F‑35. Turcja nie kupi nowych myśliwców z USA, bo współpracuje z Rosją

Turcja nie może ubiegać się o zakup amerykańskich myśliwców F-35, gdyż wykorzystuje rosyjski system obrony przeciwlotniczej S-400 - poinformowała w środę administracja Donalda Trumpa. Amerykanie boją się funkcji śledzących potencjalnie zaszytych w rosyjskim sprzęcie.

F-35. Turcja nie kupi nowych myśliwców z USA, bo współpracuje z Rosją
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Piotr Urbaniak

18.07.2019 16:58

"F-35 nie mogą współistnieć z rosyjską platformą zbierającą dane wywiadowcze, która zostanie wykorzystana, aby zbadać nasze zaawansowane zdolności (bojowe)" - głosi komunikat Białego Domu, cytowany przez TVN24.

Jak wiadomo, cała sprawa ma jednak znacznie głębsze podłoże. Turcja produkuje dokładnie 937 komponentów dla F-35, w tym 400 unikatowych, których jest wyłącznym dostawcą. Kiedy poinformowała o chęci zakupu rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, S-400, Amerykanie zaczęli grozić sankcjami.

"Stany Zjednoczone aktywnie współpracowały z Turcją, aby dostarczyć obronę powietrzną na miarę jej potrzeb (...), i ta administracja złożyła wiele ofert,(...) by Turcja otrzymała amerykański system obrony powietrznej Patriot" - czytamy w oświadczeniu.

"Turcja była wieloletnim i zaufanym partnerem NATO przez ponad 65 lat, ale zaakceptowanie przez nią S-400 podważa zobowiązania, jakie podjęli sojusznicy w ramach NATO (...), by odejść od rosyjskich systemów (obrony - red.)" - ciągnie się komunikat.

Co zrozumiałe, Amerykanom nie chodzi jedynie o samo partnerstwo z Rosją, ale także odrzucenie ich oferty na rakiety Patriot.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY

Pentagon zamyka współpracę

Wkrótce po opublikowaniu komunikatu, Pentagon poinformował, że zawiesza współpracę z Turcją. Szacuje się, że USA straci na tym od 500 do 600 mln dol., a dodatkowo musi znaleźć nowego partnera z odpowiednim zapleczem. Nie jest jednak jasne co w przypadku innych obostrzeń, o których mówiono wcześniej. Trump stale zapewnia, że ma dobre stosunki z Erdoganem.

- USA i inni partnerzy (programu - red.) F-35 prezentują takie samo stanowisko, że należy zawiesić uczestnictwo Turcji w programie i rozpocząć formalny proces wykluczenia Turcji z tego programu - oznajmiła podsekretarz obrony, Ellen Lord.

- Problem Turcji to sprawa między rządami i dostosujemy się do wytycznych wydanych przez rząd Stanów Zjednoczonych - dodał rzecznik koncernu Lockheed Martin, który jest głównym producentem najnowocześniejszego myśliwca na świecie.

Ankara pozostaje nieugięta

Już wcześniej Pentagon alarmował, że S-400 w Turcji mogą stanowić zagrożenie dla sił powietrznych NATO w tym rejonie. Dali czas do 31 lipca na rezygancję z zamówienia. W Stanach Zjednoczonych sądzą, że radary wykorzystane w rosyjskim systemie, koegzystując z F-35, nauczą się wykrywać i śledzić najnowszy typ myśliwca. Wskazują też na brak kompatybilności z resztą osprzętu.

Mimo wszystko, Erdogan w poniedziałek pochwalił się otrzymaniem ośmiu dostaw z częściami S-400 i oczekiwaniem na kolejne.

- S-400 to najpotężniejszy system obronny przeciwko tym, którzy chcą zaatakować nasz kraj. Z woli Boga realizujemy naszą wspólną inwestycję z Rosją i nadal będziemy to robić - powiedział Erdogan. - Ta umowa to obecnie najważniejsze porozumienie w historii - dodał, jasno wskazując priorytety.

We wtorek desygnowany na szefa Pentagonu Mark Esper powiedział przed komisją sił zbrojnych Senatu USA, że dostawy F-35 dla Turcji są w tej sytuacji niemożliwe.

wiadomościf-35s-400
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (220)