Fortuna nie sprzyja każdemu. Oto ludzie, których zabiły ich własne wynalazki
Geniusz nie zawsze idzie w parze z pomyślnym losem. Na kartach historii zapisało się wielu odkrywców, których perpetuum mobile przyczyniło się do śmierci.
Geniusz nie zawsze idzie w parze z pomyślnością w życiu. Na kartach historii zapisało się wielu odkrywców, których _ perpetum mobile _ przyczyniło się do śmierci.
Przypadek? Los? Zobaczcie historie wynalazców, których zabiły ich własne odkrycia.
Pierwszy przykład: Spadochron w płaszczu - spadochron wykorzystuje opór powietrza, by zmniejszyć prędkość opadania. Pozwala na bezpieczne wylądowanie przyczepionego do niego sprzętu, ładunku albo samego skoczka. Tak się jednak nie stało podczas próby testowej jednej z pierwszych prymitywnych wersji spadochronu.
Przejdź do następnego slajdu i zobacz porażkę konstruktora spadochronu-płaszcza.
Spadochron się nie otworzył...
Franz Reichelt (1879-1912) był austriackim krawcem i wynalazcą. Jednym z jego dzieł był płaszcz, który miał zapewnić skoczkom "zejście na ziemię" bez szwanku. Dumny ze swojego dzieła wynalazca za wszelką cenę chciał przeprowadzić pierwszą próbę na sobie.
Mężczyzna wspiął się na pierwszy poziom Wieży Eiffla i wykonał testowy skok. Wcześniej deklarował, że pierwszą próbę przeprowadzi z użyciem manekina, co się jednak nie stało. Niestety, wynalazek Austriaka nie zadziałał tak, jak powinien. Franz Reichelt 4 lutego 1912 roku zmarł na skutek śmiertelnego upadku.
Marzył o lataniu
Wcześniej jednak podobny los spotkał Ismaila ibn Hammada al-Jawhari. Kazachski student z Farab marzył o lataniu. Jego historia niektórym przynosi na myśl znaną legendę o Dedalu i Ikarze.
Ismail za wszelką cenę chciał spełnić swoje marzenie - latać. Za pomocą dwóch drewnianych skrzydeł i liny próbował utrzymać się w powietrzu podczas pierwszego "lotu". Skoczył z dachu meczetu w Nijaburze, przeleciał pewien dystans, po czym runął na ziemię. Chłopak zginął na skutek upadku. Rzecz miała miejsce ponad tysiąc lat temu - śmierć Ismaila datuje się na rok ok. 1003-1010.
Latający samoloto-samochód
AVE Mizar to jedna z tych maszyn, na której widok można przecierać oczy ze zdumienia. Jej wynalazca, Henry Smolinski, do zwykłego forda pinto przymocował lotniczy płat z silnikiem Cessny 337. W efekcie powstało coś na zasadzie pół samochodu, pół samolotu.
Stworzono dwa egzemplarze tego wymy ślnego wynalazku. Co ciekawe, ta maszyna rzeczywiście była w stanie latać, bez większych problemów radziła sobie ze startem, lotem i lądowaniem. Podczas jednego z lotów testowych wynalazek runął jednak na ziemię i roztrzaskał się. Przyczyną tragedii było uszkodzenie skrzydła. Na jego pokładzie był wówczas sam wynalazca Smolinski, który zginął na miejscu w 1973 roku.
Aerowagon
Innym śmiałkiem, który kombinował z silnikami lotniczymi był rosyjski inżynier, Walerian Abakowski (1895 - 1921). Mężczyzna przyczepił śmigło i silnik do... wagonu kolejowego. Tak powstał "aerowagon".
Eksperymentalny autobus szynowy dużej prędkości miał służyć do transportowania radzieckich urzędników. Próbna jazda z Moskwy do Tuły zakończyła się sukcesem, jednak w drodze powrotnej pociąg wykoleił się. Zginęli wszyscy pasażerowie, w tym sam 25-letni Abakowski.
Lot balonem
Także Jean-François Pilatre de Rozier był zafascynowany powietrzem. Mężczyzna zasłynął jednak niezbyt godnym tytułem pierwszej ofiary katastrofy lotniczej. W czerwcu 1783 był świadkiem pierwszego pokazu balonu braci Montgolfier. Po serii próbnych lotów ze zwierzętami w koszu balonu, de Rozier wraz z hrabią Francois Laurentem d’Arlandes odbył 21 listopada 1783 pierwszy w historii przelot balonem o nazwie "Reveillon" (na ogrzane powietrze) bez uwięzi, pokonując w Paryżu 8-kilometrowy dystans pomiędzy Chateau de la Muette a Butte-aux-Cailles i osiągając wysokość 3000 stóp (ok. 914 metrów).
Był także jednym z sześciu pasażerów drugiego lotu 17 stycznia 1784, w którym balon dziesięciokrotnie większej pojemności wystartował z Lyonu. Skonstruowany przez niego balon podczas lotu spadł do kanału La Manche. 24 czerwca 1784 Jean-Francois Pilatre uczestniczył w locie zmodernizowaną wersją wynalazku, nazwanego na cześć królowej Francji La Marie-Antoinette. Startując z ogrodów pałacu w Wersalu osiągnął w 45 minut pałac w Chantilly. Był to rekordowy lot zarówno pod względem dystansu (52 kilometry), jak i osiągniętej wysokości (3000 metrów).
Zachęcony tym sukcesem, postanowił ubiec Anglików i podjąć próbę pokonania balonem kanału La Manche. Do tego zadania zamierzał użyć balonu wykorzystującego zarówno gorące powietrze, jak i wodór. W budowie wspierali go paryski chemik Joseph Proust i farmaceuta Antoine Quinquet. Po serii prób wraz z drugim śmiałkiem, Pierre’em Romainem, wystartował z przylądka Gris-Nez koło Boulogne-sur-Mer 15 czerwca 1785. Po pomyślnym pokonaniu części dystansu, zmiana kierunku i siły wiatru zepchnęła balon z powrotem nad ląd, 5 kilometrów poza miejsce startu. Balon, z którego na skutek rozdarcia powłoki uszedł wodór, spadł z wysokości ok. 500 m i rozbił się nieopodal Wimereux. Obydwaj pasażerowie zginęli. W miejscu tym wzniesiono później obelisk upamiętniający to wydarzenie.
Świecąca farba
Amerykańska współzałożycielka firmy United States Radium Corporation cieszyła się ze swojego nietypowego - jak na tamte czasy - wynalazku. Sabin Arnold von Sochocky opracowała recepturę niezwykłego pigmentu, który świecił w ciemności.
Sekretem nietypowej farby był specjalny dodatek. Problem w tym, że owym tajemnym składnikiem był radioaktywny rad. Ten doprowadził do choroby popromiennej i śmierci kobiety.
Maszyna rotacyjna
William Bullock (1813-1867) z kolei wynalazł rodzaj maszyny rotacyjnej. Była to maszyna drukarska, w której forma drukowa jest zaokrąglona, a mówiąc dokładniej - powierzchnie drukujące tej formy są położone na powierzchni walca. Kilka lat po skonstruowaniu wynalazku, podczas jego instalowania w Filadelfii, urządzenie zmiażdżyło nogę swojemu "ojcu". Do rannej kończyny dostały się bakterie gnilne, które wywołały gangrenę. Bullock zmarł podczas amputacji nogi.
Szef Segwaya spadł z klifu podczas przejażdżki
Tym razem pechowa śmierć dotyczy nie wynalazcy, ale właściciela. Jimi Heselden był brytyjskim przedsiębiorcą, który w 2010 roku kupił firmę Segway Inc., produkującą dwukołowe pojazdy. Podczas przejażdżki Segwayem spadł z wysokiego klifu i zmarł w wyniku obrażeń.