"Licznik uśmiechu" w pierwszym polskim urzędzie. Ma pomóc w "podnoszeniu standardów obsługi interesanta"
07.10.2019 13:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Urzędzie Miasta Sopot zainstalowano "liczniki uśmiechu". System pracuje w działach, w których o radość trudno.
Urząd Sopotu w ramach testów postawił urządzenia w dwóch działach: obywatelskim i finansowym - informuje Radio Gdańsk.
- Przede wszystkim wpisuje się to w konwencję podnoszenia standardów obsługi interesanta. W tym przypadku odbywa się to z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Urządzenie, rejestrując uśmiechy urzędnika i interesanta, jest w stanie zarejestrować klimat, w jakim odbywa się obsługa (...) dobra komunikacja, wyjaśnienie przyczyn decyzji urzędnika, są możliwe i mają wpływ na zadowolenie interesanta. Temu służy ten system – powiedział radiu sekretarz Miasta Sopotu Wojciech Zemła.
Jak działa "liczenie uśmiechów"? Sensor czyta ruchy mięśni twarzy. Żeby uśmiech był zaliczony, radość musi trwać przynajmniej osiem sekund.
Autorzy systemu podkreślają, że ten nie zapamiętuje twarzy, w związku z czym algorytmy nie powiążą i nie rozpoznają konkretnej osoby. Jeśli ktoś jednak nie wierzy w te zapewnienia, może poprosić o zasłonięcie czujników.
System ma poprawić komunikację, ale pomaga też w inny sposób. Pracownicy za uśmiechy zbierają punkty. Te można wymieniać na drobne nagrody, a przede wszystkim przeznaczać pieniądze na wybrany cel charytatywny. Już wpłacono pierwszą sumę na jeden z domów dziecka.
Mimo wszystko można różnie oceniać ten pomysł. Moim zdaniem "wymuszanie" uśmiechów systemem jest lekko niepokojące. Wolałbym, żeby osoby w urzędach, bankach czy sklepach były dla siebie miłe ot tak. A nie dlatego, że wymieniają uśmiechy na punkty. Nawet jeżeli nagrodą jest wsparcie charytatywnych idei.