Cacko w amerykańskiej armii. "Niewidzialny" mikrofon
Niewidzialny, bo znajdujący się w… jamie ustnej. Sprzęt działa niemal jak zestaw głośnomówiący, tyle że jest całkowicie niedostrzegalny. I przekazuje dźwięk nieco inaczej.
Departament Obrony Stanów Zjednoczonych zdecydował się wydać 10 mln dolarów na przetestowanie i wdrożenie gadżetu o nazwie Molar Mic. To wewnętrzny zestaw głośnomówiący. Dosłownie.
Zestaw przyczepia się do zębów. Do działania niezbędny jest jeszcze specjalny nadajnik, zawieszany na szyi, oraz przycisk aktywujący urządzenie. Tak przesyła się dźwięk. A jak odbiera?
Przez wibracje. W efekcie odbierany dźwięk sprawia wrażenie, jakby pochodził z wewnątrz głowy. To wbrew pozorom wcale nie technologia rodem z filmów science-fiction, tylko rozwiązanie, z którego każdy może korzystać na co dzień. Przewodnictwo kostne to zjawisko znane już od dawna i stosowane na przykład w implantach dla osób słabosłyszących. Są też słuchawki, dzięki którym możemy słuchać zarówno muzyki, jak i dźwięków otoczenia.
Molar Mic wyróżnia jednak to, że na głowie nie ma żadnego urządzenia, które sugeruje, że dana osoba może wysyłać i odbierać dźwiękowe sygnały. Właśnie dlatego producenci przekonują, że ich patent świetnie sprawdzi się na polu bitwy czy w niekorzystnych warunkach: np. podczas silnego wiatru lub pod wodą, bo zestaw jest wodoodporny. Nie mówiąc już o sytuacjach, gdy jest głośno i nie słychać nawet dźwięków ze słuchawek.
Z czasem rozwiązania wykorzystywane przez wojsko stają się ogólnodostępne, więc niewykluczone, że za parę lat Molar Mic będzie w masowej sprzedaży. A wtedy niewygodne zestawy głośnomówiące będzie można odłożyć na półkę.