Koniec świata sprowadzi "gwiazda śmierci"? Naukowcy znaleźli odpowiedź
02.02.2020 10:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Gwiazda śmierci", czyli masywna gwiazda, która kończy swoje życie w wybuchu supernowej, mogłaby doprowadzić do trwałych zmian na Ziemi. Mimo że nie grozi nam to ze strony naszego Słońca, to badacze zbadali, w jakim stopniu prawdopodobne jest zagrożenie ze strony sąsiednich gwiazd.
Małe gwiazdy żyją długi i odchodzą spokojnie - zupełnie inaczej niż te masywne, które kończą swój żywot w wybuchu supernowej lub hipernowej. Naukowcy od dłuższego czasu badają niezwykle energetyczne rozbłyski gamma, które są wynikiem takiej kosmicznej eksplozji, starając się znaleźć odpowiedź na pytanie, czy gwiazdy te stanowią zagrożenie dla życia na Ziemi.
Polscy astronomowie we współpracy z zagranicznymi specjalistami jakiś czas temu opublikowali wyniki badań w czasopiśmie "Nature". Dr Michał Michałowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza przyznaje, że badanym cząstkom gamma zajęło aż 4,5 mld lat zanim udało się nam je zarejestrować z ziemskiej orbity.
- Tak silne promieniowanie mogłoby zniszczyć atmosferę Ziemi. A na pewno padłyby systemy komunikacji czy elektronika - wyjaśnia dr Michałowski w rozmowie z PAP, zapytany, co by się stało, gdyby do wybuchu podobnej supernowej doszło na Drodze Mlecznej. - W naszym otoczeniu nie ma gwiazd, które mogłyby wybuchnąć tworząc błyski gamma. Pod tym względem prawdopodobnie jesteśmy bezpieczni - dodaje.
"Gwiazda śmierci" może zniszczyć Ziemię?
Badacze zauważają jednak, że Ziemia może nie być całkowicie bezpieczna. Badacze, jako największe zagrożenie wskazują gwiazdy Betelgezie i Riglu z gwiazdozbioru Oriona:
- Obie wybuchną - tworząc supernowe - w ciągu najbliższych setek tysięcy, a może kilku milionów lat - komentuje inny autor publikacji w "Nature", dr Mariusz Gromadzki z Obserwatorium Astronomicznego UW.
Z kolei prof. Joanna Mikołajewska z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN zauważa, że największym zagrożeniem dla Ziemi są wybuchy gwiazd, którym towarzyszy promieniowanie gamma lub rentgenowskie, ponieważ każde z nich byłoby w stanie zniszczyć ziemską atmosferę.
Badacze zauważają, że promieniowanie nie tylko mogłoby uszkodzić warstwę ozonową, która chroni nas przed promieniowaniem UV, ale również doprowadzić do zwiększenia się stężenia tlenku azotu w atmosferze, co może być szkodliwe dla zdrowia.
- Betelgezie i Riglu musiałyby być 10 razy bliżej, żeby zniszczyć znaczącą ilość warstwy ozonowej w ziemskiej atmosferze - uspokaja prof. Mikołajewska. Z kolei dr Gromadzki przypomina, że ostatni wybuch supernowej na Drodze Mlecznej miał miejsce w 1054 roku. Gwiazda SN 1054 świeciła tak jasno, że widać ją było nawet za dnia, o czym wspominają m.in. chińskie czy arabskie kroniki. W wyniku wybuchu powstała Mgławica Kraba, a w ziemskiej atmosferze doszło do zauważalnych zmian.
- Efekty te widać w badaniach na Ziemi, ale to wcale nie znaczy, że były one groźne dla życia na Ziemi - tłumaczy prof. Mikołajewska opowiadając o przebadanych próbkach z rdzeni lodowych z Arktyki, gdzie daje się zauważyć zwiększoną ilość tlenku azotu.
Naukowcy zauważają, że w kosmosie są jednak znacznie groźniejsze wybuchy. Wybuch supernowej typu Ia jest o wiele bardziej energetyczny ale dochodzi do niego średnio raz co 1 mln - 1 mld lat. Badacze zauważają jednak, że gdyby miał on miejsce, to nawet supernowa oddalona o 2 tys. lat świetlnych od Ziemi stanowiłaby zagrożenie dla elektroniki, z której korzystamy. Badacze zwracają uwagę, że już nawet silna burza słoneczna może uszkodzić satelity czy systemy komunikacyjne, a do tych dochodzi znacznie częściej.
"Gwiazda śmierci" już sprowadziła kiedyś koniec świata
Badacze zauważają, że eksplozja supernowej mogła już doprowadzić do masowego wymierania gatunków, które miało miejsce ok. 459 mln lat temu. Teoria zakłada, że do wybuchu doszło ok. 5-6 tys. lat świetlnych od Ziemi, ale brakuje dowodów, które jednoznacznie by potwierdziły lub obaliły tę tezę.
Astronomowie przypominają, że najprawdopodobniej jednak koniec świata sprowadzi na nas nasza własna gwiazda. Słońce za ok. 5 mld lat przekształci się w czerwonego olbrzyma - jednak do tego czasu nasza cywilizacja ma nikłe szanse na przetrwanie.