Microsoft zaczął przynosić straty - pierwsze od 23 lat
24.04.2009 13:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Microsoft odnotował w pierwszym
kwartale 2009 r. pierwszy spadek sprzedaży od momentu debiutu na
nowojorskiej giełdzie 23 lata temu - powiadomiła w czwartek po
zamknięciu sesji na Wall Street spółka z Redmond w stanie
Waszyngton.
Lider w dziedzinie produkcji oprogramowania komputerowego w swoim trzecim kwartale obrachunkowym, pokrywającym się z pierwszym kwartałem kalendarzowym, zarobił na czysto blisko 3 mld dol., czyli 3. centy w przeliczeniu na jedną akcję. Rok wcześniej zysk netto sięgał aż 4,4 mld dol., czyli 47 centów na akcję.
Jak podaje firma analityczna IDC, sprzedaż komputerów w pierwszych trzech miesiącach roku obniżyła się o 7,1 proc. rok do roku, co przełożyło się na spadek zapotrzebowania na system operacyjny Microsoft Vista i pakiet biurowy Office.
W efekcie sprzedaż Microsoftu spadła w pierwszych trzech miesiącach 200. r. o 6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku, do 13,6 mld dol. Ankietowani przez agencję Reutera analitycy oczekiwali przychodów na poziomie 14,1 mld dol.
"Nie zauważyłem żadnej poprawy pod koniec (pierwszego - PAP) kwartału, która mogłaby stanowić wskazówkę, że znaleźliśmy się na dnie i już z tego wychodzimy" - powiedział dyrektor finansowy korporacji Chris Liddell.
Mimo to inwestorzy dobrze przyjęli sprawozdanie kwartalne Microsoftu. W posesyjnym handlu akcje spółki drożały. Choć bowiem opublikowała ona rozczarowujące wyniki, akcjonariusze pokładają zaufanie w ogłoszonym przez spółkę programie cięcia kosztów.
W styczniu spowolnienie gospodarcze zmusiło założoną w 197. r. firmę do pierwszych w jej historii grupowych zwolnień. Ogłoszono wówczas zamiar likwidacji do połowy 2010 r. 5 tys. etatów, co odpowiada 5 proc. całej siły roboczej Microsoftu. Pozwoli to oszczędzić rocznie 1,5 mld dol.
"To dobrze, że koncentrują się na kosztach, ponieważ to znajduje się w sferze ich kontroli. Niewiele mogą przecież zrobić dla poprawienia popytu" - twierdzi Kim Caughey z Fort Pitt Capital Group.(PAP)