Pierwsze urządzenia zasilane na odległość już w tym roku

Pierwsze urządzenia zasilane na odległość już w tym roku
Źródło zdjęć: © zdjęcie producenta

12.03.2012 14:12, aktual.: 12.03.2012 15:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2007 roku grupa naukowców ze słynnego Massachusetts Institute of Technology (MiT) zademonstrowała swój koncept o nazwie "WiTricity". Nazwa pochodziła od słów "wireless electricity" - czyli bezprzewodowej elektryczności. W pracach brali udział między innymi naukowcy z Departamentu Inżynierii Elektrycznej i Nauk Komputerowych, Departamentu Fizyki oraz Instytutu Nanotechnologii Wojskowych. W kolejnych latach projekt zyskał oficjalne ramy - przekształcono go w firmę, która proponuje producentom różnych urządzeń wprowadzenie jej technologii do ich produktów.

Niedawno ogłoszono, że pierwsze takie produkty pojawią się jeszcze w tym roku. WiTricity Corp. pokazało matę ładującą dla smartfonów, a Audi ogłosiło rozpoczęcie prac nad systemem, który wprowadzi technologię do garaży, dzięki czemu samochody elektryczne będą ładowały się zawsze, kiedy je tam zaparkujemy.

Taki krok naprzód był możliwy głównie dzięki podpisaniu umowy o współpracy z tajwańską firmą MediaTek, która zajmie się produkcją odpowiedniego hardware'u dla telefonów, tabletów, kontrolerów gier i innych urządzeń.

O technologii, którą proponuje WiTricity, Jason W. Fleischer, profesor w katedrze inżynierii elektrycznej uniwersytetu w Princeton, mówi, że "jest to lepsza forma indukcji". Rzeczywiście, model zastosowany w szczoteczkach elektrycznych to ubogi kuzyn tego wynalazku. WiTricity pozwala na podłączenie do źródła zasilania urządzenia oddalonego nawet ponad metr. Nie ma przy tym znaczenia, w jakiej pozycji znajduje się urządzenie i - co najważniejsze - wynalazcom udało się stworzyć technologię w 10. procentach bezpieczną dla człowieka. Profesor Fleischer twierdzi, że "cała magia tkwi w tuningu indukcji znanej dotychczas". Cewka magnetyczna, którą umieszcza się w gniazdku, jest zaprojektowana w ten sposób, że rezonuje z identyczną częstotliwością, jak cewka wbudowana w urządzenie. Tworzy się wówczas stałe pole magnetyczne, dzięki któremu rozpoczyna się ładowanie baterii.

Przy okazji kolejnych publikacji na temat WiTricity, pojawiają się głosy domorosłych fizyków, którzy negują możliwość istnienia technologii - nie przedstawiając argumentów, lecz wymieniając swoje stopnie naukowe, które mają świadczyć o ich racji. Niedowiarków odsyłamy do filmu, który został nakręcony podczas konferencji "Technology, Entertainment, Design" (TED) w 200. roku. Kolejny zarzut, który z pewnością pojawi się w dyskusji, to ten o dużych stratach podczas przesyłu - naukowcy z MIT, którzy pracowali nad konceptem twierdzą, że udało im się uzyskać ponad 90 procentową wydajność.

Kibicujemy WiTricity, ponieważ technologia ta zmieni nasze życie na zawsze. Na poczekaniu przychodzą nam do głowy setki pomysłów dotyczących jej wykorzystania w życiu codziennym. Jeśli u was również otworzył się worek z pomysłami - podzielcie się nimi z nami w komentarzach!

jg/sw/sw