MacBook Air spadł z wys. 300 m. Działa?
MacBook Air pod względem nazwy wydaje się wręcz "stworzony do latania". Jedak wydaje się, że pewien pilot potraktował to określenie zbyt dosłownie.
Śmiech śmiechem, ale oczywiście cała rzecz wydarzyła się przez przypadek – południowoafrykański pilot niechcący upuścił z kierowanej przez siebie awionetki nie tylko MacBooka Air, ale także licencję pilota i książkę lotów. Całe to towarzystwo spadło z wysokości ponad 300 metrów w glebę, z prędkością ponad 200 km/godz.
Notebook został znaleziony przez rolnika, który –. posługując się leżącą obok licencją pilota – znalazł właściciela na Facebooku i skontaktował się z nim. Stąd rada, że gdybyście kiedyś zamierzali zrzucać notebooka z samolotu, to koniecznie dołączcie do niego choć dowód osobisty czy wizytówkę.
MacBook Air... przeżył. Pilot okazał się równocześnie użytkownikiem portalu Reddit o nicku Av80r i właśnie tam podzielił się z innymi informacjami, że skończyło się na lekko zgiętej obudowie, pękniętym touchpadzie i zniszczonych wentylatorach. Ekran jest cały, a notebook po prostu dalej działa.
Polecamy w wydaniu internetowym chip.pl: Porno.com sprzedane za zawrotną sumę