Microsoft: nie będzie żadnych pozwów. Na razie...

Microsoft: nie będzie żadnych pozwów. Na razie...

Microsoft: nie będzie żadnych pozwów. Na razie...
21.05.2007 14:00, aktualizacja: 22.05.2007 09:45

Stało się: po latach niejasnych deklaracji i pogróżek Microsoft oficjalnie oświadczył, iż w oprogramowaniu open-source wykorzystano 235 patentów należących do koncernu z Redmond. Artykuł w magazynie Fortune, w którym przedstawiono tę informację, zawierał również sugestię, jakoby koncern planował w związku z tym szeroką kampanię prawną, polegającą na pozywaniu autorów aplikacji open-source i domaganiu się od nich opłat za wykorzystane nielegalnie rozwiązania. To spowodowało gwałtowną reakcję środowiska - Microsoftowi natychmiast zarzucono m.in. pazerność, nieuczciwość, nieczystą grę itp. Pojawiły się głosy, iż firma rozpoczyna batalię prawną tylko po to, by odwrócić uwagę opinii publicznej od swoich problemów. Przedstawiciele koncernu są wyraźnie zbici z tropu i zaskoczeni tą sytuacją - Bill Hilf, odpowiedzialny w Redmond m.in. za kontakty ze społecznością open-source - tłumaczy, iż koncern nie zamierza nikogo pozywać i że sprawcami zamieszania są... dziennikarze magazynu Fortune.

Obraz
© Bill Hilf

Plany koncernu z Redmond przedstawione zostały w wywiadzie, którego główny prawnik Microsoftu, Brad Smith, udzielił dziennikarzowi magazynu Fortune. Smith poinformował, że w Linuksie oraz innym oprogramowaniu open source wykorzystano w sumie 235 rozwiązań, na które Microsoft posiada patenty. Przedstawiciele koncernu - a konkretnie Horacio Gutierrez, wiceprezes działu odpowiedzialnego za ochronę własności intelektualnej - przypominają, iż sam Richard Stalllman, guru ruchu wolnego oprogramowania, już w zeszłym roku ostrzegał, że Linux narusza ponad 200 patentów należących do różnych firm ( Stallman argumentował w ten sposób konieczność przyjęcia nowej wersji licencji GPL ).

Reakcje środowiska

Na komentarze przedstawicieli środowiska open-source nie trzeba było długo czekać. Zdaniem Louis Suarez-Potts z OpenOffice.org, działania Microsoftu to przejaw desperacji. _ "Trudno mi właściwie opisać tę decyzję. Nie mam pojęcia, co mogło skłonić Microsoft do podjęcia działań, których jedynym efektem może być zniechęcenie do siebie firm tworzących oprogramowanie open-source oraz milionów użytkowników Linuksa" _ - mówi Suarez-Potts._ "To niezwykły i desperacki akt - wygląda na to, że Microsoft sięgnął po broń grubszego kalibru w walce z open-source. Moim zdaniem, koncern sam na tym ucierpi..." _ - dodaje przedstawicielka OpenOffice.org.

Microsoft i OpenOffice.org jak dotąd starły się tylko raz - rywalizując na rynku otwartych formatów wymiany dokumentów ( Open XML Microsoftu oraz ODF ). Wygląda na to, że teraz batalia się rozszerzy - jeśli Microsoft rzeczywiście będzie egzekwował swoje 45 patentów, wykorzystywanych w aplikacjach z rodziny OpenOffice. _ "Niewiarygodna i zadziwiająca decyzja - oto mój komentarz" _ - podsumowuje Louis Suarez-Potts.

Co na to Microsoft?

Aby wyjaśnić wszelkie niejasności, o wyjaśnienia poprosiliśmy Billa Hilfa - kierującego w Microsofcie projektami związanymi z oprogramowaniem open-source. Warto wspomnieć, iż przed rozpoczęciem pracy w koncernie z Redmond Hilf był szefem działu Linuksa w IBM-ie i przez blisko 12 lat ściśle współpracował z społecznością open-source. Rozmowę przeprowadził Jeremy Kirk z londyńskiego biura IDG News Service.

IDG: Artykuł w Fortune spowodował sporo zamieszania i przewidywań co do tego, jak Microsoft będzie postępował w sprawie spornych patentów. Czy wiedziałeś, że przedstawiciele firmy zamierzają przedstawić dokładną liczbę patentów?

Bill Hilf: Wiedziałem. Ale ten artykuł nie przedstawia dokładnie naszych działań. I to dlatego ludzie są tak oburzeni. Z tekstu wynika, że oto zmieniliśmy naszą strategię i zmierzamy w zupełnie nowym kierunku. A wcale tak nie jest. Już wtedy, gdy podpisywaliśmy umowę z Novellem, zapowiadaliśmy, że trzeba będzie znaleźć sposób na rozwiązanie spornych kwestii związanych z własnością intelektualną i że niezbędne będzie znalezienie nowego sposobu na zapewnienie współpracy z produktami open-source. A artykuł w Fortune sugeruje, że zamierzamy załatwić wszystko na drodze sądowej.Naszą strategią firmową zawsze było raczej licencjonować, niż pozywać - tak zwykle robimy w przypadku naszej własności intelektualnej. Więc teraz też nie mamy zamiaru rozpoczynać jakiejś ofensywy prawnej. Oczywiście, nie mogę w tej chwili zagwarantować, że na pewno nie podejmiemy takich działań w przyszłości - ale zapewniam, że to nie jest nasza strategia. Artykuł w Fortune sugeruje, że szykujemy jakiś frontalny atak na open-source. A
to nieprawda. Tak naprawdę, jedyna nowa informacja, jaką w nim podano to dokładna liczba owych patentów.

Jaka była reakcja środowiska po ukazaniu się artykułu?

Moi znajomi ze społeczności open-source - oni skontaktowali się ze mną natychmiast. Chłopaki z Europy też - czyli dzwonili do mnie o 2 w nocy. Rozmawiałem ze wszystkim i mówiłem im to samo, co właśnie mówię wam. "Ok, to właśnie chciałem usłyszeć" - większość tak kwitowała moje wyjaśnienia. Inni pytali: "Czy to znaczy, że wdrażacie jakąś nową strategię?" - początkowo nie wiedziałem, o co im chodzi, ale później wyjaśniałem, by w żadnym razie nie traktowali tekstu w Fortune jako zapowiedzi jakichś naszych działań. Wciąż mamy tę samą starą strategię. Moim zdaniem główny efekt opublikowania tego artykułu będzie taki, że część ludzi pomyśli sobie, że Microsoft szykuje jakiś atak. Mam jednak nadzieję, że w dłuższej perspektywie nic się nie zmieni i będziemy po prostu kontynuowali nasze dotychczasowe działania.

Czy Twoim zdaniem rozsądne było ujawnienie dokładnej liczby patentów?

Do tej pory - od czasu podpisania umowy z Novellem - wszyscy mówili "Dajcie nam więcej informacji. Twierdzicie, że wasza własność intelektualna jest naruszana - powiedzcie nam o co dokładnie chodzi". Pomyśleliśmy więc, że jeśli podamy dokładną liczbę patentów i ujawnimy, jakich produktów one dotyczą, to ludziom będzie łatwiej uświadomić sobie skalę problemu. To nie jest tak, że chcemy pozwów. My raczej zwracamy się do firm, które naruszają nasze prawa z apelem o wykupienie odpowiednich licencji i załatwienie sprawy. Bo już wiadomo, że nie chodzi o drobiazg - mamy do czynienia z ponad 200 patentami.

Zwolennicy Linuksa od dawna sugerują, że w Windows mogą być wykorzystane rozwiązania z Linuksa. Jesteś ekspertem, znasz oba te systemy - co myślisz o tych zarzutach?

Ja myślę, że ludzie za bardzo uogólniają. Jeśli piszesz aplikację patentową, to ona musi być bardzo, bardzo konkretna - nikt nie opatentuje tylko ogólnie opisanego we wniosku rozwiązania. Dlatego na przykład nigdy nie opatentowano samochodu. System operacyjny to bardzo ogólna kategoria. Dziś każdy chce być patentowym prawnikiem i decydować, kto ma prawda do danego rozwiązania. A przecież to proste - o tym decyduje sędzia.

Ja osobiście sądzę, że prawo patentowe - w szczególności dotyczące oprogramowania - wymaga radykalnej reformy. Ale dopóki ona nie nastąpi, wciąż obowiązują aktualne regulacje - to one wyznaczają, jak działają dziś firmy. Dlatego naszym zadaniem jest dziś znalezienie rozsądnego sposobu działania w ramach obowiązujących regulacji.

W ostatnim czasie Microsoft zrobił sporo, by przekonać do siebie społeczność open-source - przykładem może być choćby projekt Codeplex. Ale teraz, po artykule w Fortune, ta społeczność jest dość wkurzona. Czy myślisz, że to negatywnie wpłynie na przyszłą współpracę?

Aktualnie robimy trzy rzeczy: rywalizujemy na rynku serwerów z Linuksem i Uniksem, szukamy sposobów na zapewnienie odpowiedniej współpracy pomiędzy Windows a Linuksem ( bo tego domagają się od nas nasi klienci ) i staramy się wspierać rozwój społeczności open-source, ponieważ jest ona ściśle związana z naszymi produktami. Nie mamy żadnej innej strategii, nie ma żadnych ukrytych celów. Staram się jasno i wyraźnie przekazać wiadomość: to nie jest zagrożenie. Nikogo nie chcemy atakować - chcemy po prostu wyjaśnić niejasności związane z własnością intelektualną. Komu to zaszkodzi?

Zdaniem specjalistów, gdyby Microsoft rzeczywiście zdecydował się na pozywanie autorów oprogramowania open-source, to działania koncernu największy wpływ miałyby na działalność niewielkich firm, tworzących oprogramowanie o otwartym kodzie. _ "Gdyby Microsoft pozwał na przykład koncern Ford Motor - który, jak wiadomo, korzysta z Linuksa - Ford z pewnością byłby w stanie się obronić. Podobnie byłoby z SAP AG czy Oracle - takie firmy po prostu podpisałyby porozumienia o wymianie licencji i byłoby po sprawie. Ale dla małej firmy sprawa byłaby przegrana - i to niezależnie od tego, jak dobrze zabezpieczyła się ona patentowo. Inna sprawa, że takie firmy z pewnością nie byłyby w stanie wypłacić Microsoftowi poważniejszego odszkodowania" _ - mówi Matt Asay z firmy Alfresco Software Inc.

Co to znaczy dla użytkowników

Przytoczony powyżej przykład Forda pokazuje, iż w przypadku ewentualnego sporu patentowego problem może dotyczyć nie tylko twórców oprogramowania, ale także jego użytkowników ( choć zdaniem ekspertów na tego typu komplikacje raczej narażeni mogą być użytkownicy korporacyjni, a nie domowi ). Zanim jednak coś takiego nastąpi, Microsoft musi ujawnić dokładne informacje na temat owych spornych patentów - na razie więc wszyscy są bezpieczni. Specjaliści sugerują, by korporacyjni użytkownicy rozwiązań open-source sprawdzili zapisy w umowach z dostawcami tych rozwiązań - niektórzy z nich ( np. Red Hat czy Sun ) oferują pewne zabezpieczenia przed ewentualnymi roszczeniami patentowymi.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)