Prisma: Wyglądasz jak z obrazu! Aplikacja jest fenomenalna, ale internauci ostrzegają
11.07.2016 | aktual.: 29.12.2016 08:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Facebook i Instagram przeżywają prawdziwe oblężenie tajemniczych zdjęć twoich znajomych, którzy wyglądają... jak z obrazu? W ostatnim czasie ogromną popularność zdobyła aplikacja, która przerobi każde zdjęcie w taki sposób, jakby był to obraz namalowany ręką prawdziwego mistrza. Co ciekawe (i bardzo podejrzane) rosyjskie narzędzie jest... darmowe. Jedni na potęgę odkopują swoje archiwa zdjęć aby odświeżyć najlepsze selfie, inni ostrzegają przed aplikacją. Co wzbudza obawy internautów, jak działa aplikacja i czy każdy może z niej skorzystać? Odpowiadamy na kolejnych stronach materiału.
Facebook i Instagram przeżywają prawdziwe oblężenie tajemniczymi twarzami, które wyglądają jak z obrazu? W ostatnim czasie ogromną popularność zdobyła aplikacja, która przerobi każde zdjęcie w taki sposób, jakby był to obraz namalowany ręką prawdziwego mistrza. Co ciekawe (i - dla internautów - bardzo podejrzane) rosyjskie narzędzie jest... darmowe. Jedni na potęgę odkopują swoje archiwa zdjęć, aby odświeżyć najlepsze selfie, inni ostrzegają przed aplikacją. Okazuje się bowiem, że - jeśli dokładnie poszukać - uprawnienia, jakich od nas żąda, zdaniem internautów wybiegają daleko poza normy. Czy rzeczywiście aplikacja "szpieguje" swoich użytkowników?
Co wzbudza obawy internautów, jak działa aplikacja i czy każdy może z niej skorzystać? Odpowiadamy na kolejnych stronach materiału.
Na początek ponad 20 filtrów
Zobacz także: Czas się kończy. Czy rejestracja kart SIM poprawi bezpieczeństwo? Co zyskamy?
Znany malarz?
Uruchamiamy aplikację, robimy zdjęcie lub pobieramy fotografię z naszej biblioteki, wybieramy odpowiedni kadr w kształcie kwadratu - tu możemy m.in. obrócić zdjęcie - po czym zaczynamy zabawę. Na początku listy widzimy te filtry, które używane były jako ostatnie (moje ulubione to _ Dreams _, _ Cosmoposition _, _ Transverse Line _ oraz _ #FollowMeTo _). Po dotknięciu miniaturki filtra musimy chwilę odczekać, po czym naszym oczom ukazuje się obraz, nad którym - chciałoby się rzec - znany malarz pracował długimi latami. Intensywność filtra możemy dostosować, przesuwając palcem w prawo - lewo.
Dlaczego nie widzimy efektu natychmiast? W tym własnie tkwi cały problem...
Internauci alarmują: czytasz Politykę Prywantości i usuwasz aplikację
To wywołuje najwięcej obaw wśród użytkowników. Prisma, dzieło rosyjskiego startupu Prisma Labs wymaga stałego połączenia z internetem. Przetwarzanie zdjęcia i nakładanie odpowiedniego filtru odbywa się bowiem w należącej do firmy chmurze obliczeniowej, a nie fizycznie w naszym urządzeniu. Mówiąc prościej: w czasie rzeczywistym nasze zdjęcie jest przetwarzane na serwerach firmy, a nie przez naszego iPhone'a. Ten fakt, w połączeniu z tym, że aplikacja jest absolutnie darmowa, nie wyświetla reklam, a znak wodny z nazwą "Prisma" (domyślnie pojawia się w dolnym prawym rogu) można wyłączyć w ustawieniach, zaniepokoił internautów, którzy zdecydowali się jednak usunąć aplikację ze swoich smartfonów. Niektórzy podkreślają, że _ świetne, darmowe i to z Rosji _ nie jest najlepszym połączeniem.
Dlaczego? Beata Biel, reportażystka TV i specjalistka ds. szkolenia mediów w Google News Lab spieszy z odpowiedzią:
Wniosek: czytaj polityke prywatnosci itd. zanim zaczniesz bawic sie appka. (troche zal, bo appka fajna) pic.twitter.com/2zgqDBnl1J
— Beata Biel (@beatabiel) 10 lipca 2016
Wszystko pięknie, ale licencje, warunki i regulaminy czytać należy
Ci, którzy nie dmuchają na zimne (a jest ich zdecydowana większość) mogą kontynuować zabawę z Prismą do woli, póki producent nie wymaga żadnej opłaty za aplikację. Oczywiście pod warunkiem, że w danym momencie posiadają oni połączenie z internetem. Zdjęcia, które zapisują się w rozdzielczości 1800 x 1800 pikseli, można bezpośrednio opublikować na Instagramie czy Facebooku, utrwalić w pamięci smartfona lub przesłać do innych usług i serwisów, które znajdują się na liście.
Fenomen Prisma obnaża smutny problem, dotyczący mediów społecznościowych. Tak jak lata temu, instalując cokolwiek na komputerze czy smartfonie, bezmyślnie klikamy _ dalej, dalej, tak, zgadzam się, akceptuję, dalej, dalej, zainstaluj, zakończ _ i nic nie jest w stanie nas skłonić do tego, żeby zapoznać się z polityką prywatności czy regulaminem serwisów, w których zakładamy konta. Chęć zaimponowania znajomym fantastycznymi zdjęciami z Prisma natychmiast dla wielu była tak silna, że nie pokusili się nawet o to, aby pomyśleć, czy na pewno wszystko gra.
Ja się pokusiłem o sprawdzenie Polityki Prywatności Prisma.
Chętnych do zapoznania się z zasadami korzystania z aplikacji odsyłamy do zapisów o prywatności oraz warunkach korzystania. Oczywiście nikt nie sugeruje, że aplikacja zbiera na nasz temat wszystko, co tylko zapisujemy w telefonie i wkrótce zacznie siać spustoszenie w naszej prywatności. Takie rzeczy po prostu warto wiedzieć, kiedy pozwalamy innym podmiotom na ingerencję w naszego smartfona - urządzenie, w którym prawdopodobnie odbywa się zdecydowana większość naszego prywatnego życia.
W Polityce Prywatności czytamy o tym, że twórcom aplikacji przekazujemy m.in. zdjęcia, które udostępniamy za pomocą aplikacji (mogą one być wieczyście zapisane w formie kopii na serwerach dostawcy), informacje, które pomogą twórcom dokonać identyfikacji konkretnego użytkownika, wyrażamy zgodę na użycie plików cookies i _ podobnych technologii _, zgadzamy się na przesyłanie nam plików cookies także od partnerów aplikacji i reklamodawców itp. Serwery rosyjskiego startupu automatycznie rejestrują _ niektóre informacje _ dotyczące logowań, w tym IP, odwiedzanych przez nas stron, liczby kliknięć, rodzaju przeglądarki, z której korzystamy _ i inne takie informacje _. Twórcy będą korzystać z narzędzi umożliwiających identyfikację urządzenia i będą zbierać metadane na nasz temat.
Co jeszcze "oddajemy w ręce Rosjan" i czy jest się czego obawiać? O tym przeczytacie na następnej stronie.
Polityka prywatności
Dane, które startup zbiera na temat użytkowników mogą być wykorzystywane przez niego i/lub jego _ partnerów _. W zapisach widnieje informacja, że twórcy mogą usunąć część naszych danych, które są w stanie nas zidentyfikować i udostępnić partnerom jedynie te anonimowe. W przypadku zmiany właściciela, sprzedaży serwisu itp., zebrane wcześniej dane na temat użytkowników trafią oczywiście do zbiorów nowego właściciela.
Informacje zebrane w ramach usługi mogą być przechowywane i przetwarzane w Stanach Zjednoczonych lub dowolnym innym kraju, w którym Prisma, jej podmioty stowarzyszone lub partnerzy świadczą swoje usługi. W Polityce Prywatności zawarto także informację o tym, że "jeśli użytkownicy znajdują się w Unii Europejskiej lub w innych regionach regulujących przepisy gromadzenia i wykorzystywania danych, które różnią się od prawa amerykańskiego, należy pamiętać, że możemy przekazać informacje, w tym dane osobowe, do kraju i jurysdykcji, które nie mają takiej samej ochrony danych ustaw jako swojej jurysdykcji".
To główne punkty Polityki Prywatności. Internauci podnoszą, że głębsza analiza tego, co interesuje twórców na nasz temat, znacząco narusza naszą prywatność. Jak to wygląda w rzeczywistości? To prawda, że Prisma kolekcjonuje sporo danych na temat użytkowników, ale nie ma większych powodów do obaw. Fakt jest taki, że Polityka Prywatności dostawców niektórych innych aplikacji, z których pewnie korzystamy na co dzień mogłaby budzić o wiele większe obawy. W przypadku Prisma strach internautów wywołany jest głównie faktem, że aplikacja pochodzi z Rosji. To wywołało falę spekulacji i poskutkowało nadinterpretacją zapisów regulaminu. Prisma może przechowywać kopie naszych zdjęć na rosyjskich serwerach (także po usunięciu aplikacji ze smartfona - w końcu w momencie instalacji zgodziliśmy się na to), algorytmy mogą rozpoznawać nasze twarze i odnajdywać je w sieci, analizować profile społecznościowe i tworzyć nasz wirtualny wizerunek. Ale Prisma nie jest jedynym narzędziem, które posiada takie uprawnienia.
_ Sebastian Kupski _