Czy antywirus jest do czegoś potrzebny? Czy warto go w ogóle zainstalować?

Wiele osób uważa, że oprogramowanie antywirusowe nie jest im do niczego potrzebne. Twierdzą, że używają tylko legalnych programów, odwiedzają wyłącznie bezpieczne strony internetowe, a ich komputer i tak jest chroniony przez wbudowane w system operacyjny zabezpieczenia. Przez lata narosło wokół tego temu wiele mitów.

Czy antywirus jest do czegoś potrzebny? Czy warto go w ogóle zainstalować?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Jednym z koronnych argumentów przeciwników oprogramowania antywirusowego jest przekonanie, że nie jest ono potrzebne w sytuacji, w której odwiedzane są tylko zaufane strony internetowe. Jednak w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak „bezpieczna strona”. W czasach ataków _ cross-site _ (polegających na osadzaniu w treści atakowanej strony internetowej fragmentu złośliwego kodu), infekcję można złapać w tle, podczas przeglądania pozornie „sprawdzonej” strony. Co ciekawe, strony zawierające pornografię, uznawane za najgroźniejsze źródło infekcji, są jednymi z bezpieczniejszych miejsc w sieci – wyprzedzają np. strony o tematyce religijnej (potwierdzają to badania m.in. _ Symanteca _).

Drugim argumentem, z którym często można się spotkać, jest przekonanie, że antywirusów nie potrzebujemy, ponieważ jesteśmy w stanie samodzielnie rozpoznać moment zainfekowania komputera i usunąć zagrożenie. Niestety, często nie wiemy, że nasz system został zainfekowany. Dziś mamy do czynienia z ogromnymi liczbami infekcji (szacuje się, że dziennie powstaje prawie 200 000 nowych wirusów), wykonującymi tak przeróżne zadania, że często nie są one identyfikowane i traktowane jak typowe szkodniki. Niewinna, nowa ikonka w oknie przeglądarki, która tylko wyświetla prognozę pogody, w tle może zbierać twoje hasła i loginy. Częstym przypadkiem jest wykorzystywanie naszych komputerów w sieciach _ botnet _. Zainfekowany komputer bez oprogramowania antywirusowego nie zasygnalizuje tego faktu, a w tle część jego mocy obliczeniowej jest wykorzystywana dla celów cyberprzestępców - np. twoja maszyna może atakować jakąś stronę www ogromną liczbą zapytań. Takich komputerów zombie są tysiące - ogromny botnet _ Zeus _
jest chyba najlepszym przykładem –. bez wiedzy użytkowników zainfekował on ponad 4,5 mln komputerów na całym świecie.

Wzrost liczby zagrożeń i wyrafinowanych, szkodliwych programów jest szybszy niż kiedykolwiek wcześniej. Cyberprzestępcy dysponują potężnym arsenałem narzędzi i metod atakowania, a na dodatek ich nadrzędną motywacją jest zarabianie pieniędzy i przeznaczają na to ogromne nakłady.

Oczywiście producenci systemów operacyjnych starają się nieustannie zwiększać ochronę, jednak to człowiek będzie zawsze najsłabszym ogniwem w łańcuchu bezpieczeństwa i bez wyspecjalizowanej ochrony, takie zabezpieczenia po prostu nie są wystarczające. Pokazuje to np. wzrost liczby prób infekcji szkodnikami z rodziny _ ransomware _, które blokują dostęp do danych i żądają zapłacenia okupu. Tylko w Polsce produkty jednego podmiotu (Kaspersky) zablokowały w okresie kwiecień 2015 - marzec 2016 próby infekcji takimi szkodliwymi programami u ponad 11 tysięcy użytkowników. Na całym świecie liczba ta wyniosła ponad 2 miliony. Bez skutecznej ochrony antywirusowej ogromna rzesza użytkowników najprawdopodobniej straciłaby swoje dane, a w wielu przypadkach także pieniądze.

- Skuteczny antywirus jest nieco jak ubezpieczenie AC samochodu. Można pomyśleć: „po co mam płacić więcej, skoro mogę jeździć bezpiecznie i spokojnie - poruszam się przecież jedynie na krótkich dystansach. Do tego mieszkam w bezpiecznej okolicy i mam zamykany garaż, więc auta nikt mi nie ukradnie ”. W wielu przypadkach faktycznie może tak być, ale przecież nie płacimy za ubezpieczenie z myślą, że z niego skorzystamy. Płacimy, by zabezpieczyć się na ewentualność zdarzeń, których nie przewidzimy i o których nie myślimy w każdej chwili każdego dnia. Tak samo jest z antywirusem, tyle że w przypadku komputerów i internetu potencjalnych zagrożeń jest nieporównywalnie więcej –. komentuje Piotr Kupczyk, specjalista do spraw bezpieczeństwa w Kaspersky Lab Polska.

Nie wolno też popadać w przesadę – więcej, nie znaczy lepiej. Nigdy nie powinieneś używać więcej niż jednego programu antywirusowego. Kolokwialnie mówiąc, programy będą się „gryzły”, a to spowoduje lawinę problemów w komputerze. Najbardziej widocznym będzie ogromne spowolnienie pracy systemu. Będzie to miało również wpływ na funkcjonowanie innych aplikacji.

Kolejnym mitem, w który wierzy wiele osób, jest stwierdzenie, że na smartfonie nie jest potrzebny antywirus. To jedna z największych bzdur i spore zagrożenie. Czasy, gdy infekcje dotykały tylko komputerów, minęły wraz z pierwszymi systemami operacyjnymi dla urządzeń przenośnych. Już pierwsze wersje systemu Symbian były podatne na ataki. Obecnie liczba nowych infekcji kierowanych na najpopularniejszy mobilny system – Android – wynosi od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy dziennie. Poza tym antywirusy dla urządzeń przenośnych zawierają często dodatkowe, pomocne aplikacje - blokowanie spamu, usługi kopii zapasowej w chmurze czy lokalizacji zgubionego/skradzionego telefonu.

„Po co mi antywirus w smartfonie” to stwierdzenie podobne do „Nie potrzebuje zarejestrować swojego numeru na kartę”, czyli karty SIM. Niby nic się zmienia i telefon działa, jednak w razie utraty karty SIM zostajemy na lodzie i nikt nam nie pomoże – nie będziemy mogli nawet otrzymać duplikatu. Rejestracja numeru na kartę to też element dbania o nasze bezpieczeństwo. Obecnie w związku z tzw. ustawą antyterrorystyczną operatorzy wprowadzili mnóstwo zachęt i promocji, z których możemy skorzystać. Przykładowo, w Orange dostaniemy 10 GB internetu i 1000 minut do wszystkich sieci za sam fakt zarejestrowania numeru.

Źródło artykułu:WP Tech
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)