Największe na świecie cmentarzysko statków. Tutaj po latach służby kończą swój żywot
Setki okrętów rozpędzonych w kierunku brzegu, rozbitych o wybrzeże Zatoki Bengalskiej. Tysiące ton porozcinanej, pordzewiałej stali. Wokół nich tłumy biegających robotników. Tak wygląda krajobraz cmentarzyska statków w Bangladeszu.
Milionowe miasto w południowo-wschodniej Azji. W Ćottogram dziennie setki tysięcy Bengalczyków ryzykuje tam swoje życie za marne grosze. Rozmontowują ogromne okręty zaledwie przy użyciu podstawowych narzędzi i wiedzy zebranej przez własne doświadczenia, mają kontakt z wieloma toksycznymi substancjami. To bez wątpienia jeden z najniebezpieczniejszych zawodów świata.
Statki są "umieszczane" na wybrzeżu w zaskakujący sposób. Zwyczajnie rozpędza się je i wpływa nimi na ląd. Im dalej uda im się wbić, tym łatwiej o rozbiórkę.
Naprawa statków służących 25-30 lat często jest nieopłacalna i lepiej jest statek rozłożyć na części pierwsze. Takie okręty trafiają właśnie do miejsc takich jak to - złomowisk, czy cmentarzy. Wzdłuż 13-kilometrowego wybrzeża znajdują się setki rozbitych statków, a przy nich pracuje dziennie ponad 200 tys. ludzi. Zarabiają około pięciu dolarów dziennie.
Pośród niebezpiecznych substancji, z jakimi do czynienia maja pracownicy złomowisk, są przede wszystkim azbest i ołów. Oprócz tego, używają ciężkich palników acetylenowych, które same w sobie też mogą być niebezpieczne. Rzadkim przypadkiem nie są także wypadki, czasem ze skutkiem śmiertelnym.