Czy Google oszukuje i manipuluje wynikami wyszukiwania? Śledztwo KE

Komisja Europejska wszczęła we wtorek śledztwo, czy intenetowy potentat
Google nie wykorzystuje swojej dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek, zaniżając w wynikach wyszukiwania miejsce swoich potencjalnych konkurentów. Oni sami poskarżyli się na to KE.

Czy Google oszukuje i manipuluje wynikami wyszukiwania? Śledztwo KE

Komisja Europejska wszczęła we wtorek śledztwo, czy internetowy potentat Google nie wykorzystuje swojej dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek, zaniżając w wynikach wyszukiwania miejsce swoich potencjalnych konkurentów. Oni sami poskarżyli się na to KE.

Komisja Europejska wszczęła we wtorek śledztwo, czy internetowy potentat Google nie wykorzystuje swojej dominującej pozycji na rynku wyszukiwarek, zaniżając w wynikach wyszukiwania miejsce swoich potencjalnych konkurentów. Oni sami poskarżyli się na to KE.

"Śledztwo dotyczy wszystkich krajów UE" - powiedziała rzeczniczka KE ds. konkurencji Amelia Torres. Dodała, że KE pozostaje w kontakcie z amerykańskimi władzami ds. konkurencji.

Konkurenci zarzucają pochodzącemu z USA Google, że stara się on ukryć linki do stron, które potencjalnie konkurują z jego własnymi usługami, takimi na przykład jak strony, gdzie można porównywać ceny produktów. Według nich, umieszcza je niżej w wynikach wyszukiwania, a wyżej plasuje własne tego rodzaju usługi. Chodzi tutaj o wyszukiwanie, gdzie właściciele stron nie płacą za umieszczenie swojego linka wyżej w wynikach; taką komercyjną usługę Google także oferuje.

Obraz

Jeśli chodzi o płatne linki (linki sponsorowane), to KE zbada inny zarzut: czy Google nie obniża ich tzw. quality score - rodzaju współczynnika obliczanego skomplikowanym algorytmem, dotyczącego pozycji na liście wyników, który wpływa na cenę płaconą Google przez inne firmy. W tym wypadku także miałoby chodzić o zwalczanie stron z podobnymi, konkurencyjnymi wobec Google usługami internetowymi.

Ponadto KE zbada m.in., czy Google nie narzuca ograniczeń na ogłoszeniodawców oraz czy nie próbuje wpływać na dostawców sprzętu i oprogramowania w celu wyeliminowania innych wyszukiwarek.

Cytowany przez AFP rzecznik Google w Paryżu zapewnił, że firma jest gotowa do współpracy w śledztwie. "Oczywiście jesteśmy świadomi, że zawsze możemy być jeszcze lepsi i z tego powodu będziemy współpracować z KE, by rozwiać wszelkie wątpliwości" - powiedział.

KE zastrzega, że otwarcie śledztwa nie przesądza o jego wynikach i że na razie nie dysponuje dowodami przeciwko Google. Z formalnego punktu widzenia nie została nawet stwierdzona pozycja dominująca amerykańskiego giganta. Termin zakończenia dochodzenia - którego możliwość KE sygnalizowała już w lutym - nie jest znany.

Jednym z portali, który skarżył się na politykę Google, był Ciao należący do Microsoft, który służy porównywaniu różnych ofert handlowych w internecie. Tak samo postąpił m.in. brytyjski portal Foundem i francuski ejustice.fr specjalizujący się w kwestiach prawnych.

KE już wcześniej wykazała się determinacją w walce o konkurencję w internecie. Np. amerykański koncern Microsoft został po długiej batalii prawnej zmuszony do oferowania użytkownikom dostępu do różnych przeglądarek internetowych na równi z jego własnym Explorerem.

Z Brukseli Michał Kot

Aktualizacja: 30/11/2010 15:43

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)