Podatek drogowy oparty na zapisie GPS w samochodzie
Władze okolic San Francisco rozważa niesłychanie kontrowersyjne posunięcie: zamontowanie nadajnika GPS w aucie każdego mieszkańca okolicy. Na tej podstawie miałaby być naliczana opłata za korzystanie z dróg.
Według CBS już dziś Miejska Komisja Transportu i Związek Miast rejonu Bay Area będą głosować nad wprowadzeniem podatku Vehicle Miles Traveled (VMT), czyli daniny uzależnionej właśnie od liczby przejechanych mil. Posunięcie ma zniechęcić do korzystania z samochodu do dłuższych dojazdów i skłonić osoby odbywające dalekie podróże do zamienienia własnych czterech kółek na transport publiczny. Miałoby to także zredukować korki na ulicach.
Stawka VMT mogłaby wynosić 1. centów od każdej przejechanej mili, więc niemało. Przychody z podatku miałyby zostać przeznaczone na inwestycje drogowe oraz poprawę jakości transportu zbiorowego
Komisja deklaruje, że nie będzie przy okazji interesować się tym, kto, gdzie i po co jedzie, ale obrońcy ochrony danych osobowych i prawa do prywatności są oburzeni. Nawet, gdyby odczyt GPS miał służyć tylko i wyłącznie do naliczania podatku, to informacje będą zbierane i przechowywane. A to od razu budzi obawy, że ktoś zapragnie z nich skorzystać albo że dojdzie do przecieku. Nie mówiąc o dziesiątkach amerykańskich agend rządowych uprawnionych do korzystania z dowolnych danych dotyczących obywateli –. oczywiście w imię bezpieczeństwa publicznego.
Randy Rentschler z Miejskiej Komisji Transportu przekonuje jednak: - _ Nie interesujemy się tym, gdzie jeżdżą mieszkańcy. Chcemy tylko wiedzieć, jakie odległości pokonują _. Dodaje: - _ Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to żadna różnica. Gdy pojawia się temat uzyskania danych na temat ludzi, od razu wracamy do tej samej debaty, więc to dla nas dodatkowa przeszkoda _. Nie powinien się chyba temu dziwić.
Co powiedzielibyście, gdyby to nasze władze wpadły na pomysł, by naliczać podatek w taki sposób, przy okazji dowiadując się, kto i gdzie jeździ?