Debata prezydencka była festiwalem pseudonaukowego bełkotu [Opinia]

Podczas debaty prezydenckiej uczestnicy wypowiadali się o ich wizji walki z koronawirusem i zastosowaniem potencjalnej szczepionki. - Kilka milionów ludzi obejrzało na antenie telewizji publicznej spektakl ignorancji - mówi Milena Kruszewska, prezes Watch Health Care.

Debata prezydencka była festiwalem pseudonaukowego bełkotu [Opinia]
Źródło zdjęć: © WP
Bolesław Breczko

18.06.2020 | aktual.: 18.06.2020 21:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Milena Kruszewska oraz Fundacja Watch Health Care zajmują się problematyką ochrony zdrowia publicznego. Niedawno fundacja przeprowadziła kampanię pt. "Stop celebrytyzacji pseudonauki", której celem jest zwrócenie uwagi na problem wypowiadania się celebrytów w tematach, o których nie mają wiedzy naukowej.

Fundacja zwraca też uwagę na szerzące się poglądy pseudonaukowe w polskim społeczeństwie. Według Mileny Kruszewskiej debata prezydencka była właśnie przykładem niewiedzy i dezinformacji medycznej. Poniżej zamieszczamy jej komentarz:

Milena Kruszewska, prezes Watch Health Care
"Kilka milionów ludzi obejrzało wczoraj na antenie telewizji publicznej spektakl ignorancji. Zadawanie pytania o nieistniejącą szczepionkę przeciwko koronawirusowi, która może nawet nie powstanie, przy świadomości, że goście w studiu mogą nie mieć w ogóle pojęcia, czym jest zdrowie publiczne – to jest przerażający przykład braku rzetelności i odpowiedzialności dziennikarskiej.

Za obowiązkowymi szczepieniami opowiedzieli się Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Waldemar Witkowski. Rafał Trzaskowski stwierdził, że Polacy powinni mieć dostęp do takiej szczepionki. Szymon Hołownia zaznaczył, że jego decyzja zależna będzie od opinii ekspertów. Robert Biedroń nie odniósł się wprost do pytania. Krzysztof Bosak wyraził sprzeciw wobec obowiązkowych szczepień.

Prezydent chce badać szczepionkę w Polsce

Natomiast Andrzej Duda uznał, że szczepionkę powinniśmy wnikliwie przebadać w Polsce. To jest niedorzeczne. Nie rozumiem, jak obecnie urzędujący prezydent może być tak nieprzygotowany do wypowiedzi. Rejestracja szczepionki odbywa się centralnie, a przed wprowadzeniem na rynek jest badana.

Polski najprawdopodobniej nie byłoby stać na badania kliniczne, a badania techniczne są robione w laboratoriach EMA (Europejska Agencja Leków - red.) centralnie. Być może prezydent z rozpędu myślał tu już o jakimś kolejnym zleceniu dla Agencji Badań Medycznych – systemowym "dziecku" Łukasza Szumowskiego, instytucji, której powstanie właściwie nie było potrzebne systemowi, tylko urzędnikom.

Naukowy bełkot kandydatów

Mirosław Piotrowski zaprezentował antyszczepionkowy bełkot w pigułce. Mówił, że nie można zmuszać ludzi, żeby ich szczepić nie wiadomo czym. Że nie wiadomo, na którego koronawirusa mamy się szczepić, bo są trzy odmiany. Że nikt nie wie, czy wirus jest groźniejszy od grypy.

Otóż mutacji wirusa już jest więcej, jest groźniejszy od grypy, nikt nie zmusza ludzi do szczepienia nie wiadomo czym. Zawsze wiadomo, co jest w szczepionce i z czego wynika obowiązek szczepień. To nie są informacje ani tajne, ani nawet trudno dostępne. Zatem ten kandydat na prezydenta nie radzi sobie nawet z podstawowym czytaniem źródeł naukowych i na dodatek jest wyznawcą teorii spiskowych.

Stanisław Żółtek stwierdził, że konsekwencje szczepień "są przerażające". To jest tak daleko posunięta ignorancja, że trudno to komentować.

Jakubiak stawia na odporność stadną

Marek Jakubiak z kolei wątpi w sens szczepień w sytuacji, gdy część społeczeństwa ma już zakażenie za sobą. Te wątpliwości sugerują, że pan Jakubiak coś przeczytał o odporności stadnej, ale nie zrozumiał. Próg odporności stadnej jest definiowany jako odsetek osób uodpornionych w populacji, po osiągnięciu którego liczba nowych zakażonych zaczyna się zmniejszać - zwykle wymaga 90-95 proc. populacji odpornej. Tyle osób w populacji musi być odpornych na daną chorobę, żeby nie doszło do zakażeń na większą skalę.

Paweł Tanajno stwierdził, że nikt nie powiedział, że prezydent powinien stać na straży praw pacjentów, że prawa pacjenta są jasno określone, również w prawach człowieka. Tutaj nastąpiło jakieś pomieszanie z poplątaniem. W tej debacie ewidentnie zabrakło kogoś, kto stanąłby na straży rozumu.

Mucha jednak siada

Ponadto warto byłoby zadać sobie pytanie o higienę w studiu, w którym lata mucha, a podczas wypowiedzi jednego z kandydatów na prezydenta, wchodzi mu we włosy.

Dopiero co środowisko naukowe gratulowało organizacjom pacjenta inicjatywy "Stop celebrytyzacji pseudonauki". Mija niecały miesiąc trwania akcji, celebryci znacznie się wyciszyli, a ich miejsce zastąpili kandydaci na prezydenta. Poziom debaty publicznej w Polsce sięga dna.

Kiedy w programie śniadaniowym telewizji publicznej pojawiły się nieprawdziwie informacje dotyczące koronawirusa. Prezes samorządu lekarskiego napisał list otwarty do prezesa TVP, w którym wyraził oburzenie. W telewizji nikt się tym nie przejął.

Ministerstwo zdrowia, nauki, edukacji, GiS, RPP, samorządy zawodowe oraz środowiska naukowe i pacjentów muszą mówić jednym, stanowczym głosem. W innym wypadku wkrótce na własnej skórze przekonamy się, jak przerażające mogą być efekty rozpowszechniania pseudomedycznych bredni w przestrzeni publicznej".

Komentarze (92)