Amazon współpracuje z amerykańskim rządem. Ponad 40 organizacji woła o opamiętanie
Organizacje dbające o prawa obywateli zaatakowały firmę Amazon. Jeff Bezos otrzymał ponad 40 listów wzywających jego przedsiębiorstwo do zaprzestania sprzedaży amerykańskiej policji oprogramowania "Rekognition". Twierdzą, że nadzór wymyka się spod kontroli.
"Rekognition to potężny system nadzorujący. Jest przystosowany do naruszania prywatności i stworzony przeciwko konkretnym społecznościom" - piszą aktywiści. Twierdzą, że stworzenie systemu ma podstawy rasistowskie. "Dzięki Rekognition, Amazon przekazuje niebezpieczne narzędzie do ingwigilacji społeczności rządowi" - dodają.
Amazon broni się w oświadczeniu wysłanym pocztą elektroniczną. Firma twierdzi, że Rekognition ma "wiele użytecznych zastosowań w rzeczywistości". Zaliczają do nich między innymi lokalizowanie zaginionych dzieci w tłumie. Zaznaczają też, że oprogramowanie wymaga od użytkowników przestrzegania prawa i odpowiedzialności. Ma nie dochodzić do nadużyć.
Firma odpowiada niemalże atakiem w stronę organizacji. "Jakość naszego życia byłaby dziś znacznie gorsza, gdybyśmy zabronili korzystania z pewnych technologii, ponieważ ktoś mógłby z nich korzystać w niewłaściwy sposób (...) wyobraźcie sobie, że nie możecie kupić komputera, ponieważ może zostać użyty do nielegalnych celów".
Wolnościowy co prawda nie nawołują do rządu o zablokowanie możliwość korzystania z technologii Amazona. Im chodzi o to, aby firma nie sprzedawała jej rządowi. Amazon najwyraźniej odebrał listy w nieodpowiedni sposób.
Organizacja American Civil Liberties Union (ACLU) opublikowała dokumenty udowadniające współpracę Amazona z Departamentem Policji w Hrabstwie Washington, w stanie Oregon. Według ich dokumentów, w całym mieście znajdują się kamery analizujące wideo w czasie rzeczywistym.
Zbierają i tworzą kolekcję twarzy obywateli. Znalazły się także informacje o niepokojach pracowników państwowych. ACLU wywnioskowało, że danych musi być naprawdę wiele, jeśli nawet urzędnicy byli zaskoczeni. Cały raport zebrali na swoim blogu pod tym adresem.
Źródło: The Guardian