Jak odpocząć w ciągu dnia? Kilka aplikacji, która nauczą nas medytować

Znalezienie sposobu na odstresowanie się to trudna sztuka. Alkohol szkodzi, zamiast pomagać, a na sport nie zawsze ma się czas lub po prostu chęci. Smogowo-jesienna aura nie zachęca do odprężenia na powietrzu. Dlatego postanowiłem zwrócić się do mojego niezbędnika, czyli smartfona.

Jak odpocząć w ciągu dnia? Kilka aplikacji, która nauczą nas medytować
Źródło zdjęć: © WP Tech | Grzegorz Burtan
Grzegorz Burtan

12.10.2018 | aktual.: 14.10.2018 16:53

Telefon nie jest narzędziem samym w sobie do osiągnięcia "nirwany", tylko nośnikiem aplikacji, które mogą nam się przydać. W jaki sposób? Od kilku lat modne jest tak zwane mindfulness. W skrócie to zlaicyzowana wersja medytacji, pozbawiona znienawidzonego przeze mnie "mambo-dżambo" o czakrach, energiach, Matce Naturze i Ojcu Czasie. Jak sławny Grucha, nie wierzę w reinkarnację, podwodne cywilizacje i świętego Mikołaja chowającego prezenty szóstego grudnia (dzieci, które to czytają – przepraszam, ale lepiej dowiedzieć się wcześniej).

Mindfulness jest po prostu zestawem pewnych ćwiczeń, które polegają głównie na uregulowaniu tempa swego oddechu, odprężeniu i oderwaniu myśli od bieżących spraw. Ot, trochę odpływasz, trochę sprawdzasz, jak twoje ciało się czuje i uczysz się bardziej stoickiego podejścia do swojego życia. Co ważne, wszystko odbywa się w kilkuminutowych sesjach każdego dnia. Niezależnie od aplikacji, czas jaki spędzisz na medytacji to góra 12 minut. Znakomicie. Zobaczmy zatem, które propozycje są warte uwagi. Zaznaczam od razu, że wszystkie aplikacje są anglojęzyczne, wymagają jednak angielskiego na średnim poziomie, a lektorzy mówią powoli i wyraźnie.

Mindfulness

Propozycja w moim odczuciu najlepsza dla osoby początkującej. Nazwa jest dość oczywista i nie pozostawia żadnej wątpliwości. Aplikacja oferuje nam trening dla osoby początkującej, który trwa pięć minut na każdy dzień. Głos lektorki instruuje nas spokojnym głosem, jak zacząć przygodę z mindfulness, a trening przygotowawczy trwa pięć dni.

Obraz
© google play

Później musimy wskoczyć na treści premium. Tutaj warto zaznaczyć, że tak wygląda mechanika aplikacji mindfulness – otrzymujesz początkowe kursy za darmo, ale dodatkowe treści są już płatne. W przypadku Mindfulness mamy na przykład programy do usprawnienia snu, lepszego zarządzania emocjami czy odstresowujące. Dużym plusem jest zdjęcie lektora i jego krótki biogram – wiemy przynajmniej, że nie mówią do nas losowe osoby, tylko ludzie, które mają jakieś pojęcie.

Materiałów słucha się przyjemnie, lektorzy mają dobrze dopasowane głosy, a dużym plusem jest również możliwość wybrania dźwiękowego tła do ich wskazówek. Może to być deszcz, fale czy odgłosy plaży lub lasu. Wszystkie odprężające i relaksujące, istnieje jednak możliwość wyłączenia dźwięków i pełne skupienie na instrukcjach.

Dodatkowo możemy ustawić sobie przypomnienie o sesji i komunikaty dotyczące skupienia się na "tu i teraz". Zazwyczaj to trącące motywacyjnym banałem cytaty, ale o dziwo działają. Skutecznie przypominają nam, żeby choć na kilka sekund zamknąć oczy i wyregulować oddech.

Wspominałem, że większość treści znajduje się za paywallem. Po 30-dniowym okresie próbnym płaci się niecałe 160 zł rocznie. Można też wykupić dożywotnią subskrypcję za 1229,99 zł lub płacić prawie 50 zł miesięcznie.

Headspace

Ze wszystkich aplikacji to Headspace jest dla mnie najbardziej interesującą pod względem wizualnym. Głównie dlatego, że w kolejnych dniach naszej praktyki oprócz samych technik i ćwiczeń pojawiają się zabawne animacje, które tłumaczą, jakie korzyści dają nam nasze ćwiczenia. Bardzo podobało mi się porównanie mindfulness do patrzenia na drogę pełną szybkich aut. Niektórych ten widok stresuje, inni zaczną odczuwać konieczność dołączenia do pędzących pojazdów. A mindfulness uczy nas by siedzieć z boku, patrzeć na mijające nas auta i nie odczuwać tych popędów.

Obraz
© Zrzut ekranu

Oprócz standardowej oferty, możemy śledzić naszą medytacyjną "podróż" na specjalnej osi czasu, a za dni bez przerwy w ćwiczeniach otrzymujemy pochwały – ot, taka gamifikacja całego procesu. Sam podstawowy kurs jest niestety tylko poprawny. Męski lektor ma ciekawy głos, z mocnym akcentem, który jednak nie każdemu może się spodobać.

Dodatkowo brakuje trochę muzyki tła, która bardziej pozwala nam się wczuć w sesję. Za to na plus postrzegam trzy długości do wyboru – 3, 5 lub 10 minut. Nieźle, zwłaszcza dla osób, które muszą poćwiczyć cierpliwość, a nie chcą się zniechęcać zbyt długim siedzeniem z zamkniętymi oczami.

Z miesięczną subskrypcję zapłacimy 36,25 zł, natomiast płacąc za rok z góry zapłacimy 58,99 zł.

Calm

Zdecydowanie najbardziej "dopakowana" ze wszystkich aplikacji, zarówno pod względem estetyki, wykonania, jak i różnorodności oferowanych treści. Kanadyjski (tak sądzę) akcent lektorki w połączeniu z delikatną muzyką tła wprawiał mnie w znakomity nastrój. Przede wszystkim dzięki wyjaśnianiu i uspokajaniu na każdym kroku – w końcu medytacja to nie wyścigi, tylko proces. Zresztą, wyrozumiałe podejście to jedna z głównych zalet sesji na Calm.

Obraz
© Zrzut ekranu

Niestety dość szybko docieramy do ściany i co bardziej zaawansowane techniki lub programy służące do konkretnej rzeczy wymagają już specjalnej opłaty. Muszę jednak przyznać, że ciekawym elementem są "masterclass" dla zaawansowanych użytkowników i historie do snu, które odpalamy, by szybciej znaleźć się w objęciach Morfeusza. Całość sprawia wrażenie bardzo przemyślanej oferty, nie na zasadzie "wepchajmy wszystko co leci, nawet podcasty, i przylepmy mu etykietkę mindfulness".

Minsuem jest krótki okres próbny dla premium – siedem dni – i cena wynosząca 209,99 za rok. To o tyle irytujące, że na poznanie wszystkich ciekawych funkcji musimy specjalnie poświęcić czas, a miesięczny okres próbny sprzyja temu, by bardziej naturalnie wpleść różne sesję w nasz rytm dnia. Trudno, równoważy nam to dostęp do biblioteki muzycznej ze spokojnymi utworami (choć tylko trochę – YouTube jest pełny takich rzeczy).

Każda z aplikacji ma mnóstwo punktów wspólnych – pozwalają rozwijać daną umiejętność, śledzić nasze postępy czy zapraszać znajomych. Różnice między nimi dotyczą głównie tego, czego oczekujemy po takiej aplikacji. Dlatego sugeruję, by po pobraniu uruchomić sobie okres próbny i sprawdzić, gdzie najbardziej odpowiadają nam głosy bądź dodatkowe opcje.

Czy poza tym warto bawić się w mindfulness? Jasne. Przyznaję, że idzie mi trochę opornie i czasem kuleje mi regularność, ale kilka minut medytacji okazuje się bardzo odprężającym doświadczeniem. Jeśli szukasz sposobu na relaks, warto nie skreślać tej opcji ze swojej listy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)