Koronawirus nie spowalnia. Naukowcy nawołują do radykalnej zmiany podejścia
04.08.2020 14:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Naukowcy są zdania, że dotychczasowa strategia dotycząca testów co COVID-19 nie przynosi skutków. Są zdania, że Stany Zjednoczone powinny podjąć nową strategię dotyczącą diagnostyki potencjalnie chorych.
USA zwiększyły liczbę testów na koronawirusa z około 100 tys. tygodniowo w połowie marca do ponad 5 mln tygodniowo pod koniec lipca. Niestety nie wpłynęło to w żaden sposób na spowolnienie pandemii i kraj wciąż znajduje się w czołówce pod kątem dziennej liczby zakażeń.
Obecnie eksperci ds. diagnostyki, urzędnicy zdrowia publicznego i epidemiolodzy wzywają do radykalnej zmiany strategii testowania. Są zdania, że należy odejść od diagnozowania osób, które mają objawy lub były narażone na kontakt z chorymi. Zamiast tego władze powinny zlecić badanie przesiewowe całej populacji przy użyciu szybszych, tańszych, czasem mniej dokładnych testów.
Zwolennicy tej metody uważają, że umożliwi to znacznie szybszą identyfikację i izolację zakażonych, co powinno przełożyć się na spowolnienie rozprzestrzeniania się pandemii i pozwoli na bezpieczne otwarcie szkół, fabryk czy biur.
- Ameryka stoi w obliczu katastrofy - powiedział Rajiv Shah, prezes Fundacji Rockefellera w rozmowie z Science. - Musimy skupić się na masowym zwiększeniu dostępności szybkich, niedrogich testów przesiewowych w celu zidentyfikowania bezobjawowych Amerykanów będących nosicielami wirusa.
Obecne przeprowadzane testy na COVID-19 są bardzo dokładne i ze 100 proc. skutecznością wykrywają wszystkie przypadki zakażeń SARS-CoV-2. Taka dokładność wiąże się z wysoką ceną testów, która potrafi sięgnąć nawet 100 dolarów za sztukę. Weryfikacja wyniku trwa z kolei do dwóch dni.
W ostatnim czasie czas oczekiwania na wyniki wydłużył się nawet do dwóch tygodni. Osoby poddane testom, które nie otrzymały jeszcze wyniku, nie muszą przebywać na kwarantannie, a tym samym nie wiedzą, czy zarażają. Może dojść do tego, że nie otrzymają wyniku aż do czasu, gdy okres zakaźny minie. W takim wypadku pozostawienie ich na izolacji mija się z celem.
Badania opublikowane 24 lipca w medRxiv podkreślają wady dotychczasowych testów. Eksperci opisują w nim, że przeprowadzanie testów na osobach, które wykazują objawy i dostarczanie im wyników kilka dni później, w żaden sposób nie wpływa na spowolnienie pandemii.
Daniel Larremore, matematyk stosowany na University of Colorado w Boulder i jego współpracownicy stworzyli model korzyści płynących z częstszych testów, nawet tych mniej dokładnych niż obecnie. Szybkie testy powtarzane co 3 dni, z izolacją osób z wynikiem dodatnim, zapobiegają 88 proc. transmisji wirusa w porównaniu z brakiem testów.
16 lipca Fundacja Rockefellera opublikowała krajowy plan testów na obecność COVID-19 wzywający rząd federalny do wydania 75 mld dolarów na zapewnienie 30 mln testów przesiewowych i diagnostycznych tygodniowo.
Jednak przeszkodą jest niewielka liczba wykonywanych tego typu testów. Firmy zajmujące się tym są w stanie wykonać ok. 3 mln testów tygodniowo - to stanowczo za mało dla USA. Jeśli miałyby przynieść oczekiwany skutek, trzeba by ich wykonać ok. 25 mln tygodniowo.