Naukowcom ciągle mało. Plany nowych misji na Saturna
To nie koniec Cassini. 15 września sonda spłonęła w atmosferze Saturna, jednak jej dziedzictwo, w postaci danych i nowych odkryć, trwa dalej. Naukowcy już zastanawiają się nad nowymi misjami, które pozwalają lepiej zrozumieć naturę planety z pierścieniami. Pojawiły się nawet pierwsze pomysły.
W ramach misji New Frontiers miałby powstać statek o nazwie SPRITE. Jego cel byłby prosty – zbadanie atmosfery Saturna, jej składu i warunków tam panujących i przesłanie danych na Ziemię. Pojazd przetrwałby około 90 minut, zanim zostałby zniszczony przez trudne warunki atmosferyczne planety. Cassini, która nie była zaprojektowana, by wlecieć w atmosferę Saturna, wytrzymała tam około dwóch minut.
Innym ważnym odkryciem dokonanym dzięki sztucznemu satelicie jest powierzchnia i warunki jakie panują na Tytanie. Największy księżyc Saturna skrywa bowiem wiele zagadek, nad którymi głowią się naukowcy. Według niektórych astrobiologów, bogata w metan oraz wodór powierzchnia może nawet być miejscem, w którym rozwija się życie. Nie dziwi zatem, że w ramach misji Oceanus planowane jest wysłanie sondy kosmicznej, która dokładnie zbada atmosferę i powierzchnię księżyca.
Dwie propozycje dotyczą natomiast Enceladusa. To inny księżyc Saturna, którego średnica wynosi około 500 kilometrów. Cechą, która zwróciła uwagę naukowego gremium, są gejzery na powierzchni tego obiektu. Przypuszcza się, że woda pochodzi spod powierzchni czapy lodowej, jaką jest pokryty cały księżyc. Analizy obserwacji Cassiniego sugerują, że podwodny ocean może nawet służyć jako siedlisko życia.
W ramach misji New Frontiers zgłoszono 12 różnych projektów. Które, i kiedy, uda się zrealizować? Zwycięzca zostanie ogłoszony prawdopodobnie w 2019 roku, a początek misji planowany jest na rok 2025. Oprócz misji na Saturna, rozważane są również misje, która pomogą nam lepiej zrozumieć Wenus, komety czy nawet nasz Księżyc. Niezależnie od tego, która wygra, ludzkość nie przestaje przeć do przodu w odkrywaniu przestrzeni kosmicznej.
