Koronawirus uderza ponownie. W Korei Południowej i Chinach znowu mają problem
Przedwcześnie zażegnano kryzys? Zarówno w Korei Południowej, jak i Chinach odnotowano kolejne przypadki. W jednym z chińskich miast sytuacja jest wyjątkowo niepokojąca.
Ze względu na 34 nowe zakażenia w Seulu postanowiono zamknąć bary i kluby. Za aż 24 z nich odpowiada 29-letni mężczyzna. Władze spodziewają się, że chorych może być więcej, bo nosiciel odwiedzał nie tylko puby, ale też galerie handlowe czy apteki.
Korea Południowa to jedno z pierwszych państw, które mierzyło się z epidemią koronawirusa na dużą skalę. Pomimo wysokiej liczby zachorowań, których szczyt przypadł na 29 lutego (1 189 nowych przypadków), odnotowano ponad 250 zgonów. Za czynniki, które pozwoliły Korei powstrzymać epidemię koronawirusa bez konieczności wprowadzania drastycznych ograniczeń, uznaje się rozbudowany program przeprowadzania testów oraz zaawansowane podejście technologiczne do śledzenia zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Jednak jak widać, zagrożenie wcale nie minęło.
Przykładem są również Chiny. W Wuhanie odnotowano najwięcej nowych przypadków od 11 marca. Służby poinformowały o pięciu nowych zakażonych. Wydaje się, że to niedużo, ale "kolebka" koronawirusa powoli wracała do normalności. Tymczasem kolejni chorzy to powód do zmartwień.
Sytuacja w Wuhan wydaje się być pod kontrolą, czego nie można powiedzieć o innym chińskim mieście - Shulan. Zamknięto wszystkie miejsca publiczne, a mieszkańcy muszą pozostać w domach. Decyzję podjęto po tym, jak w 700-tysięcznym mieście odnotowano 11 nowych przypadków koronawirusa.