Kuźniar, Rihanna, P!nk - czy celebryci dobrze działają w sieci?

Kuźniar, Rihanna, P!nk - czy celebryci dobrze działają w sieci?

01.04.2015 | aktual.: 29.12.2016 08:17

Profile najpopularniejszych w kraju i na świecie osób w mediach społecznościowych to ogromny nośnik informacji. Opiniotwórcze konta potrafią wywołać wielką burzę wśród internautów.

Media społecznościowe, a szczególnie Facebook, Twitter i Instagram, to narzędzie, którym - oprócz zwykłych internautów - posługują się celebryci. W jaki sposób docierają do swoich odbiorców i co zrobią, by zgromadzić ich jak najwięcej? Zdziwilibyście się.

Dziennikarze, piosenkarki, modelki, aktorzy czy blogerzy chętnie korzystają z nośników, które zapewniają im popularność i jednocześnie stanowią źródło najistotniejszych informacji. Przedpremierowe fragmenty piosenek, zapowiedzi nowych wydawnictw, daty tras koncertowych, zdjęcia, relacje z salonów, plotki i ploteczki, informacje z kraju i świata to cenne wieści dla każdego fana. I choć treści, które prezentują znani posiadacze kont w social media bywają nieprzyzwoite, to po dłuższym czasie mogą przestać być za takie uważane. Oznacza to - przykładowo, jak w przypadku jednej z bohaterek tego materiału - że nagość i wulgarne posty nie budzą już w fanach oburzenia, ponieważ stały się normą.

Facebook to największy serwis, który zapewnia maksymalne dotarcie do odbiorcy. Zaraz za nim dzielnie podąża Twitter w parze z Instagramem. Ten ostatni to przede wszystkim zdjęcia, które czasem pokazują za dużo. Ale o tym za chwilę. Konta osób publicznych są prowadzone przez nie same, wynajęte do tego celu osoby lub pół na pół.

Komu usunięto konto na Instagramie, dlaczego Jarosław Kuźniar jest obiektem kpin i kumulacją jadu internautów, w jaki sposób Platforma Obywatelska zaliczyła wpadkę? Między innymi tego dowiecie się za chwilę.

1 / 4

Jarosław Kuźniar - kochany i znienawidzony

Obraz
twitter.com/jaroslawkuzniar

21 tweetów w ciągu sześciu godzin.Daje to aktywność ok. 3-4 komunikatów na godzinę. Tak przedstawia się to w przypadku konta Jarosława Kuźniara na Twitterze. Trzydziestosiedmioletni prezenter radiowy i telewizyjny uchodzi za człowieka, który najlepiej w Polsce rozumie "jak się robi Twittery". Nie dla wszystkich, ponieważ popularność, jaką Kuźniarowi przyniósł poranny program "Wstajesz i Wiesz" w TVN24 wiąże się również z ogromną falą krytyki i tak zwanego "hejtu". Dlaczego? Jedni uważają, że język Kuźniara, którym posługuje się on na swoim Twitterze jest bezczelny i bardzo cięty. I tak, można znaleźć wśród masy wpisów takie, które ewentualnie mogłyby udowadniać zasadność tych słów.

To tylko jeden z przykładów:

Obraz
© (fot. Twitter / @jaroslawkuzniar)

Zresztą nie tylko w sieci można natknąć się na specyficzne poczucie humoru Kuźniara. Podczas gali Telekamer, odbierając nagrodę z rąk Krystyny Czubówny, zauważył "Nie wiedziałem, że tak ładnie u was w tej Telewizji Publicznej". Grażyna Torbicka szybko interweniowała, informując laureata, że niestety wszystkie miejsca są zajęte. Publiczność swoimi owacjami długo nie dawała dojść do głosu Kuźniarowi.

Sam autor profilu przyznaje publicznie, iż często zdarza się, że jest obrażany i wyzywany. Według słów prezentera, nieprzyzwoite wyzwiska padały nawet od osób, na których profilach widnieje informacja o miejscu pracy (w tym konkretnym przypadku miała to być inżynier dużej firmy energetycznej). Zdarzały się nawet sytuacje, kiedy w TVN24 na wizji telebim za Kuźniarem prezentował aktualne Tweety - w tym te nieprzyzwoite - skierowane do prezentera. _ "Kuźniar, twoja matka się ciebie wstydzi" _ to jeden z najłagodniejszych.

Z drugiej strony do Kuźniara tłumnie napływają masy pozytywnych komentarzy. Po ostatnim wywiadzie, jakiego udzielił prezenter, stracił nieco fanów. Przyznał, że aby zaoszczędzić za granicą, nie zabiera niczego z Polski. Gadżety kupuje w popularnym markecie, a przed powrotem zwraca je, tłumacząc, że są nieprzydatne czy nie spełniły jego oczekiwań. Krytykował zachowania Polaków w samolocie - ewidentnie zasugerował, że rodacy lubią... śmierdzieć.

Obraz
© (fot. Twitter / @jaroslawkuzniar)

Pytanie: czy takie wyznania, choćby najbardziej szczere, nadają się do wiadomości publicznej, kiedy ich autorem jest osoba, budująca wizerunek eleganckiej i taktownej? Kolejną rzeczą, którą zarzuca się prezenterowi jest spamowanie. Ilość cytowanych czy publikowanych treści na profilu Kuźniara jest spora, jednak nikt nikomu nie każe obserwować jego profilu. Niezadowolonym radzimy: unfollow i po sprawie.

Kolejna osoba, o której piszemy prowokowała tak skutecznie, że Instagram postanowił zablokować jej konto.

2 / 4

Rihanna - perwersyjna, bezpruderyjna, pewna siebie

Obraz
instagram.com/badgalriri

Rihanna, mimo że generuje bardzo duży ruch na swoim Instagramie, miała pewien bardzo nieprzyjemny incydent. Jej konto zostało zablokowane przez wzgląd na niemal wszechobecną nagość oraz bardzo agresywne i nieraz aroganckie wpisy.

Barbadoska wokalistka jest idolką ogromnej rzeszy ludzi. Ponad 16 milionów osób obserwuje jej konto na Instagramie, 43 miliony na Twitterze, a na Facebooku (uwaga) ponad 81 milionów! To niemal tyle samo, co całkowita liczba ludności Niemiec. Posiadając taką grupę wiernych fanów, Rihanna ma ogromną siłę przekazu, a jej konta w mediach społecznościowych mają charakter również opiniotwórczy. W momencie, kiedy Instagram zdecydował się na blokadę konta piosenkarki, głos podniosły rzesze zbulwersowanych fanów, którzy uważali, że to Instagram popełnił błąd, a nie wokalistka publikująca bezpruderyjne zdjęcia. Sprawa jest jasna - istnieje regulamin korzystania z usług Instagrama. Zakładając tam konto akceptuje się je, aby móc swobodnie publikować zdjęcia. Działanie wbrew założeniom umowy skutkuje blokadą profilu i tak też się stało. Instagram ewidentnie nie miał już siły na prowadzenie bojów z artystką (wysyłano liczne upomnienia) i po publikacji okładki magazynu Luv na łamach portalu, zablokowano jej konto. Powód?
Na zdjęciu ciężko było znaleźć samą wokalistkę, ponieważ główną rolę grały tam nagie piersi z przekutymi sutkami.

Rihanna popisała się również po odblokowaniu swojego profilu. Pierwsze zdjęcie, które wrzuciła przedstawiało rysunek, na którym trzyma ikonę serwisu na smyczy. Fani oczywiście byli zachwyceni tym, jak ich idolka "twardo stąpa po ziemi i nie daje sobie wejść na głowę". Siła takiego przekazuwpływa na upodobania czy nawyki zwykłych użytkowników social media. Być może, gdyby Rihanna wycięła sobie dinozaura na głowie, znalazłoby się wielu chętnych, którzy biegliby do fryzjera zrobić to samo. I nie widzieliby w tym niczego, mówiąc delikatnie, dziwnego. Na szczęście wygląda na to, że artystka zrozumiała jakiś czas temu do czego służą media społecznościowe i już tak nie szaleje. Mimo to, 13 publikacji dziennie wystarczy, żeby komuś skutecznie zasypać listę nowych postów (tzw. feed) jedną autorką i jej przemyśleniami lub fotografiami. Inni potrafią "robić" _ Instagramy _czy _ Fejsbuki _w nieco bardziej delikatny sposób. Na przykład kolejna wokalistka, o której piszemy na następnym slajdzie.

3 / 4

P!nk - ona potrafi "robić internety"

Obraz
Facebook / P!nk

P!nk na Facebooku ma ponad 30 milionów fanów. To więcej, niż ludność Szwecji, Norwegii, Finlandii i Danii razem wziętych. Co prawda początki jej kariery obrazowane były przez różowowłosą zbuntowaną nastolatkę, której wizerunek budził wiele kontrowersji. Najlepszym na to przykładem jest klip do utworu "Get The Party Started".

Alecia Moore (bo tak nazywa się sceniczna P!nk) znalazła jednak swój nurt, którym godnie podąża jako dojrzała wokalistka, ale i ambitna matka oraz żona. To widać wyraźnie na jej Facebookowym profilu. Minimalna ilość treści i niemal zerowa ingerencja w życie prywatne. Wokalistka ewidentnie odcina swój wizerunek piosenkarki od tego prywatnego. Na FB P!nk znajdziemy głównie informacje o koncertach, sesje zdjęciowe dla magazynów, materiały zza kulis kręcenia teledysków, nowinki o nominacjach do nagród czy tak zwane "throwback’i", czyli powroty do przeszłości. Zabieg bardzo ciekawy, ponieważ fani artystki mają okazję przypomnieć sobie dawne jej piosenki. To z kolei generuje ruch na kanale YouTube.

Autorka profilu w interakcję ze swoimi fanami wchodzi również poprzez typowe dla każdego profilu publicznego życzenia, cytaty, screenshoty teledysków etc. Wszystko w bardzo przyjemnej i bezproblemowej atmosferze. Tak więc można budować pozytywny wizerunek gwiazdy bez bezczelnych tekstów czy nagich pośladków świecących się z co trzeciego zdjęcia. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że P!nk ma grono swoich stałych fanów, a nowi przychodzą, jeśli chcą. Zestawiając to z Rihanną... Ta chce dotrzeć chyba do masówki popu, dla której członków nagość, kontrowersje i przekleństwa są najwyższymi wartościami.

4 / 4

Trolle, hejty i żale internautów

Obraz
Fotolia / boygostockphoto

Teraz może kilka przykładów bardziej przyziemnych, zaczerpniętych z facebookowego profilu "Kryzysy w social mediach wybuchają w weekendy".

Pewna znana sieć pizzerii postanowiła umieścić reklamową infografikę na swoim portalu. Co z tego wyszło? Opis okraszono treścią "AAA Opis vsdfs". Kawiarnia, która wywleka problemy z pracownicą publicznie? Żaden problem. Niech wszyscy się dowiedzą o tym, że właściciel lokalu nie chce wypłacić pensji i zatrudnia na czarno, a dziewczyna zwolniła się z dnia na dzień. NightClub, posiadający w nagłówku zdjęcie zakrwawionego noworodka? Biuro Podróży, które prosi o "zalajkowanie" swojej strony? To tylko pierwsze przykłady z brzegu.

Wpadkę zaliczył również klub Platformy Obywatelskiej, informując na Facebooku o ogłoszeniu swojego kandydata na prezydenta. System oznaczania osób w postach sprawił, że to nie Bronisław Komorowski został wybrany przez PO, a Bronisław... Malanowski, fikcyjna postać z serialu.

Na szczęście nie wszystko musi mieć negatywny wydźwięk. W sieci jest mnóstwo przykładów, w których znane marki doskonale radzą sobie z wymianą zdań z odbiorcami. Nie ma co ukrywać, prezentacja własnej firmy czy osoby jest sporą i niedrogą reklamą, która dodatkowo buduje zaufanie. Największy problem pojawia się w przypadku celowego "trollingu". Prowadząc profil na Facebooku, autorzy profili skazani są na przeogromną falę płynącej zewsząd krytyki czy niezbyt wyszukane epitety. Dla internautów wciąż jest za mało miejsca w sieci, gdzie mogą rozładowywać swoje napięcie czy negatywne emocje

jarosław kuźniarInstagramtwitter
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)