Na czym polega fenomen Angry Birds?
Skromna gra równie skromnego fińskiego studia Rovio podbiła świat, który tylko zdawał się czekać na możliwość atakowania złowrogich świń kolorowymi ptakami. ”Angry Birs” ściągnięto już pół miliarda razy, gra doczekała się własnego serialu, a mówiło się także o produkcji pełnometrażowej. Jak to się stało, że coś tak prostego stało się aż tak popularne?
06.04.2012 | aktual.: 06.04.2012 11:24
Przede wszystkim –. Angry Birds to prosta gra. A dla naszych mózgów ”prosta” oznacza mniej więcej to samo co ”łatwa”. I po części tak zresztą jest z fińskim fenomenem. Nie wymaga on od gracza żadnych specjalnych zdolności lub talentów, nagradzając go jednocześnie kolejnymi, małymi sukcesami. A kiedy gra wydaje się prosta, my czujemy się lepiej, mając świadomość, że jesteśmy w stanie ją pobić, po raz kolejny udowodnić wyższość człowieka nad maszyną. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że to nie ”World of Warcraft”, możemy więc bez problemu zrobić jeszcze jeden poziom przed wykładem. Albo dwa. Albo w ogóle nie iść na ten wykład, robiąc następne levele, w końcu są takie krótkie.
Specjalista od kognitywistyki (nauki zajmującej się modelowaniem działania umysłu) profesor Charles L. Mauro uważa, że Angry Birds jest doskonale wyważone między przesadną prostotą, która tylko by irytowała, a taką, która pozwala nam już po krótkim czasie przyswoić sobie model działania programu i zasady rządzące jego światem. Niemal od razu chwytamy sposób interakcji na linii gra –. użytkownik, podstawowe strategie, sposób w jaki jesteśmy nagradzani. A to wszystko z kolei daje nam poczucie bezpieczeństwa i pewności.
Do tego linia pomiędzy sukcesem a porażką jest w Angry Birds wyjątkowo cienka. Nawet jeśli nam chwilowo nie idzie, nie mamy specjalnych powodów do frustracji, czy obwiniania się, że to nasza wina, bo najwyraźniej kiepscy z nas gracze. Zaraz można zmienić odrobinę kąt wystrzelenia ptaków, czy użyć w odpowiednim momencie ich specjalnych zdolności, żeby wreszcie osiągnąć to, co osiągnąć chcieliśmy. I właśnie szukanie takich naprawdę drobnych mikrokorekt jest również na tyle wciągające (”rozwiązanie leży gdzieś obok, na pewno jestem już blisko”), że aż nie sposób się od gry oderwać. W znajdywaniu właściwych rozwiązań pomaga nam to, że Rovio mądrze rozegrało coś, co często decyduje o spektakularnej klapie lub sukcesie oprogramowania: czas reakcji programu na decyzje użytkownika. Obecnie dominuje pogląd, że im jest on szybszy, tym lepiej. Jednak Finowie wcale nie przyspieszyli lotu ptaków w swojej grze. Nie, wciąż prują one przez niebo niemalże majestatycznie, pokazując nam do tego wyraźnie parabolę lotu, co
pozwala na zorientowanie się co do popełnionych błędów i dokonanie niezbędnych korekt. Tak samo jak schronienie świń rozpada się dość powoli –. to również ułatwia nam wprowadzanie ewentualnych poprawek. Do tego wszystkiego kolejne poziomy zostały dopracowane w niemalże idealny sposób. Są coraz trudniejsze, ale nigdzie nie ma drastycznego przeskoku w stopniu trudności, który powodowałby tylko narastającą frustrację - przechodzi się przez nie raczej płynnie.
No i nie da się też ukryć, że swoje trzy grosze, czy raczej w przypadku tak spektakularnego sukcesu, swoje dziesiątki milionów dolarów dorzucił design gry. Angry Birds to po prostu bardzo ładny, żeby nie powiedzieć śliczny produkt. A oprócz tego, że efektowny wizualnie, to jeszcze kreujący na tyle charakterystycznych ”bohaterów”, że łatwo zapadają w pamięć i można potem przy pomocy zmyślnego marketingu wydoić dzięki ich wizerunkom rynek do szczętu.
Jak widać, czysto teoretycznie, stworzenie gry, która odniosłaby podobny sukces to bułka z masłem. Ale teorię od praktyki dzieli z reguły przepaść. Taka przepaść, że w ostatnich latach jedynym takim hitem było właśnie Angry Birds.