Matura 2019. Skąd się wzięły trolle i alarmy bombowe
To prawdopodobnie internetowe trolle przesiadujące na jednym z for ów internetowych doprowadziły do alarmów bombowych w prawie 800 szkołach. Ich działalność znana jest w Polsce od dawna, ale nie było jeszcze tak zmasowanej akcji.
Wystarczyły dwa dni – poniedziałek i wtorek – by w niemal 800 szkołach w całej Polsce postawiono na nogi dyrekcję, uczniów i lokalne służby. Ostrzeżenia o podłożeniu bomb przychodziły tuż przed lub w trakcie egzaminów maturalnych.
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", za wszystkim stoją internetowe trolle, które na akcję zmówiły się na jednym z forów internetowych. Aby nie przysparzać temu miejscu większej sławy, nie podajemy jego nazwy.
Jest to swego rodzaju internetowy ściek, w którym przesiadują tysiące osób. Jeśli kogoś bawi Holocaust, chamskie memy z papieżem, a pedofilia nie wzbudza obrzydzenia, to jest to miejsce dla niego. Aby się na to forum dostać, potrzeba nieco więcej wiedzy, niż posiada zwykły internauta. Strona główna wyświetla bowiem groźnie brzmiący, choć fałszywy, komunikat o rzekomym złamaniu prawa i przekazaniu danych internauty na policję.
Zobacz też wideo: Co to jest TOR i darknet?
Udało nam się dotrzeć do wątku dyskusyjnego, w którym trolle umawiały się na akcję alarmów bombowych w polskich szkołach podczas matur. Pomysł padł już w kwietniu, a główną motywacją nie było zaszkodzenie maturzystom, lecz utarcie nosa policji.
"Udowodnijmy ku... z KGP, że jest pośmiewiskiem w przyszłym tygodniu matury, ile ewakuacji robimy?" (pisownia oryginalna) – napisał jeden z trolli. "Jakby tak z 10 osób robiło codziennie 1 alarm to ładny rozp... by był" – dodaje inny.
Niedługo potem lawina ruszyła i w wątku zaczęli się zgłaszać kolejni chętni. Przez kilka dni trolle ustalały, w jaki sposób poinformować o rzekomych bombach. Zbierały też listę liceów ogólnokształcących, techników i ich adresów mailowych, na które ostrzeżenia mają zostać wysłane.
W wątku pojawiła się także instrukcja, jak korzystać z sieci TOR w tzw. darknecie. To tzw. "ciemna część internetu", niedostępna dla zwykłych internautów. Aby się tam dostać, należy zainstalować odpowiednie oprogramowanie i wykonać kilka dodatkowych kroków.
Instrukcja okazała się pomocna, bo w kolejnych dniach setki szkół dostały powiadomienia o bombach. Trolle wykorzystały sieć TOR do doprowadzenia do chaosu, ale tak naprawdę to nic nowego.
TOR – siedlisko trolli, przestępców i... aktywistów
Sieć TOR została stworzona dla anonimizacji internautów. Swoje witryny ma tam wiele organizacji pozarządowych i obywatelskich, które nie chcą być inwigilowane i chcą zapewnić bezpieczeństwo swoim informatorom.
Z drugiej strony to także siedlisko wszelkiej maści przestępców. Handlarze narkotykami, bronią, pedofile, dilerzy narkotykowi, złodzieje danych osobowych – wszystkich ich można znaleźć na forach w tzw. darknecie. Także trolli, którzy umawiają się na akcje takie, jak alarmy bombowe w trakcie matur.
Polskich trolli nie brakuje. Przykładem może być choćby cały czas aktywna grupa "Bękarty Putina". Głośno było o nich 2 lata temu, gdy przejmowali konta mailowe osób prowadzących grupy na Facebooku i trollowali ich członków. Na grupie dla nauczycieli pisali o biciu dzieci jako najlepszej metodzie wychowawczej, na stronie antyaborcjonistów wrzucali zdjęcia martwych płodów, a grupę zwolenników Donalda Tuska "przyozdobili" zdjęciami Lecha Kaczyńskiego i gloryfikującymi go hasłami.
Nie wiadomo, czy z alarmami bombowymi ta grupa ma coś wspólnego, bo internetowe trolle są anonimowe i zwykle trudno skojarzyć ze sobą poszczególne akcje. Jak do tej pory policja nie wykryła sprawców alarmów.