Bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów. Przetestowałem kilka modeli [BURTAN OCENIA]

Tłumienie hałasu – konieczność czy fanaberia? Zdecydowanie to pierwsze. Posiadanie słuchawek, które odcinają nas od zewnętrznego świata to w mojej opinii mus dla każdego słuchacza muzyki. Przetestowałem trzy bezprzewodowe modele, które pozwalają nam postawić ścianę z rzeczywistością.

Bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów. Przetestowałem kilka modeli [BURTAN OCENIA]
Źródło zdjęć: © WP Tech | Grzegorz Burtan
Grzegorz Burtan

11.10.2018 12:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bezprzewodowość i ANC (aktywne tłumienie hałasu) były dwoma głównymi kryteriami doboru słuchawek, które znajdą się w zestawieniu. Zdecydowałem się na jeden sprzęt ze średniej półki, oraz dwa z wyższej. Z czego jeden należy do producenta znanego głównie melomanom, a który zasługuje na większy rozgłos. Nie przeciągając, zaczynajmy.

Obraz
© Mat. prasowe

Sony WH-CH700N

Słuchawki od japońskiego producenta mają jedną wspólną cechę – solidność. Miałem już kilka modeli i każdy urzekał mnie jakąś swoją cechą. Czy to głębokim basem, czy długim czasem działania baterii, czy wygodą użytkowania, na wytrzymałości samego urządzenia kończąc. Tak, mam taką małą szufladkę w sercu dla tej marki.

Na szczęście słuchawki bronią się same. Wygodny, poduszkowy design nie męczy uszu, choć przydałoby się obicie także na czubek głowy. Słuchawki są wykonane z solidnego plastiku, a wybór kolor jest dobry – zwłaszcza błękitne są estetyczne. Sama jakość dźwięku jest oczywiście bardzo dobra, a tłumienie stoi na wysokim poziomie.
Głośność można ustawić na dostatecznie wysoką, tak samo basy robią dobre wrażenie. Nie są głębokie, ale odpowiednie dla słuchawek nausznych. Tłumienie radzi sobie z pociągami, rozmowami i ruchem ulicznym, również w trakcie lotu nie będziemy zmuszeniu do słuchania szumu silników.

Obraz
© WP Tech | Grzegorz Burtan

Dodatkowo aplikacja pozwala nam śledzić poziom naładowania (baterii starczy realnie na jakieś 30 godzin pracy) oraz zabawę korektorem dźwięku. Jedynym minusem jest sygnał dźwiękowy przy ustawianiu głośności. Jeśli przesuniemy suwak w górę, a już jest maks, to wtedy muzyka przestaje grać, a słuchawki wydają trwający jakieś dwie sekundy sygnał. Dobrze wiedzieć, ale nie trzeba przerywać grania muzyki. Wybija to niestety z rytmu. Poza tym obsługa jest wygodna, intuicyjna i nie sprawia większych problemów.

Co do rozmów głosowych, to niestety jestem rozczarowany. To jednak dotyczy słuchawek bezprzewodowych jako tako. Ja dobrze słyszę moich rozmówców, mikrofon w tym modelu zbiera jednak wszystkie zakłócenia i nieraz musiałem szukać smartfona, bo byłem kompletnie zagłuszany przez odgłosy otoczenia. Niestety, takie urządzenia są w mojej perspektywie marną alternatywą dla telefonu przy uchu. Ale nie jest to dla mnie najważniejsze, sprzęt ma dobrze grać .

W swojej klasie cenowej Sony prezentuje wyjątkowo dobry sprzęt. Warto jednak zaczekać na promocję i kupić go za cenę poniżej 500 złotych – wtedy możemy mówić o naprawdę dobrej okazji. Ale nawet w pełnej cenie będą dobrą propozycją dla każdego, kto chciałby spróbować, z czym je się technologię ANC, jednocześnie ciesząc się dobrą jakością wykonania.

Obraz
© Youtube.com

Audio-Technica ATH-ANC700BT

Przyznam szczerze, że z produktami tej marki nie miałem wcześniej do czynienia. Gdyby nie wiadomość na poczcie, pewnie też bym się o niej nie dowiedział. Sprzęty Audio-Technica to jednak półka audiofilska, sprofilowana dla osób, które nie boją się sięgnąć głębiej do kieszeni, gdy chodzi o kupno sprzętu grającego.

Nie dziwi zatem, że ich słuchawki kosztują już prawie 1000 zł. Warto jednak zauważyć, że nie jest to i tak najwyższa półka cenowa, jeśli chodzi o ten segment. W końcu bardziej znani gracze, jak opisane wyżej Sony czy Sennheiser w swoim portfolio mają droższy sprzęt. Trzeba dawać szansę nie tylko wielkim, więc sprawdźmy, co oferuje Audio-Technica.

A oferuje sporo. Zaczynając od designu, japońskie słuchawki to jedne z najbardziej estetycznych rzeczy, jakie miałem okazję nosić na głowie. Delikatnie przechylone nauszniki, z wytłoczonym logo na matowej obudowie, są wygodne w noszeniu. Także przez to, że pianki dostosowują się do kształtu boków naszej głowy, czyniąc całe doświadczenie noszenia jeszcze przyjemniejsze. Obicie na górze słuchawek, którego brakuje w modelu Sony, również robi różnicę, bo dzięki niemu noszenie słuchawek jest jeszcze przyjemniejsze.

Co do samej jakości dźwięku – zdecydowanie nie przepłacasz. Jest czysty, basy są odpowiednio głębokie, każda ze ścieżek jest wyraźna, a słuchanie ze sposobu na zabicie czasu staje się doświadczeniem i przyjemnością. Dobra jakość dźwięku nie zawsze jest taka oczywista w bezprzewodowych słuchawkach – niektóre modele potrafią gubić sygnał, co jest wyjątkowo irytujące. Ale przy słuchaniu przez sprzęt Audio-Technica nie stwierdzono takiej sytuacji. Bezprzewodowe połączenie jest stabilne cały czas.

W kwestii tłumienia dźwięków, jest ono porównywalne z modelem Sony, może nawet bardziej na korzyść Audio-Technica. Tłumienie włączamy na własne życzenie, i słychać tę różnicę. Jako osoba poruszająca się głównie komunikacją miejską, odczułem znaczną różnicę. Zwłaszcza podczas jazdy pociągiem. Oczywiście słuchawki nie są hermetyczne, ale chełpienie się 90 proc. na stronie sprzedawcy nie jest pozbawione zaczepienia w rzeczywistości. Dodatkowo bateria wytrzymuje około 25 godzin pracy również z włączonym ANC, co jest bardzo dobrym wynikiem. A i same słuchawki ładują się dość szybko (3-4 godziny), więc stosunek ładowania do działania również przemawia za tym modelem. Jeśli jesteś w stanie wydać trochę więcej na słuchawki, Audio-Technica ATH-ANC700BT są świetnym wyborem.

Obraz
© Gadżetomania

Sennheiser PXC550

Nieco droższe (niecałe 100 zł) od Audio-Technica, model niemieckiej firmy ma kilka elementów, które przechylają szalę na niekorzyść Japończyków. Zupełnie inny design, doświadczenie użytkowania oraz posiadanie kilku usprawnień stanowią poważne zagrożenie dla poprzedniego modelu. Ale po kolei.

PXC550 mają najbardziej radykalny design ze wszystkich opisywanych modeli. Zamiast Okrągłych nauszników, producent stawia na jajowate, przez co tworzy się iluzja, że sama rama na głowie jest nieco węższa. To rozwiązanie ma jednak swoje ergonomiczne uzasadnienie – nauszniki niesamowicie wręcz przylegają do boków głowy, a wyściełana rama sprawia, że słuchawki leżą pewnie, a do tego są niesamowicie wręcz lekkie. W ogóle nie odczuwa się ich wagi podczas noszenia czy to na głowie czy w dłoni.

Ciekawym rozwiązaniem jest to, że PXC550 jest niemal w całości dotykowym urządzeniem. Poprzednie modele obsługujemy głównie przez pomieszanie guzików i obsługi panelu na jednej ze słuchawek. W modelu Sennheiser poza przełączaniem modułu Bluetooth, możemy również ustalić, jak będzie działać redukcja hałasu. Do wyboru jest wyłączenie, pełne działanie oraz tzw. Hybrydowe adaptacyjne rozwiązane redukcji szumów. To ostatnia polega na analizowaniu odgłosów otoczenia oraz dostosowanie poziomu tłumienia w zależności od natężenia. Rozwiązanie ciekawe, ale dla mnie w grę wchodziło tylko tryb "pełny", bo zapewniający całkowite odcięcie od świata w trakcie poruszania się między kolejnymi punktami na mapie.

Dedykowana aplikacja na smartfony pozwala nie tylko na sprawdzanie poziomu naładowania, ale i zabawę z korektorem. Dostosowujemy więc granie pod wybrany przez nas gatunek, jednak i bez wgłębiania się słuchawki grają bardzo dobrze. Jakość jest porównywalna do wyżej opisanego urządzenia – czyli bardzo dobra. PXC550 są zdecydowanie warte swojej ceny nie tylko z powodu ciekawego wyglądu, ale i tego, jak grają. I chociaż dziwnie się je wyłącza (chowając słuchawki do środka), to poza tą małą niedogodnością nie stwierdziłem żadnych innych przywar. Bateria trzyma do 30 godzin pracy. Choć przy włączonym na maksa ANC liczba ta spada, ale jestem w stanie to przeboleć, bo tłumienie również jest znakomite.

Podsumowanie

Po raz pierwszy trafiłem trzy urządzenia, które różniły się od siebie, ale każdy można z czystym sercem polecić. Sony, Auio-Technica i Sennheiser wypuściły modele o bezbłędnym stosunku ceny do jakości i tak naprawdę głównym kryterium wyboru są nasze osobiste preferencje oraz to, ile chcemy na takie słuchawki wydać. Wiem jednak jedno – bezprzewodowość i redukcja szumów to absolutny mus przy wybieraniu słuchawek nausznych. Takie połączenie gwarantuje najlepsze doświadczenie ze słuchania muzyki w takiej formie.

Komentarze (3)