Chiny wprowadzają skandaliczne prawo. Dla niektórych aplikacji to koniec
Chiński projekt oczyszczenia internetu nie ustaje. Tym razem na celowniku rządu znalazły się aplikacje wideo-społecznościowe, takie jak TikTok. Ich producenci mogą mieć problemy, jeśli coś niezgodnego z polityką Chin trafi na serwis.
Zaledwie kilka dni temu pisaliśmy o tym, jak w Chinach traktuje się obywateli korzystających z sieci VPN. Mężczyzna za kilkukrotne użycie programu działającego jako wirtualna sieć, został ukarany grzywną 550 zł. Wcześniej innego mężczyznę ukarano znacznie poważniejszą karą. Wu Xiangyang został skazany na pięć i pół roku więzienia. Mężczyzna handlował usługami VPN. Oprócz kary odsiadki, musiał zapłacić także grzywnę w wysokości 72 790 dolarów, równowartość wszystkich swoich zarobków na nielegalnym handlu.
Ciąg dalszy inwigilacji i zmian prawa w Chinach. Wedle ostatnio zaproponowanych wytycznych, twórcy aplikacji będą odpowiedzialni za każdą zawartość umieszczaną w serwisach. Jeśli rzeczywiście wejdą w życie, mogą spowodować ogromny chaos.
A wśród wytycznych ma być ponad 100 różnych rodzajów niedozwolonych treści - informuje The Financial Times. Niektóre z nich mogą być zrozumiałe, z racji zasad, jakimi rządzą się Chiny, ale inne sięgają wręcz absurdu. Zabrania się np. promowania "kultu pieniędzy", niezależności Tajwanu, czy "zaklęć zmieniających ludzkie przeznaczenie".
Na samym TikToku jest już 150 milionów obywateli Chin. Jak skorygować tak ogromną liczbę treści? To praktycznie niemożliwe. Aby tego rzeczywiście dokonać, serwis musiałby akceptować wszystkie treści ręcznie.
Nie wiadomo jeszcze, czy nowe zasady wejdą w życie, ale prawdopodobnie tak. Dla mniejszych producentów oznaczają one praktycznie zamknięcie na rynek Chin. Niewielka ilość pracowników może nie pozwolić na wystarczające monitorowanie treści, co w efekcie może przełożyć się na spore kary finansowe.
Źródło: Engadget