Czarna dziura, jakiej nie przewidział Einstein. Naukowcy dokonali szokującego odkrycia
Czarne dziury kojarzymy z obiektami o ogromnej masie, gęstości a także rozmiarach. Powstają w wyniku ewolucji bardzo masywnych gwiazd. Jednakże ostatnie odkrycie podważa te wszystkie cechy czarnej dziury.
02.11.2019 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak dotąd sądzono, że czarne dziury mogą powstać jedynie w wyniku ewolucji, czy śmierci bardzo masywnych i gęstych obiektów. Tylko pewne rodzaje gwiazd mogą do tego doprowadzić. "Najlżejsza", która zamieniła się w czarną dziurę, posiadała masę równą pięciu Słońc.
Najnowsze odkrycie, opisane w prestiżowym czasopiśmie naukowym Science Magazine, przedstawia obiekt nie pasujący do tej koncepcji. Zespół naukowców (a w śród nich Polak, profesor Krzysztof Stanek) z kilku instytutów oraz uniwersytetów dokonał odkrycia specyficznego binarnego systemu. Składa się z gwiazdy o masie 2,6 Słońc, oraz krążącej wokół niej niewielkiej czarnej dziury, która pochłania bardzo niewielką cześć materii swojego towarzysza. To odkrycie całkowicie zmienia dotychczasowe spojrzenie na tego typu ciała niebieskie.
Opisywany w badaniu system nosi nazwę 2MASS J05215658+4359220. Znajduje się w niej ogromna, bardzo intensywnie świecąca gwiazda oraz niewielka, miniaturowa wręcz czarna dziura, o masie około 3,3 Słońc. A więc niewidoczny obiekt jest niewiele cięższy od widocznego. Okres orbitalny tego układu to około 83 dni, przy czym wedle obliczeń jest to bardzo stała liczba.
Czarna dziura, jakiej nie da się znaleźć - to odkryli naukowcy
Astronomowie zazwyczaj poszukują czarnych dziur na dwa sposoby. Jednym, wykorzystywanym w przypadku poszukiwania w naszej galaktyce, jest poszukiwanie promieniowania rentgenowskiego. Czarne dziury emitują je, gdy pożerają materię z innych obiektów, głównie z pobliskich gwiazd.
Z drugiej strony poszukiwanie w odległych galaktykach jest znacznie trudniejsze. Naukowcy poszukują fal grawitacyjnych, wytwarzanych przez połączenie dwóch czarnych dziur lub zderzenie gwiazd neutronowych. A co w przypadku istnienia czarnych dziur o niewielkiej masie, które mogą nie emitować tak intensywnych sygnałów?
Na tym zastanawiał się zespół astronomów, który dokonał odkrycia. Takie hipotetyczne czarne dziury prawdopodobnie istniałyby w układzie podwójnym z inną gwiazdą. I chociaż mają "pod nosem" sporą ilość materii do wchłonięcia, to nie robią tego zbyt intensywnie. A w efekcie nie emitują wykrywalnych promieni rentgenowskich. Tym samym, pozostają niewidoczne.
Teraz naukowcy są niemal pewni, że istnieje wiele takich czarnych dziur, ukrytych w układach podwójnych. Jednakże odkrycie ich jest bardzo trudnym zadaniem, bo właściwie to szukanie po omacku. Ale, jak zaznaczają naukowcy, to tylko motywuje ich do działania.