Miał badać Ziemię, oglądał filmy dla dorosłych. Wirus zaatakował całą firmę

Dziewięć tysięcy stron o tematyce pornograficznej - tyle odwiedził jeden z pracowników amerykańskiej agencji naukowo-badawczej. Przez materiały dla dorosłych ucierpiała cała firma, bo właśnie przez takie strony rozprzestrzenił się wirus.

Miał badać Ziemię, oglądał filmy dla dorosłych. Wirus zaatakował całą firmę
Źródło zdjęć: © WP.PL
Adam Bednarek

05.11.2018 07:58

Przestępcy polują na osoby, które lubią zaglądać na strony z treściami dla dorosłych. Bardzo często grożą, że za pomocą wirusa udało im się przejąć kontrolę nad wbudowaną w urządzenie kamerką i nagrać oglądającego. To blef, ale oszuści liczą na to, że niektórzy się przestraszą i zapłacą, by rzekome nagrania nie ujrzały światła dziennego. Chociaż w takich przypadkach przestępcy kłamią, nie oznacza to, że stron o tematyce pornograficznej nie należy się bać. Wręcz przeciwnie - to olbrzymie zagrożenie.

Przekonał się o tym pracownik amerykańskiej agencji naukowo-badawczej U.S. Geological Survey. Firma przeprowadziła audyt. Dokument wykazał, że jeden z pracowników firmy regularnie korzystał ze służbowego komputera do odwiedzania stron dla dorosłych zarejestrowanych w głównej mierze na rosyjskich domenach. W sumie było to dziewięć tysięcy stron. Przez wizytę na jednej z nich wgrał złośliwe oprogramowanie do swojego komputera, które następnie przedostało się przez kabel USB do służbowego telefonu komórkowego. I tak rozniosło się na całą firmę.

- W przypadku audytu amerykańskiej agencji, najsłabszym ogniwem firmy okazał się człowiek. Dlatego, oprócz wdrażania odpowiednich zabezpieczeń firmowej sieci, warto przeprowadzać regularnie testy socjotechniczne na pracownikach, które mogą sprawdzić ich reakcje na sytuacje potencjalnego zagrożenia – czy to w formie przygotowanej w tym celu kampanii phishingowej, czy na przykład próby namówienia pracownika recepcji do wpięcia do sieci nieznanego urządzenia USB pod fałszywym pretekstem. Połączenie audytów bezpieczeństwa z testami socjotechnicznymi pozwala wyciągnąć organizacji bardzo przydatne wnioski, które pomogą wyeliminować dotychczasowe oraz przyszłe problemy z zakresu jej cyberbezpieczeństwa - wyjaśnia Jarosław Mackiewicz, kierownik ds. audytów bezpieczeństwa w firmie DAGMA.

A zagrożenie jest duże. Tematy pornograficzne są najczęściej wykorzystywane w aktywności związanej z zagrożeniami mobilnymi - wynikało z raportu firmy Kaspersky Lab. Łącznie aż 1,2 miliona osób padło ofiarą cyberprzestępców, którzy wykorzystali treści dla dorosłych, by za ich pomocą zainfekować sprzęty mobilne użytkowników.

Ściąganie podstawionej przez cyberprzestępców aplikacji z treściami pornograficznymi najczęściej skutkowało atakiem tzw. clickerów. Po infekcji tego rodzaju szkodnik zaczyna automatycznie klikać linki reklamowe lub próbuje aktywować subskrypcję WAP na urządzeniu użytkownika, aby spowodować odpływ środków z przedpłaconych kredytów na urządzeniach mobilnych.

Drugie najpopularniejsze zagrożenie to trojany bankowe podszywające się pod odtwarzacze filmów porno. Celem wirusa jest kradzież danych niezbędnych do logowania w serwisach bankowych.

Chociaż do ataku doszło w Stanach Zjednoczonych, to nie oznacza, że możemy spać - i oglądać - spokojnie. Liczba ataków na polskie firmy systematycznie rośnie. W 2017 r. była większa o 38 proc. niż rok wcześniej, a Polska została zaatakowana o 50 proc. więcej razy niż w 2016 r. Tylko 46 proc. firm w naszym kraju ma strategię i regulaminy cyfrowego bezpieczeństwa. Pozostajemy daleko w tyle za średnią światową, która wynosi aż 91 proc. Dlatego coraz częściej ataki dotyczą Polski, w szczególności przedsiębiorstw.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)