Kolumny, które łamią większość zasad: test Zu Essence
Te fascynujące amerykańskie kolumny łamią większość powszechnie przyjętych zasad. W świecie hi-fi, w którym większość kolumn głośnikowych nie odbiega zanadto od rynkowych stereotypów, zawsze ciekawe jest napotkanie czegoś, co wygląda inaczej i co w zamierzony sposób oddala się od typowych konwencji.
11.03.2010 | aktual.: 11.03.2010 13:08
Założona zaledwie kilka lat temu w stanie Utah w USA firma Zu Audio ma dość radykalne –. niektórzy mogliby nawet stwierdzić, że obrazoburcze – podejście do reprodukcji dźwięku hi-fi. Koncentruje się na produkcji kolumn głośnikowych, ale ma też w swojej ofercie bogaty wybór kabli oraz innych komponentów.
Szefowie Zu Audio uważają, że w dzisiejszym hi-fi źle się dzieje; że stało się zbyt „kliniczne i pozbawione życia”. oraz „oderwało się od pionierskiej przeszłości, jak również muzyki i zasad fizyki, które je ukształtowały”.
To nie jedyna firma, która głośno o tym mówi i uważa, że rosnący stopień skomplikowania komponentów sprawia, iż hi-fi zabrnęło w ślepą uliczkę. Pojawiła się cała subkultura przywiązana do idei przywracania historycznego hi-fi, jak np. gramofonów z kółkiem przenoszącym napęd z silnika na talerz (idler-wheel), wzmacniaczy lampowych push-pull oraz kolumn z pojedynczymi „pełnozakresowymi”. przetwornikami.
Zu Essence nie do końca mieszczą się w tej ostatniej kategorii, ale niedużo im brakuje, a połączenie przyjaznego dla wzmacniaczy obciążenia z dość wysoką skutecznością oznacza, że dobrze współpracują z lampowymi wzmacniaczami o ograniczonej mocy. Zastosowany tu główny przetwornik to dość rzadka bestia –. 250mm jednostka z podwójną membraną. Konieczność umieszczenia tak dużego głośnika w taki sposób, aby jego środek znajdował się mniej więcej na wysokości uszu siedzącego słuchacza oznacza, że Zu Essence są wyższe i szersze niż to dyktuje współczesna moda.
Niektórzy mogliby wręcz określić te kolumny jako stylistyczny relikt przeszłości, a sytuacji nie poprawia dość anonimowe, brązowe wykończenie dostarczonych nam do testów egzemplarzy. Na szczęście dostępne są bardziej atrakcyjne wizualnie wersje, włączając w to (płatne dodatkowo) błyszczące wykończenie w dowolnym wybranym przez użytkownika kolorze oraz wykończenia na specjalne zamówienie. Model Essence to następca kolumn Zu Druid IV, ale chociaż oba modele wyglądają z zewnątrz dość podobnie, są między nimi znaczne różnice. Oglądane z przodu obudowy wydają się takie same, chociaż Essence są znacznie głębsze –. mają przekrój zbliżony do kwadratu. Inny (i naszym zdaniem znacznie lepszy) jest też cokół. Ponadto Essence są również wyposażone we wstęgowy, a nie tubowy tweeter, a 250mm główny przetwornik posiada duży, cylindryczny korektor fazy.
Mamy tu do czynienia w zasadzie z konstrukcją „półtoradrożną”, gdyż nie ma żadnego układu ograniczającego górny zakres działania głównego przetwornika. Jego celulozowa membrana o średnicy 195mm umieszczona w tekstylnym zawieszeniu w kształcie podwójnej litery S charakteryzuje się co prawda ograniczonym w naturalny sposób zakresem przenoszenia wysokich częstotliwości i ich dużą kierunkowością, ale dodatkowa mniejsza membrana „whizzer cone”. o średnicy 95mm pozwala rozszerzyć nieco obsługiwane pasmo. Dość duża cewka (o średnicy 50mm) ma sporą indukcyjność, co powoduje naturalne wytłumienie górnych częstotliwości (przy jednoczesnym zwiększeniu obsługiwanej mocy) i dlatego logicznym wydaje się dodanie tweetera do obsługi wysokich tonów. Twórcy Zu Essence zdecydowali się na solidny model wstęgowy o wymiarach 60x5mm, połączony za pośrednictwem transformatora do układu zwrotnicy i umieszczony nieco poniżej poziomu uszu siedzącego słuchacza.
Bas wspomagany jest przez szczelinowy „port”. utworzony pomiędzy dwoma identycznymi cokołami, co – jak sugerują pomiary – pozwala uzyskać efekt przypominający nieco bas-refleks. Jednak inżynierowie Zu porównują ten system wspomagania do techniki tuningu wydechu motocykla opracowanej przez Rona Griewe’a i opartej na „teoriach zmiennych prędkości”. Może to i prawda, ale taka konstrukcja cokołu zapewnia nieco większą stabilność oraz możliwość zastosowania kolców amerykańskiego typu.
Sygnał jest dostarczany za pośrednictwem pojedynczego terminalu Cardas, który umożliwia dobre umocowanie gołych przewodów i widełek, a nieco gorzej radzi sobie z klasycznymi wtykami 4mm. W przeciwieństwie do modelu Druid IV większe kolumny Essence najlepiej sprawują się przy ustawieniu z dala od ścian. Powinny też być skierowane w stronę miejsca odsłuchowego.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU
Zu Essence generują wyjątkowo spójną scenę dźwiękową o niezwykłej wręcz precyzji w płaszczyźnie poziomej. Jest to efekt działania kilku czynników. Z jednej strony niezwykła precyzja fazowa przywodzi na myśl fakt, że pierwotne znaczenie słowa „stereo”, wywodzące się jeszcze z greki, to „stanowiący bryłę”. Wpływ na wzrost spójności ma niewątpliwie to, że ta konstrukcja przedkłada bezpośrednią radiację dźwięku nad dźwięk odbijany od ścian. Po części wynika to z tego, że tweeter jest umieszczony niżej i działa jako źródło liniowe z ograniczoną radiacją w pionie. Z drugiej strony wrażenie przestrzenności i swobody jest w przypadku Zu Essence nieco ograniczone. Chociaż kolumny te potrafią z imponującą precyzją zdefiniować scenę dźwiękową, nie angażują do tego całego pomieszczenia w takim stopniu, jak konstrukcje o szerokiej dyspersji. Nie jest to żadna krytyka, a raczej wskazanie miejsca, jakie zajmują Zu Essence pomiędzy kierunkowymi (np. panelowymi dipolami) a omnikierunkowymi konstrukcjami.
Najwięcej powodów do krytyki dają anomalie balansu. Nie są one na tyle dokuczliwe, aby przeważyć nad niewątpliwymi zaletami tych kolumn, ale mają wpływ na ogólny charakter brzmienia i wprowadzają nieco podkolorowania. Najistotniejszy wydaje się brak energii i wyraźna nierówność w górnym podzakresie średniotonowym i dolnym wysokotonowym. Pozwala to uniknąć wrażenia agresywności po podkręceniu gałki wzmocnienia, ale jednocześnie ogranicza wrażenie otwartości oraz nieco zmiękcza transjenty obecne chociażby w twardych spółgłoskach.
Bas też mógłby być nieco gładszy, przynajmniej w naszym pomieszczeniu odsłuchowym. Co prawda nigdy go nie brakuje, co jest z pewnością godne uznania, biorąc pod uwagę wysoką skuteczność kolumn, ale ma niewielką tendencję do dudnienia i czasami brakuje mu trochę ciepła i tekstury.
Tak więc Zu Essence nie są ideałem pod względem balansu, ale ich asem w rękawie jest to, że brzmią bardziej realnie niż zdecydowana większość konkurentów. Charakteryzują się solidnością i wiarygodnością, żywą ekspresją oraz przede wszystkim wspaniałą koherencją i brakiem rozmyć, co z punktu widzenia części użytkowników jest cechą, której nie sposób się oprzeć. Z pewnością Zu Essence przypadną do gustu wielu słuchaczom, chociaż podejrzewamy, że znajdą się i tacy, dla których drobne niedostatki będą nazbyt oczywiste. Można tu znaleźć pewne (choć dość ulotne) powiązania z unikalnością brzmienia prezentowaną przez kolumny Rehdeko. Połączenie membran o sporych rozmiarach, wysokiej skuteczności i braku rozmycia dźwięku pozwala uzyskać dużą ekspresję dynamiczną. Jednak w przeciwieństwie do Rehdeko Zu Essence mają nieco gorszy balans i wyrównanie pasma. Dźwięk nie jest idealnie gładki –. odnosi się wręcz wrażenie nierówności i chropowatości – ale przynajmniej mamy do dyspozycji całe pasmo, a tweeter wydaje się być
dobrze zintegrowany z głównym przetwornikiem.
WERDYKT
ZA
Wysoka skuteczność i niezbyt trudne obciążenie dla wzmacniacza czynią z tych kolumn idealnego partnera dla konstrukcji lampowych o małej mocy. Dźwięk jest bardzo dynamiczny, żywy i spójny, imponuje precyzją budowania obrazu stereo.
PRZECIW
Nie należą do najładniejszych i nie oferują też najgładszego brzmienia.
PODSUMOWANIE
Nie starają się zadowolić wszystkich, ale ci, na których rzucą swój urok, przekonają się, że potrafią dać wiele satysfakcji. Ogromny realizm i komunikatywność z nawiązką rekompensują niedostatki balansu.
OCENA OGÓLNA HI-FI CHOICE (w skali od 1 do 5)
4
Cena 14.500 zł za parę
wydanie internetowe www.hfc.com.pl