Nowy front Putina. Rosja pomaga Chinom przygotować inwazję na Tajwan
Wojna prowadzona przez Rosję w Ukrainie byłaby utrudniona bez zagranicznej pomocy. Moskwa płaci za nią - jak w przypadku Korei Północnej - technologią. W przypadku Chin może zaoferować coś innego: kompetencje związane z prowadzeniem operacji desantowych.
O nowym obszarze współpracy pomiędzy Moskwą i Pekinem informuje think tank RUSI. W opublikowanej niedawno analizie zauważa, że obszary, w których Rosja przewyższała Chiny w kwestii potencjału militarnego, zniknęły albo właśnie zanikają.
Mimo tego Rosjanie wciąż dysponują czymś, co jest dla Chin bezcenne: wiedzą i doświadczeniem związanym z prowadzeniem dużych operacji desantowych. W świetle dokumentów wykradzionych i upublicznionych przez grupę hakerów Black Moon, Chiny pozyskują od Rosji brakujące zdolności, przydatne podczas ewentualnego ataku na Tajwan.
Recenzja Hisense MiniLED 65U78Q - telewizor trafiający w złoty środek
RUSI zaznacza, że autentyczność zdobytych przez Black Moon dokumentów nie została potwierdzona, ale zdołano zweryfikować i potwierdzić część z przedstawionych w nich faktów. Dotyczą one m.in. pozyskania przez Chiny w Rosji kompletnego batalionu powietrznodesantowego.
Nie chodzi w tym przypadku po prostu o zakup sprzętu, ale o przekazanie gotowego do działania batalionu, z pojazdami gąsienicowymi, wozami wsparcia, dowodzenia, środkami łączności czy rozpoznania. Przypomina to nieco pozyskanie przez Polskę czołgów Leopard 2 czy Abrams, które również nie zostały przekazane samodzielnie, ale z całym ekosystemem współpracujących pojazdów.
Rosyjski batalion powietrznodesantowy
Jakie pojazdy kupują Chiny w Rosji? Umowa przewiduje przekazanie m.in. 37 BMD-4M. To lekkie, gąsienicowe, ale bardzo silnie (na wzór BMP-3) uzbrojone pojazdy. W ich wieży mieści się 100-mm armata, będąca zarazem wyrzutnią pocisków przeciwpancernych 9K116 Bastion (wariant 9M117M1 Arkan), a także 30-mm armata automatyczna.
Chiny kupują także 11 pojazdów Sprut-SDM1. To lekkie niszczyciele czołgów o bardzo dużej sile ognia. Zawdzięczają ją 125-mm armacie 2A75, zdolnej do wystrzeliwania zarówno pocisków 125 mm, jak i pocisków kierowanych 9K119 Refleks. W skład batalionu wchodzi także 11 transporterów opancerzonych BTR-MDM Rakuszka-M, oraz wozy obserwacyjno-dowódcze i pojazdy dowodzenia.
Sprzęt ten ma zostać wyposażony w chińskie środki łączności i dowodzenia, będzie dostosowany do użycia chińskiej amunicji, a także sprawdzony pod względem kompatybilności elektromagnetycznej rosyjskich i chińskich urządzeń.
Transfer wiedzy
Jednocześnie Rosjanie zobowiązali się do przeszkolenia chińskiego batalionu powietrznodesantowego. Chodzi zarówno o obsługę sprzętu, ale także o szkolenie batalionu jako całości, zgranie pododdziałów, zapoznanie ich z taktyką, sposobami lądowania czy koordynowania działań.
Co więcej, Chiny otrzymają także dokumentację, pozwalającą na samodzielną produkcję sprzętu, a na ich terenie powstanie nowy ośrodek szkoleniowy, gdzie – z udziałem rosyjskich instruktorów - będą szkolone chińskie wojska powietrznodesantowe. Tempo tych przygotowań jest wysokie, ponieważ - według amerykańskiego wywiadu - prezydent Chin Xi Jinping nakazał Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej osiągnięcie gotowości do inwazji na Tajwan do 2027 r.
Spadochrony dla wojsk specjalnych
Rosja dostarczy także Chinom spadochrony szybujące, które pozwalają na zrzut ładunków o masie do 190 kg (czyli żołnierza z wyposażeniem) z wysokości ponad 9 km, zapewniając przy tym zasięg lotu rzędu 30-80 km.
To sprzęt dla sił specjalnych, pozwalające na zrzut spadochroniarzy daleko od celu. Zdaniem RUSI zwiększy to potencjał Chin w działaniach ofensywnych przeciwko pobliskim państwom, zwłaszcza wyspiarskim, jak Tajwan czy Filipiny.
Desantowanie ciężkiego sprzętu
Podczas pierwszych dni pełnoskalowego ataku na Ukrainę WDW (rosyjskie siły powietrznodesantowe) poniosły poważną porażkę podczas walk o lotnisko Hostomel. Jedną z przyczyn był fakt, że desantowano tam jedynie lekką piechotę, której wsparciem – poza śmigłowcami - była zaledwie jedna bateria moździerzy.
Tymczasem Rosja od dziesięcioleci rozwija i ćwiczy desantowanie ciężkiego sprzętu, również razem z załogami, dzięki czemu lądujący desant składa się nie tylko z lekko uzbrojonych żołnierzy, ale także z gotowych do walki natychmiast po zetknięciu z ziemią pojazdów gąsienicowych (na Zachodzie lekkie pojazdy są zrzucane na spadochronach, ale bez załóg w środku).
Ten sposób walki był rozwijany już w ZSRR, gdzie jeszcze w latach 40. skonstruowano m.in. latający czołg (co jednak okazało się ślepą uliczką rozwoju wojsk powietrznodesantowych).
Jak zauważa RUSI, transfer rosyjskiej wiedzy to dla Pekinu niezwykle cenna pomoc. W sprzyjających warunkach Chiny zyskują bowiem możliwość zrzucenia pojazdów pancernych w głębi Tajwanu czy nawet na pola golfowe w pobliżu Tajpei. Daje to większe szanse na opanowanie kluczowych lokalizacji czy nawet zdobycie lotnisk, co pozwoliłoby na szybkie przerzucenie jeszcze większych sił drogą powietrzną.
Chińskie samoloty transportowe
Komentując rosyjsko-chińską współpracę, RUSI zauważa, że Pekin – nawet po kupieniu i przeszkoleniu batalionu powietrznodesantowego z rosyjskim sprzętem - nie będzie w stanie w pełni wykorzystać jego potencjału. Wynika to z faktu, że do przerzucenia całej jednostki potrzeba około 35 samolotów Ił-76 lub podobnych. Tymczasem Chiny mają obecnie do dyspozycji nie więcej niż 26 takich maszyn.
Rozwiązaniem problemu jest jednak opracowany w Chinach, oblatana w 2013 roku i ciągle rozwijany ciężki samolot transportowy Y-20. Maszyna ta, wyprodukowana w różnych wersjach w liczbie około 70-80 egzemplarzy oferuje udźwig przekraczający 55 ton.
Jeśli tempo jej rozwoju i produkcji nowych maszyn zostanie utrzymane, do 2027 roku Chiny mogą uzyskać zdolność do przerzucenia drogą powietrzną batalionu powietrznodesantowego. Zorganizowana na wzór rosyjski jednostka - za sprawą dziesiątek pojazdów gąsienicowych - będzie od pierwszych chwil po wylądowaniu dysponować znaczną siłą ognia i mobilnością.