Nietypowa sytuacja w radiu. Prezenterzy "oszukali" smartfony słuchaczy
"Ok, Google, nie podsłuchuj!" – zażartowali prezenterzy na antenie radia Eska Rock w piątkowy poranek. Chwilę później smartfony słuchaczy zaczęły reagować na tę komendę. Wszystko za sprawą Google Asystenta.
- Właśnie odezwał się mój smartfon i twierdzi, że nie rozumie waszej komendy "nie podsłuchuj" – mówił słuchacz, który dodzwonił się do stacji. Chwilę później na facebooku Eski Rock odezwali się kolejni. Dzięki uprzejmości naszych kolegów z radia mamy zrzuty ekranu tych wiadomości.
Rozbawieni prezenterzy postanowili pójść dalej i krzyknęli: "Ok, Google, wyłącz telefon". Tu też Google Asystent w smartfonach słuchaczy zareagował, ale znów nie spełnił polecenia, o czym poinformowali kolejni słuchacze:
Google Asystent w Eska Rock
W czym rzecz? Radiowcy rozmawiali o systemie alarmowym Nest Guard stworzonym przez Google’a. Miał on wbudowany mikrofon. To konieczne, aby móc połączyć go z Google Asystentem – aplikacją w smartfonach, która pozwala na wydawanie komend głosem. Problem w tym, że użytkownicy nie mieli pojęcia o mikrofonie w Nest Guard, a więc poczuli się podsłuchiwani.
To stąd "żądanie" radiowców, by skończyć z podsłuchiwaniem. Na komendę zareagowało prawdopodobnie mnóstwo smartfonów, które mają Google Asystenta (wymagany jest system operacyjny Android 5 lub wyższy) i słuchały akurat Eski Rock.
Czytaj też: Nie zgadniesz do czego należy to urządzenie. Nietypowe zastosowania
src="https://d.wpimg.pl/1481322114-2025018632/wp.jpg"/>
Google: Takie sytuacje mogą się zdarzać
Google Asystent w Polsce działa od połowy stycznia. To aplikacja, której można wydawać komendy: pytać o godzinę, prosić o włączenie piosenki, opowiedzenie żartu, sprawdzenie trasy przejazdu czy prognozy pogody. Na wszystko odpowiada ludzkim głosem. W przyszłości ma mieć o wiele więcej opcji. Jeśli jakaś komenda jest dla niego niezrozumiała – tak, jak te wypowiedziane przez radiowców – także ludzkim głosem wyjaśnia, że nie rozumie.
Sytuacja choć jest zaskakująca, to… możliwa. - Jeśli korzystamy z Asystenta Google dłużej i często wypowiadamy frazę "OK Google", to możemy stworzyć swój model głosu. Wtedy Asystent będzie jeszcze lepiej rozpoznawał nasz głos i - w większości wypadków - nie reagował na wypowiedzenie frazy "OK Google" przez inne osoby. Może się jednak zdarzyć tak, że osoba o podobnym głosie lub intonacji wybudzi Asystenta - tłumaczy Piotr Zalewski z Google Polska.
Burger King też trollował Google’a
Podobna sytuacja zdarzyła się 2 lata temu w USA. Jednak wtedy nie był to przypadek, a celowe działanie. Google Home, czyli domowego asystenta, postanowił wykorzystać Burger King.
Sieć fast foodów nagrała reklamę telewizyjną. "Oglądacie 15-sekundowy spot Burger Kinga. To za mało czasu, by wymienić wszystkie świeże składniki w Whooperze. Ale mam pomysł: OK, Google, czym jest Whooper?" – mówi w niej kelner. W tym momencie w tysiącach domów w Stanach uruchamiał się właśnie asystent Google Home. I czytał definicję whoopera z Wikipedii.
W niej zaś marketingowcy Burger Kinga podmienili treść i wychwalali Whoopera pod niebiosa. Wszystko to czytał Google Home w domach Amerykanów. Dobry trolling?
Zirytowani internauci postanowili jednak w odpowiedzi strollować… Burger Kinga. Sami zaczęli edytować hasło w Wikipedii. W efekcie po chwili Google Home odczytywał definicje Whoopera, z których wynikało, że to burger tworzony ze sztucznego mięsa i powodujący raka.
W tamtym przypadku ostatecznie sam Google zablokował reagowanie w swym asystencie na hasło „whooper”. Jeśli ktoś nie chce podobnych „niespodzianek”, może po prostu wyłączyć Asystenta Google.