Polacy oszaleli na punkcie zakupów w internecie. W 2020 roku wydadzą 70 mld złotych
W 2019 roku zakupy w sieci zrobiło 62 procent polskich internautów. Średnio wydaliśmy na nie 651,50 euro rocznie. Wartość polskiego rynku handlu online wyniosła 50 mld złotych. Ale szaleństwo dopiero się rozpoczyna - w 2020 wydamy 70 mld - wynika z najnowszego raportu Interaktywnie.com pt.: "E-commerce 2020".
03.02.2020 11:35
Najczęściej w sieci kupują wciąż osoby poniżej 50 roku życia, z wyższym wykształceniem i dobrze oceniające swoją sytuację finansową swojego gospodarstwa domowego, ale nie jest to już znacząca przewaga. Szczególnie dynamicznie rosną grupy graniczne, czyli najmłodsza (15-24 lata), która stanowi już 31 proc. kupujących i najstarsza (50+) z udziałem na poziomie 12%.
Na te optymistyczne dane, warto jednak spojrzeć również z drugiej strony, bo, owszem, zaufanie do e-zakupów rośnie, ale wciąż 38% polskich internautów tę metodę dokonywania zakupów omija z daleka. Dlaczego? Przede wszystkim - wolą obejrzeć towar „na żywo”, a także obawiają się kosztów związanych z dostawą.
Wśród niechętnych e-zakupom są przede wszystkim użytkownicy w wieku 50+. Aż 47% z nich woli obejrzeć towar przed zakupem.
Mimo że w sieci kupujemy już niemal wszyscy, nie wszyscy działamy w tym zakresie tak samo i nabywamy to samo. W zależności od płci, wieku, sytuacji ekonomicznej czy wykształcenia różnią się zarówno preferencje, jak i zachowania zakupowe. Na poziomie bardzo ogólnym mężczyźni, częściej niż kobiety, interesują się sprzętem RTV / AGD, urządzeniami mobilnymi, akcesoriami samochodowymi i częściami, a także ubezpieczeniami, grami i oprogramowaniem. Co ciekawe - bez względu na płeć - osoby młodsze, do 24 roku życia częściej, niż pozostałe grupy wiekowe korzystają z internetu kupując bilety do kina czy teatru.
Komputer stacjonarny, mimo że wciąż jest najpopularniejszym urządzeniem, którego używamy do finalizacji transakcji, szybko oddaje pola urządzeniom mobilnym. W Polsce, przynajmniej raz w tygodniu, 17% badanych używa telefonu do zakupów (rok temu 9%), a 7% konsumentów robi to codziennie. Wciąż jednak mamy do czynienia ze znaczną "luką mobilną" ("mobile gap"). Co to znaczy? W skrócie, chodzi o dysproporcję pomiędzy czasem spędzanym na urządzeniach mobilnych, który nieustannie rośnie, a liczbą transakcji domykanych za ich pośrednictwem, który tego wzrostu nie odzwierciedla. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można więc stwierdzić, że część potencjalnych klientów traci zainteresowanie zakupem, gdy musi "przełączyć się" ze smartfonu na inne urządzenie.
Trendem, który będzie w największym stopniu odpowiedzialny za tę fuzję światów jest mobile, ale już nie "first", ale "only". Konsumenci za pomocą urządzeń mobilnych będą coraz częściej przeglądać sklepy internetowe i dokonywać zakupu, często łącząc wizytę w sklepie stacjonarnym (gdzie można dotknąć produktu) z internetowym researchem. To z kolei wymusi na sprzedawcach podejście omnichannelowe, czyli takie, w którym oferta dla klienta nie różni się w zależności od kanału komunikacji, ale też - jest pod niego spersonalizowana. A personalizacja wymagać będzie sztucznej inteligencji. Bez niej zmiana danych w biznesowe insighty będzie zwyczajnie niemożliwa.
W nadchodzących latach na znaczeniu zyskają też nowoczesne sposoby wyszukiwania informacji, takie jak: voice search i visual search. Wciąż, zwłaszcza w przypadku wyszukiwania głosowego, jego szerokie zastosowanie nie jest oczywiste, ale rosnący rynek inteligentnych głośników, sprawia, że to jedynie kwestia czasu.