Nowa generacja od Microsoftu - nasze wrażenia z użytkowania Xboksa One
Bierzemy na warsztat nową konsolę Microsoftu, która w końcu, rok po swojej amerykańskiej premierze, trafiła do sprzedaży w Polsce. Czy warto ją kupić już teraz?
Premierę Xboksa One z pewnością można nazwać… interesującą. Po ujawnieniu planów dotyczących nowego Xboksa przez sieć przetoczyła się fala krytyki i niezadowolenia, wskutek której Microsoft zrezygnował z niektórych rozwiązań, między innymi z restrykcyjnego zarządzania prawami cyfrowymi czy wymogiem stałego połączenia z internetem. Efekt? Microsoft i Sony zamieniły się rolami w sztuce znanej z poprzedniej generacji. Amerykańska korporacja gasiła wizerunkowy pożar za pożarem, podczas gdy japoński konkurent stał z boku i korzystał z błędów oponenta. Minął prawie rok od światowego debiutu obydwu konsol i sytuacja w końcu się znormalizowała, więc zamiast obserwować dyskusje na tematy poboczne, w końcu możemy skupić się na samym sprzęcie.
Xbox One pojawił się na największych rynkach 22 listopada zeszłego roku, ale do Polski zawitał dopiero 5 września. Jak sprawdza się sprzęt w praktyce, a przede wszystkim, jak się na nim gra?
Prosto z pudełka
Xbox One jest zaskakująco duży. Nie jestem wielbicielem oceniania sprzętu po wyglądanie, ale w przypadku nowej konsoli Microsoftu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że podczas projektowania praktyczność była dużo ważniejsza niż piękno. Ascetyczny wygląd może się podobać, brakuje tu jakichś wyświetlaczy czy świecących przycisków, które mogłyby irytować podczas grania zmieniającymi się kolorkami. Ot, duży przycisk w postaci logo konsoli po prawej stronie.
Nowy pad jest… fantastyczny. Już kontroler do Xboksa 360 był świetny, więc z niejakim zdziwieniem przyznaję, że nowy pad jest po prostu lepszy. Jeśli chodzi o wygląd, to nie ma jakichś znaczących różnic, są to raczej delikatne szlify. Kontroler wydaje się jednocześnie szczuplejszy i wygodniejszy, choć podobnie jak poprzednik świetnie leży w dłoniach. Jako plus należy potraktować zmianę plastiku, z którego jest wykonany.
Największa różnicę można odczuć w konstrukcji gałek oraz spustów i bumperów. Gałki analogowe nie są już tak śliskie, więc podczas wielogodzinnych sesji nie wyskakują spod palców. Spusty zaś zostały wyposażone w dodatkowe silniczki wibrujące, co jest pomysłem po prostu świetnym, dającym spore pole do popisu kreatywności twórców. Same spusty wydają się działać lepiej, płynniej. Te, w które wyposażony był Xbox 360 sprawdzały się bardzo dobrze – nowe spusty są wygodniejsze i szybciej reagują na dotyk. Dodatkowo Microsoft w końcu poprawił też krzyżak, chyba największą bolączkę pada poprzedniej generacji. W końcu jest taki, jaki być powinien.
To w tej chwili najlepszy pad dostępny na rynku.
Interfejs konsoli został uproszczony i wygładzony, choć ten dostępny w Xboksach 360 był i tak już niezły. Wszystkie osoby zapoznane z kafelkową strukturą najnowszego oprogramowania Microsoftu poczują się tu jak w domu.
Gry
Jak wypadają tytuły startowe na Xboksie One? Miałem okazję pograć w Ryse: Son of Rome, Forzę Motorsport 5 oraz Dead Rising 3. Wszystkie sprawdziły się znakomicie.
Nikt nie spodziewał się, że kolejna część samochodowej sagi od Turn 10 będzie gorsza od poprzedniczek, ale twórcy przeszli samych siebie. To właśnie za pomocą Forzy 5 najłatwiej pokazać laikowi, jak mogą wyglądać gry na nową generację konsol. Gra działa niesamowicie płynnie, prezentując przyprawiające o zawrót głowy wyścigi na niezwykle szczegółowych mapach. Cieszą drobne szczegóły tła, jak choćby baloniki unoszące się nad widownią, choć i tak widzimy je tylko kątem oka. Modele pojazdów są idealne i przepięknie wykonane.
Ryse: Son of Rome od graficznych magów z Crytek również wygląda niesamowicie, nawet jeśli sama rozgrywka jest powtarzalna i mało skomplikowana. Ten tytuł startowy wygląda, jakby projektowany był głównie w celu pokazania możliwości Xboksa One. Płynność ruchów postaci, ilość szczegółów dostrzegalnych w modelach, realistyczna animacja twarzy, przytłaczająca kombinacja dziesiątek sztuczek graficznych potrafi zadziwić. Szkoda, że od czasu gra potrafi prawie niezauważalnie przyciąć, ale zazwyczaj ma to miejsce w okolicach przerywników, więc nie ma wpływu na samą rozgrywkę.
Dead Rising 3 to gra, która zrobiła na mnie największe wrażenie. Piękna grafika to jedno, ale gra potrzebuje czegoś więcej niż niezwykłego wyglądu, żeby przyciągnąć na długie godziny, a to Dead Rising 3 robi znakomicie. Jest to bez wątpienia najbrzydsza z trzech sprawdzonych przeze mnie produkcji, ale już po kilkunastu minutach wiadomo, dlaczego nie wygląda tak jak Ryse: Son of Rome czy Forza 5. Capcom nie skupia się na graficznych wodotryskach, zwiększając skalę swojej serii gier o zabijaniu zombie w otwartym świecie.
Nie chodzi nawet o samą wielkość terenu, który możemy zwiedzić, ale ilość nieumarlaków szwendających się po ulicach z grup do prawdziwych tłumów. Z ciekawości zatrzymywałem się na jednej ulicy i rozjeżdżałem żywe trupy z ciekawości, ile jednocześnie może znajdować się w jednym miejscu. Licznik zatrzymał się na stu czterdziestu zombie. Momenty, kiedy nie widzimy na ekranie setek nieumarlaków należą w Dead Rising 3 do rzadkości.
Podsumowanie
"Czy opłaca się kupić?" – oto pytanie, które pojawia się zawsze podczas omawiania premiery nowej generacji konsol. Odpowiedź, niestety, nie jest prosta.
Nie mam wątpliwości, że konsolę nowej generacji kupić będzie w końcu chciał każdy fanatyk gier wideo, nie wiem tylko, czy musi to robić właśnie teraz. Podobnie jak w przypadku Xboksa 360, lista dodatkowych usług związanych z płatną subskrypcją Xbox Live Gold, szczególnie w porównaniu z tą samą konsolą na innych rynkach, jest dość krótka. Krążą plotki, że gracze dostaną w ramach abonamentu dostęp do polskich płatnych stacji telewizyjnych, ale podobnie jak w przypadku poprzednika, może się skończyć tylko na pogłoskach. Na razie lista aplikacji dostępnych w Polsce jest krótka. Nie ma nawet takich, które działają na Xboksach 360, takich jak NBA Game Time.
Również odpowiedź na pytanie o gry na konsolę nie jest taka prosta. Nowa generacja rozrywki elektronicznej rodzi się powoli. Zdecydowana większość tytułów wychodzi również na komputery i sprzęt poprzedniej generacji. Takie gry jak Watch_Dogs, Titanfall, Destiny czy Assassin's Creed IV: Black Flag owszem, na nowych konsolach działają znakomicie i są piękne, ale brakuje produkcji na wyłączność, które pokażą, że właśnie dla nich warto zainwestować w Xboksa One. Dead Rising 3, wcześniej dostępne tylko na Xboksie One, ukazało się już na komputery. Tą samą drogą podąża Ryse: Son of Rome. Być może zbliżająca się fala premier przyciągnie nowych graczy, ale mam wrażenie, że dopiero prawdziwy hit (Dragon Age: Inquisition? Assassins Creed Unity? Rodzimy Wiedźmin 3?) przekonają do masowego przesiadania się na nową generację.
Ostatecznie wszystko sprowadza się do pytania: Czy już w tej chwili, drogi graczu, chcesz grać w najlepsze wersje gier, które wychodzą?