawiane pod gołym niebem. Naukowcy obserwują następnie szczegółowo zachodzące w nich procesy - tempo rozkładu, mumifikację, rozwój larw owadów itp.
Zwłoki poddawane takim testom na terenie trupich farm to ciała osób, które chciały po śmierci przysłużyć się nauce i za życia zadeklarowały, że chcą, aby ich szczątki zostały wykorzystane właśnie w ten sposób.
Żucie surowych kości
Naukowcy badający szczątki prehistorycznych ludzi od dawna uważali, że w wielu przypadkach mają do czynienia z ofiarami kanibali. Aby jednak precyzyjnie ustalić, jakie ślady na ludzkich kościach powstają pod wpływem obgryzania ich przez innego człowieka, poproszono grupę ochotników o żucie surowych wieprzowych żeber.
Badania przeprowadzone w 2010 roku wykazały, że istotnie - uszkodzenia, które odnajdywano na kościach naszych przodków z Europy i Afryki mogły z dużym prawdopodobieństwem powstać podczas... obiadu innego pierwotnego przedstawiciela Homo sapiens.
Co czuje odcięta głowa?
Publiczna dekapitacja jako forma egzekucji stosowana była powszechnie jeszcze kilka wieków temu. W XVIII i XIX wieku we Francji karano ścięciem głowy częściej niż w jakimkolwiek innym państwie. Pewien lekarz, dr Beaurieux, przyglądał się egzekucjom z niezwykłym skupieniem. Sporządzał szczegółowe zapiski tego, co działo się z ciałem, a zwłaszcza z głową, skazanego po wykonaniu wyroku. Sztandarowym przykładem jego działalności badawczej było sprawozdanie z egzekucji niejakiego Henry'ego Languille'a z 28 czerwca 1905 roku.
Czytamy w nich : "I tak oto zdołałem zanotować natychmiast po dekapitacji - powieki i usta skazanego pracowały w nieregularnych skurczach przez około 5-6 sekund. Był to fenomen, którego nie dostrzegł nikt inny znajdujący się w mym stanie. Obserwowałem, czy coś się dzieje po odłączeniu głowy od ciała... Odczekałem kilka sekund. Spazmatyczne ruchy ustały. [...] I gdy krzyknąłem mocnym głosem >>Languille!<<. Zobaczyłem jak powieki jego podnoszą się powoli do góry, bez żadnych niekontrolowanych skurczów, równym ruchem, tak jak w normalnym życiu reagują oczy wybudzonego ze snu lub wyrwanego z zamyślenia."
Dr Beaurieux twierdził nawet, że Languille spojrzał mu prosto w oczy i po kilku sekundach zamknął powieki. Wydawało się, że dopiero wówczas zmarł, choć ścięcie jego głowy nastąpiło pół minuty wcześniej.
Makabryczne odkrycia archeologiczne
Praca archeologów może dostarczać silnych emocji. Z pewnością przekonali się o tym odkrywcy grobów, w których złożono szczątki "wampirów", czyli ludzi, których podejrzewano o kanibalizm, picie krwi, czary i uważano, że mogą być niebezpieczni także po śmierci. Grzebano ich często z kołkiem wbitym w klatkę piersiową albo z kamieniem wepchniętym w usta (tak podczas epidemii dżumy w Wenecji pochowano m.in. kobietę, której szczątki odnaleźli włoscy archeolodzy w 2009 roku).
W 1912 roku na angielskiej wsi odkryto masowy grób, w którym znajdowały się szczątki kilkuset małych dzieci. Początkowo badacze uważali, że były to noworodki, które zmarły z powodu komplikacji przy porodzie lub urodziły się martwe. Kości dzieci pochodziły z czasów rzymskich (sprzed około 1800 lat). Szczątki przeleżały w archiwach jednego z brytyjskich muzeów kilkadziesiąt lat. Ponowne badania wykazały, ze dzieci te nie zmarły w wyniku żadnej choroby, ale zostały celowo zabite.
Pseudomedyczne eksperymenty lekarzy
To z pewnością jedna z najmroczniejszych kart w historii nauki. Podczas II wojny światowej eksperymenty medyczne na ludziach prowadzili m.in. naukowcy niemieccy i japońscy. W straszliwych męczarniach zginęły wówczas tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci. Spośród najbardziej zbrodniczych nazistów w białych kitlach wymienia się Josefa Mengele, który prowadził swoje eksperymenty w obozie Auschwitz-Birkenau. Jego pseudomedyczne dociekania dotyczyły m.in. rozwoju chorób zakaźnych, przetaczania krwi, amputacji.
Jeszcze bardziej przerażająca była działalność japońskiego mikrobiologa Shiro Ishi, który testował na więźniach m.in. działanie broni palnej i miotaczy ognia. Również zakażał pacjentów rozmaitymi chorobami oraz dokonywał autopsji na wciąż żywych ludziach.
Powojenna historia także zna przypadki wykorzystywania ludzi zamiast królików doświadczalnych. W 2011 roku, powołana przez prezydenta USA Baracka Obamę specjalna komisja ujawniła przerażające fakty w sprawie eksperymentów medycznych prowadzonych przez Amerykanów na ludności Gwatemali w latach 40. XX wieku. Dziś wiadomo, że w następstwie okrutnych eksperymentów śmierć poniosły co najmniej 83 osoby. Ofiarami tego procederu było ponad 5,5 tys. osób - prostytutki, żołnierze, więźniowie i pacjenci upośledzeni umysłowo, a nawet dzieci. Amerykańscy naukowcy prowadzący "badania" wykorzystywali niczego nieświadome prostytutki, które zakażali poprzez skórę m.in. krętkami kiły, a następnie doprowadzali do rozpowszechniania chorób wśród żołnierzy i więźniów. Szczepionki testowano także na osieroconych dzieciach.
Osa / AB