Oszczędne drukowanie: marnujemy 1/3 atramentu!

Oszczędne drukowanie: marnujemy 1/3 atramentu!

15.02.2010 10:00, aktual.: 15.02.2010 10:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdy twoja drukarka żąda nowego naboju, stary wcale nie jest jeszcze pusty! Nasze testy wykazały, że może zawierać ponad 30 procent nominalnej ilości tuszu. Przeczytaj, jak zaoszczędzić na drukowaniu.

Czy wyrzucasz butelkę szampana, która jest do połowy pełna? Podobne marnotrawstwo ma miejsce, gdy pozbywasz się rzekomo pustych wkładów. We współpracy z naszym siostrzanym magazynem PC-Tipp przeprowadziliśmy testy, drukując urządzeniami renomowanych producentów, dopóki zażądały nowego tonera.

Potem otwieraliśmy wkład i mierzyliśmy ilość pozostałego tuszu. Średnio w kartridżu pozostawało 2. procent atramentu, a w jednym wypadku jego ilość wyniosła niespełna jedną trzecią.

Metodologia - jak testowaliśmy

W ramach naszych testów zbadaliśmy obecne na rynku modele drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych takich producentów jak Brother, Canon, Epson, Hewlett-Packard i Lexmark, wyposażając je w oryginalne wkłady.

Ocenie poddaliśmy tylko naboje z czarnym tuszem, aby można było porównać wyniki. Niektórzy producenci umieszczają wszystkie kolory w jednym pojemniku, inni przeznaczają po jednym naboju na każdy kolor. W tym wypadku porównanie nie miałoby sensu.

Obraz
© Otworzyliśmy rzekomo pusty wkład... (fot. IDG)

Przebieg testów. Najpierw ustalaliśmy ciężar każdego wkładu z czarnym tuszem za pomocą skalibrowanej wagi. Następnie wkładaliśmy nabój do atramentówki i drukowaliśmy tak długo, aż żądała włożenia nowego. Wówczas wyjmowaliśmy wkład i ponownie ważyliśmy go.

W dalszej kolejności otwieraliśmy nabój, aby spuścić pozostały tusz do naczynia. Potem wkład po raz trzeci trafiał na wagę. Na podstawie tych trzech wyników obliczaliśmy procentowy poziom napełnienia zbiorniczka, przy którym drukarka zgłaszała, że jest pusty. Wszystkie wyniki zamieściliśmy w tabeli.

Uwaga!
Producenci oferują obecnie mnóstwo wkładów różnych typów. Dlatego nie należy zakładać, że rezultaty testu dotyczą wszystkich nabojów danego producenta.

Obraz
© ... i wyjęliśmy zbiorniczek na tusz. (fot. IDG)

Rezultaty - marnuje się dużo atramentu
Wszystkie wkłady mają stosowne certyfikaty ISO, co gwarantuje określony poziom zapełnienia. Tym bardziej zdumiewające okazują się wyniki naszego testu. Jak wykazały, we wkładach pozostawało od 1. do 32 procent tuszu. Średnia wartość wyniosła 22 procent, czyli ponad jedna piąta pełnej ilości tuszu. Największą ilość pozostawiły Epson B-300 (22 procent) i Lexmark Professional X7675 (aż 32 procent). Najniższą wartość uzyskał Brother MFC-990CW, jednak nawet on pozostawił w zbiorniczku 15 procent tuszu.
Przy tak słonych cenach za tonery jest to coś więcej niż tylko nieprzyjemna sprawa. Jeden kartridż zawiera około 8 mililitrów czarnego tuszu, a kosztuje ok. 10 euro. Zatem cena jednego mililitra wynosi ok. 1,25 euro, co daje gigantyczną kwotę 1250 euro za litr! Tyle samo kosztuje butelka szlachetnego szampana Dom Pérignon, Oenothèque z 1971 r.

Komentarze producentów

Mimo tak zadziwiającego wyniku producenci nie mają poczucia winy. Na przykład Jürgen Jedek, menedżer produktów w Lexmarku wyjaśnia: "Gwarantujemy wydrukowanie naszymi wkładami podanej przez nas liczby arkuszy w najlepszej do uzyskania jakości. Procedura pomiaru ma za podstawę certyfikat ISO/IEC 24711. Klient może więc być zawsze pewien, że wydrukuje podaną liczbę stron."

Obraz
© Okazało się, że pozostało w nim sporo tuszu. (fot. IDG)

Jednocześnie przedstawiciel Lexmarka przyznaje "To oczywiste, że rzeczywista liczba wydruków i pozostała ilość tuszu zależy od różnych czynników takich jak jakość papieru, wilgotność powietrza, czystość głowicy i tym podobnych. Ewentualnie może pozostawać we wkładzie niewielka resztka. To coś w rodzaju bufora bezpieczeństwa, który nie tylko służy ochronie głowicy drukującej, lecz również gwarantuje wysoką jakość wydruków w różnych warunkach. Porównując wydajność obecnych z wcześniejszymi urządzeniami, widać znaczny postęp. Podczas gdy nasze pierwsze drukarki miały zbiorniczki o pojemności rzędu 3. do 50 mililitrów, obecnie możemy zadrukować tyle samo arkuszy znacznie mniejszą ilością tuszu - 6 do 8 mililitrami."

Obraz
© Ustaliliśmy pozostałą ilość, przelewając resztki co do kropli do pojemnika. (fot. IDG)

Powstaje pytanie, dlaczego wkłady z tuszem pozostały na tym samym poziomie cenowym, a więc klient nie odnosi korzyści ze wspomnianej modernizacji. Odpowiada na nie Ottmar Korbmacher, specjalista z firmy Epson: "W ciągu ostatnich dziesięciu lat udoskonaliliśmy przede wszystkim technologię drukowania.

Nowoczesna głowica drukująca musi nanosić mikroskopijne krople 1,5 do 2 piktolitrów (1 piktolitr to 1. do potęgi -12 litra) - i to maksymalnie 30 tysięcy razy na sekundę. Klient nie zyskuje więc na niższych cenach, lecz na wyższej jakości drukowania."

Obraz
© Średnio w rzekomo pustych wkładach znajduje się aż 23 procent tuszu. (fot. IDG)

Liczba zadrukowanych arkuszy. Fakt, że w zbiorniczkach pozostaje tak dużo tuszu zadziwia jeszcze bardziej, gdy spojrzy się na dane z gwarantowanymi certyfikatem liczbami arkuszy. Mimo jednakowych warunków testowych nie każda drukarka osiąga zagwarantowany limit. Tylko urządzenia Brothera, Canona i Epsona osiągnęły wyznaczony przez siebie pułap. Tymczasem urządzenia Hewlett-Packard i Lexmark nie zadrukowały gwarantowanej liczby arkuszy, choć niewiele im zabrakło.

Wyniki naszych testów wyraźnie wykazują, że nawet niewielka różnica ilości tuszu ma ogromny wpływ na liczbę arkuszy, które można nią zadrukować. W sumie może to bardzo uderzyć po kieszeni.

Niezależnie od ilości pozostałego w zbiorniczkach tuszu, który się marnuje, radzimy sprawdzić, czy do twojej drukarki są dostępne wkłady innych producentów. Przeważnie można je nabyć po znacznie niższych cenach, a pod względem jakości nie odbiegają od oryginałów. A jeśli nosisz się z zamiarem nabycia nowej drukarki, dobierając model, bierz pod uwagę wysokość koszty eksploatacji.

Źródło artykułu:PC World Komputer