"Prywaciarze" zacierają ręce. Reforma edukacji działa na ich korzyść

Szkoła z impetem wchodzi w sektor IT. Już od pierwszych klas dzieci będą uczyć się programowania. Czy firmy, oferujące prywatne i pozalekcyjne kursy, mogą czuć się zagrożone?

Edukacja papierowa? Czy może jednak praktyczna i cyfrowa?
Źródło zdjęć: © WP.PL
Grzegorz Burtan

Jeszcze niedawno programowanie i informatyka znajdowały się poza zainteresowaniem rządzących. Tymczasem doszło do pojawienia się dwóch trendów: bezdennego deficytu pracowników IT w naszym kraju i pojawienia się prywatnych szkół oraz kursów programowania.

Sytuacja niczym z podręcznika ekonomii Miltona Friedmana: pojawia się problem, analitycy biją na alarm, że z programistami jest w naszym kraju coraz gorzej (pod kątem ich liczby), a niewidzialna ręka wolnego rynku oferuje nagle rodzicom zajęcia dla siebie, jeśli chcą się przekwalifikować, lub ich pociech.

Statystki CBOS za rok szkolny 2015/2016 jasno pokazują, że rodzice nie szczędzą wydatków – pod warunkiem jednak, że są to rodzice o wykształceniu wyższym:

"W roku szkolnym 2015/2016 dodatkowe zajęcia finansuje swoim dzieciom zdecydowana większość (81 proc.) rodziców z wyższym wykształceniem. Decyduje się na to także większość rodziców mających wykształcenie średnie (60 proc.), ale * tylko niespełna jedna trzecia (31 proc.) tych, którzy mają wykształcenie zasadnicze zawodowe* i jedynie 13 proc rodziców z wykształceniem podstawowym."

Statystyka przykra, choć nie powinna dziwić – zarobki wiążą się z wykształceniem, więc popularność dodatkowych kursów u lepiej wyedukowanych wynika zarówno z ich świadomości trendów, jakie panują na rynku pracy, jak i finansowych możliwości wysłania swoich pociech na dodatkowe zajęcia.

Ta moda odeszła, a nauka programowania pozostanie

W końcu jednak politycy nie mogli dłużej ignorować tego, że pociąg o nazwie "Nowoczesność" powoli odjeżdża Polsce z peronu. Nowa podstawa programowa, która zwiększa liczbę godzin informatyki w szkołach podstawowych z 210 do 270, wprowadza również zajęcia z programowania w stosunkowo podstawowej wersji. Jest to oczywiście krok do przodu w porównaniu do braku jakichkolwiek zajęć z tego zakresu.

Pojawia się jednak pytanie – czy skoro państwo postanowiło edukować najmłodszych w programowaniu, to na co im dodatkowe zajęcia? Czy prywatne inicjatywy mają prawo lub konieczność, by czuć się zagrożone? Z moich rozmów wynika, że nie czują się jakoś szczególnie zagrożone.

Blanka Durka po uzyskaniu dyplomu Politechniki Warszawskiej postanowiła przekazywać swoją wiedzą najmłodszym. Widząc, że brakuje odpowiedniego kształcenia w zajęciach, które mają rozwijać zdolność logicznego myślenia, założyła Rozkminki. Razem ze swoim zespołem oferują zajęcia w małych grupach, by najmłodsi mogli w meandry nauk ścisłych. Tłumaczy mi przy okazji, jakie inne motywacje stały za Rozkminkami.

- Kiedy dzieciaki po raz pierwszy idą do szkoły i spotykają się z matematyką, a później z fizyką, okazuje się, że te przedmioty są dla nich bardzo trudne – mówi. Dlaczego? - Bo są prowadzone w sposób bardzo suchy i papierowy. Trudno się dziwić, że uczniowie ich nie lubią. Więc potrzebą było to, by zanim poszły do szkoły przekonały się, że matma wcale nie jest nudna - podkreśla.

W jaki sposób można to osiągnąć? Durka uważa, że zabawą oraz doświadczeniem. - Dzięki przyrządom w postaci robotów czy klocków dziecko bawi się, nie czując, że przy okazji się uczy - podkreśla założycielka Rozkminek. Dlatego tak ważne staje się wdrażanie przeświadczenia u najmłodszych, że to, co zazwyczaj jest postrzegane jako żmudny obowiązek, wcale nie musi takie być.

- Nasza nauka bazuje na programie edukacji wczesnoszkolnej i to się sprawdza. Dzieciaki nie mają problemu z rozwiązywaniem matematycznych łamigłówek czy zagadek, a do tego trochę się poruszają – wymienia. – Szkoła niestety zniechęca do nauki, to jest wiadome nie od dziś. Zamiast na pomocach, pracuje się na kartce i ołówku. A jest udowodnione naukowo, że najlepszą formą nauki dla najmłodszych jest zabawa. Wystarczy dać im klocki czy kolorowe patyczki i już zmienia się ich podejście do edukacji – argumentuje.

Zapytana, czy czuje się zagrożona przez nową reformę edukacji, Durka odpowiada, że nie postrzega tego w ten sposób. Szkoła będzie pełnić dla niej rolę nauczyciela podstaw z danego zagadnienia, które potem będzie można rozwinąć w placówkach pokroju Rozkminek. W szkole pierwszaki nauczą się algorytmów na klockach, a na pozalekcyjnych zajęciach ułożą robota.

- Fantastycznie, że wprowadza się takie zajęcia, bo uczą zarówno abstrakcyjnego, jak i logicznego myślenia. To będzie się rozwijać w dobrym kierunku, to do nas przychodzić będzie jeszcze więcej osób, które będą chciały, by ich dzieci pogłębiały wiedzę z nauk ścisłych – podkreśla Durka.

Photon, albo robot dla najmłodszych

Nastroje u "prywaciarzy" są zatem wyjątkowo dobre. Założycielce Rozkminek wtóruje Maciej Kopczyński, jeden z twórców robota edukacyjnego Photon, który mówi mi o zaletach nauki programowania od najmłodszych lat.

- Moim zdaniem to bardzo dobre rozwiązanie. Każde dziecko będzie mogło się zapoznać się z zagadnieniem programowania. W momencie, kiedy dziecko zgłosi, że jednak chciałoby się dowiedzieć więcej, rodzice zaczną szukać szkół, które pozwolą im pogłębić temat i poszerzyć wiedzę – tłumaczy.

Photon prezentuje swojego robota w trakcie różnych dodatkowych warsztatów i seminariów dla najmłodszych, co również wpływa na ich rozpoznawalność.

- Współpracujemy z dystrybutorem, grupą MAC, która dociera do wszystkich szkół w Polsce w zakresie rozwiązania, które oferujemy. W ramach testów i pilotaży również pojawiamy się w placówkach szkolnych, gdzie robimy krótsze spotkania z dziećmi i nauczycielami, gdzie pokazujemy do czego można wykorzystać Photona – mówi Kopczyński.

Tworząc ten tekst, zastanawiałem się nad przyszłością tego typu inicjatyw. Krystian Kozerawski, bloger oraz pasjonat programowania wytłumaczył mi rozwiązanie tego dylematu w sposób godny anegdoty z Dalekiego Wschodu.

- *Jak dzieciaki grają na WF-ie w kosza czy piłkę, to szkoły sportowe nagle upadają, a na koła sportowe po lekcjach przestają chodzić? * No właśnie – stwierdza.

Nieznane drony w Europie. Pojawiły się na krańcach NATO
Nieznane drony w Europie. Pojawiły się na krańcach NATO
Incydent na wysokości 10 kilometrów. Coś uderzyło w samolot pasażerski
Incydent na wysokości 10 kilometrów. Coś uderzyło w samolot pasażerski
Kosmiczna zbroja. Będzie chronić satelity i astronautów
Kosmiczna zbroja. Będzie chronić satelity i astronautów
Przyjrzeli się śniegowi w Alpach. Nie mają dobrych wieści dla świata
Przyjrzeli się śniegowi w Alpach. Nie mają dobrych wieści dla świata
Rzadkie zjawisko na niebie. Udało mu się je sfotografować
Rzadkie zjawisko na niebie. Udało mu się je sfotografować
Mają najpotężniejszy pocisk na świecie. Stworzył go sojusznik Polski
Mają najpotężniejszy pocisk na świecie. Stworzył go sojusznik Polski
Bat na Shahedy Rosjan. Ukraińcy opracowali Bulleta
Bat na Shahedy Rosjan. Ukraińcy opracowali Bulleta
Problem w otoczeniu Słońca. O tym zagrożeniu wiemy niewiele
Problem w otoczeniu Słońca. O tym zagrożeniu wiemy niewiele
Są główną tarczą antybalistyczną Ukrainy. Ta chce pozyskać kolejne 25 sztuk
Są główną tarczą antybalistyczną Ukrainy. Ta chce pozyskać kolejne 25 sztuk
Wszystko jasne. Berlin zdecydował w sprawie F-35
Wszystko jasne. Berlin zdecydował w sprawie F-35
Prywatny teleskop kosmiczny? Mauve pomoże poszukiwać drugiej Ziemi
Prywatny teleskop kosmiczny? Mauve pomoże poszukiwać drugiej Ziemi
Muffiny z krwią wołową. Tak wpływają na organizm
Muffiny z krwią wołową. Tak wpływają na organizm