Przerażająca broń Rosjan. TOS‑3 "Drakon" może wiele namieszać

System artyleryjski TOS-3 "Drakon" został opatentowany przez rosyjską fabrykę broni Omsktransmash w lutym 2024 r. Wówczas informowano, że nowy miotacz ognia znajduje się w fazie koncepcyjnej. Najwyraźniej prace nad TOS-3 "Drakon" nabrały tempa, a Rosjanom udało się stworzyć eksperymentalny egzemplarz, o czym donosi Defence Express. Taką informację miał przekazać Bekkhan Ozdoev, dyrektor przemysłowy Rostec State Corporation.

System TOS-1A w akcji
System TOS-1A w akcji
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Karolina Modzelewska

10.04.2024 | aktual.: 04.06.2024 13:11

Ozdoev zaznaczył, że TOS-3 "Drakon" będzie osadzony na podwoziu gąsienicowym i zyska nową wyrzutnię. Pozwoli to na zwiększenie zasięgu jego ognia, a także użycie nowej amunicji. Nie zdradził jednak żadnych szczegółowych danych na temat nowego miotacza ognia. Z wcześniejszych informacji wynika jednak, że ma on być ulepszoną wersją systemów TOS-1 i TOS-2, które Rosjanie regularnie wykorzystują podczas walk w Ukrainie. To właśnie na polu walki mieli zauważyć ich istotne wady, wypływające na ogólną użyteczność broni.

TOS-3 "Drakon" - nowy miotacz ognia Rosjan

TOS-1A "Sołncepiok" ma zasięg od 6 do 10 km, a TOS-2 "Tosoczka" od 16 do 25 km. To sugeruje, że zasięg TOS-3 "Drakon" będzie przekraczał 25 km, co pozwoli umieścić broń dalej od linii frontu.

Z wcześniejszych informacji wynika, że TOS-3 ma być ulepszoną wersją systemów TOS-1 i TOS-2, które Rosjanie regularnie wykorzystują podczas walk w Ukrainie. To właśnie na polu walki mieli zauważyć ich istotne wady, wypływające na ogólną użyteczność broni. Zadaniem inżynierów było więc opracowanie kolejnej wersji systemu, która rozwiązuje dotychczasowe problemy tego sprzętu, a jednocześnie zachowuje siłę rażenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Warto przypomnieć, że systemy typu TOS-1 wykorzystują potężne pociski termobaryczne, które są w stanie wyrządzić wiele szkód przeciwnikowi. Jak wielokrotnie zaznaczaliśmy, podczas ataku tego typu bronią w epicentrum temperatura sięga nawet 3000 stopni Celsjusza. W takich warunkach, w strefie zero wszystko po prostu ulega odparowaniu, a do tego cały okoliczny tlen zostaje zużyty. Miejsce uderzenia systemów TOS-1, czy TOS-2 zamienia się więc w śmiertelną pułapkę.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie