Bezdomny programista. Zamiast żebrać, pisze aplikacje
Pewien programista z USA przez 4 miesiące w drodze do pracy mijał bezdomnego Leo. W głowie informatyka narodził się pewien pomysł na wyciągnięcie ręki do mijanego mężczyzny, ale nie mógł się zebrać na odwagę, albo może po prostu bał się, że zostanie źle zrozumiany. W końcu porozmawiał z Leo, który jest na prostej drodze do bycia programistą z prawdziwego zdarzenia. To jedna z tych historii, które najpierw brzmią niewiarygodnie, ale po chwili uświadamiają nam, że jedyne co w nich jest niewiarygodne to nasze własne zwątpienie w ludzką dobroć.
27.09.2013 | aktual.: 27.09.2013 13:01
Opowieść należy zacząć w 201. roku, gdy mieszkający w Nowym Jorku Leo stracił pracę w znanej korporacji ubezpieczeniowej MetLife. Pech chciał, że w tym samym czasie tuż obok mieszkania Leo wybudowano luksusowy apartamentowiec, w związku z czym czynsze w całej dzielnicy poszybowały do góry. Bezrobotnego nowojorczyka nie było stać na utrzymanie mieszkania i w efekcie wylądował na ulicy.
Właśnie na ulicy Nowego Jorku bezdomnego Leo mijał codziennie w drodze do pracy Patrick McConlogue - zawodowy programista. Jak sam przyznaje, bezdomny nie wyglądał na człowieka mającego problemy z alkoholem czy narkotykami, a raczej na osobę, którą los potraktował jak niechciane zwierzę i wygnał na ulicę. Patrick postanowił, że pomoże Leo. Choć bał się, że zostanie źle zrozumiany, w końcu podszedł do bezdomnego i dał mu wybór: zjawi się ponownie następnego dnia rano ze 10. dolarami, które podaruje Leo, albo zamiast pieniędzy przyniesie komputer, podręczniki i codziennie będzie wychodził godzinę wcześniej do pracy, aby nauczyć Leo sztuki programowania.
Wolisz dostać rybę czy wędkę?
Bezdomny wybrał "wędkę" i tak zaczęła się jego przygoda z komputerami. Następnego dnia Patrick powrócił z Chromebookiem Samsunga - używanym, tanim laptopem –. oraz pierwszym z serii trzech podręczników do nauki prostego języka JavaScript. Od tego momentu Leo zaczął czytać i kodować. Korzystać z prądu może w jednej z restauracji w centrum Nowego Jorku, której pracownicy nie widzieli problemu w daniu dostępu do prądu oraz udostępnieniu stolika bezdomnemu programiście. Patrick, zgodnie z obietnicą, codziennie rano spotyka się z Leo. Mężczyźni omawiają problemy, jakie Leo napotkał poprzedniego dnia w programowaniu, po czym przechodzą do omawiania kolejnych zagadnień związanych z JavaScriptem.
- Zanim nie spotkałem Patricka, nie wiedziałem czym jest kodowanie. Dzisiaj czasami piszę 5. funkcji, z których tylko 2 są bezbłędne. Najważniejsza jest jednak świadomość, że codziennie uczę się czegoś nowego. Te 100 dolarów wydałbym w kilka dni, może tydzień, może miesiąc, a umiejętność programowania przyda mi się do końca życia - mówi LEO w wypowiedzi dla Business Insider.
Błyskawiczne efekty
Po zaledwie 4 tygodniach nauki Leo opanował już podstawy i przeszedł do zaawansowanych zagadnień. Nie uczy się też bezproduktywnie - tworzy aplikację mobilną własnego pomysłu. Jak przystało na twórcę z prawdziwego zdarzenia, zdradza tylko, że będzie ona traktowała o problemie globalnego ocieplenia. Leo nie chce ujawnić nic więcej, gdyż boi się podkradzenia pomysłu. Prace są już jednak całkiem zaawansowane i produkt powinien trafić do sklepów z aplikacjami za kilka tygodni.
Czy nauka kodowania może być rozwiązaniem problemu bezdomności? Raczej nie, ale z pewnością może pomóc w znalezieniu pracy. Zwłaszcza, że programowania nauczyć się może każdy, choć już nie każdy zostanie bardzo dobrym programistą. Leo tymczasem ma szansę odmienić swoje życie i obiecuje jej nie zmarnować.
Źródło: Business Insider
_ GB/SW/GB _