Pierwszy przeszczep głowy ma jednak odbyć się w Chinach. Rosyjski ochotnik postanowił się wycofać. "Nie potrafiono zagwarantować mi bezpieczeństwa"

O planach przeprowadzenia pierwszego w historii przeszczepu głowy u człowieka mówi się już od jakiegoś czasu. Kolejne opóźnienie zostało wywołane wycofaniem się rosyjskiego pacjenta, który zdecydował się jednak nie przechodzić procedury. Operacja ma w takim wypadku odbyć się w Chinach.

Pierwszy przeszczep głowy ma jednak odbyć się w Chinach. Rosyjski ochotnik postanowił się wycofać. "Nie potrafiono zagwarantować mi bezpieczeństwa"
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Aleksandra Grzegrzółka

18.09.2017 | aktual.: 04.06.2018 14:52

Chiny słyną z ryzykownych etycznie, ale odważnych ruchów na polu współczesnej medycyny. To oni jako pierwsi zedytowali genom ludzkiego embrionu. Teraz chcą być także pierwszym krajem na świecie, gdzie dokona się przeszczepu głowy u człowieka. Zabieg ma zostać przeprowadzony na pacjencie - ochotniku na początku 2018 roku. Poprzedni chętny, Valery Spiridonov postanowił się jednak wycofać. Jak twierdzi, pomysłodawca operacji, włoski neurochirurg Sergio Canavero, nie potrafił w ciągu 2 lat współpracy zagwarantować mu najważniejszego - choć cienia poczucia bezpieczeństwa. Rosyjski pacjent przede wszystkim pragnął szansy na normalne życie - tymczasem nie kryto przed nim znikomych szans choćby i na przeżycie operacji w ogóle. Pomimo wysiłków neurochirurga i drobnych sukcesów w przeprowadzaniu eksperymentów tego typu na laboratoryjnych szczurach ogólne wyniki badań nie są szczególnie optymistyczne.

Obraz
© OOOM

Dlatego profesor Canavero postanowił połączyć siły z chińskim zespołem. Jego przewodniczącym jest Xiaoping Ren, pracujący w Harbin Medical University, gdzie ma zostać przeprowadzony zabieg. Zdaniem neurochirurga ta współpraca znacząco zwiększa szanse na "pozytywny wynik" operacji. Jednak środowisko medyczne nie tylko krytykuje cały pomysł - szczególnie negatywnie komentują sposób przeprowadzania badań przez Włocha i brak wystarczających dowodów na potwierdzenie jego oświadczeń. Co na to "wizjoner"? Broni się twierdząc, że niemal każdy, kto dokonał przełomu w medycynie, musiał najpierw odpierać zarzuty o szaleństwo. Pytany jednak o więcej szczegółów nie chce niczego ujawnić "przedwcześnie". "Razem z moimi kolegami z Harbin Medical University idzie nam coraz lepiej. Nie chcemy jednak dzielić się jeszcze szczegółami z opinią publiczną. Podzielimy się dobrymi informacjami dopiero wtedy, kiedy będziemy na to w pełni gotowi" - dodaje. Znając zwyczajowe chińskie praktyki w takich wypadkach pozwolimy sobie na oczywiste domysły - zabieg prawdopodobnie zostanie przeprowadzony w tajemnicy przed światem. Jeśli i o ile usłyszymy o jego detalach zależy od tego, jak się powiedzie...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (176)