Test telefonu Sony Ericsson Xperia X10 mini
Przez długi czas wpajano nam, że im większy jest ekran telefonu, tym wygodniejsza jest jego obsługa. Wyścig zbrojeń pokonał już barierę 4 cali i… wielkości kieszeni nie jednej osoby. Sony Ericsson postanowił pójść w przeciwnym kierunku i obok dużej Xperii X10, stworzyć telefon ekstremalnie mały, wciąż jednak bardzo wygodny. Efektem tych działań jest Xperia X10 mini - najmniejszy na rynku smartfon z systemem Google Android.
Przez długi czas wpajano nam, że im większy jest ekran telefonu, tym wygodniejsza jest jego obsługa. Wyścig zbrojeń pokonał już barierę 4 cali - wielkości kieszeni nie jednej osoby. Sony Ericsson postanowił pójść w przeciwnym kierunku i obok dużej Xperii X10, stworzyć telefon ekstremalnie mały, wciąż jednak bardzo wygodny. Efektem tych działań jest Xperia X10 mini - najmniejszy na rynku smartfon z systemem Google Android.
Małe telefony to zwykle jednak duże problemy: trudno jest o porządną baterię, wygodne przyciski i proste celowanie w mniejsze niż zwykle elementy ekranu. Problemem jest też upakowanie w maleńkim wnętrzu wysokiej klasy podzespołów. Wydawać by się mogło, że Sony Ericsson rzucił się z motyką na słońce, jednak pierwszy rzut okiem na specyfikację telefonu napawa optymizmem. Trudno dopatrzyć się jakichś poważniejszych braków - ot smartfon ze średniej półki, jednak mniejszy niż zwykle. Mniejszy to może za mało powiedziane - wielkości dwóch pudełek zapałek. Czy te dwa pudełeczka to niewypał, czy też może wnętrze pełne ognia? O tym przeczytać można w poniższym teście.
Obudowa
Sony Ericsson Xperia X1. mini ma wymiary 83 x 50 x 16 mm przy 88 gramach masy. Z racji małych wymiarów boków, 16 mm grubości nadaje urządzeniu wrażenia pękatości. Po wzięciu telefonu do ręki nie odczujemy jednak, że jest przesadnie gruby. Wypukły tył urządzenia i zaokrąglone boczne krawędzie sprawiają, że telefon bardzo przyjemnie wtapia się w dłoń. Podobnych zaokrągleń doszukać możemy się na górnej i dolej krawędzi przedniego panelu, te jednak pełnią już bardziej funkcje estetyczne niż zwiększają ergonomię. Przedni panel wypełnia 2,55-calowy ekran o rozdzielczości QVGA (240 x 320 pikseli), pokryty pojemnościowym panelem dotykowym. System w wersji 1.6 programowo ogranicza paletę kolorów ekranu z 16 mln do 65 tys. Niewielka przekątna ekranu niweluje nieco problem zastosowania dwukrotnie niższej rozdzielczości niż typowa dla Androida rozdzielczość HVGA. Wciąż da się dostrzec pojedyncze piksele (szczególnie na czcionkach), ale nie jest to uciążliwe i nie burzy przesadnie estetyki urządzenia.
Większe uwagi mieć można do przejść tonalnych i kontrastu wyświetlanego obrazu. Ikony wydają się być przepalone i szczególnie te jasne (w tym systemowe) niemal zlewają się w białe plamy. Podbicie kontrastu widać też w np. albumie zdjęć, co akurat w tym wypadku jest miłe dla oka (zdjęcia są żywsze). W ostrym słońcu ekran bardzo wyraźnie traci na czytelności, a wyświetlany obraz staje się jakby zamglony. Podczas upałów, z którymi mieliśmy do czynienia ostatniego lata koniecznością było ustawienie jasności ekranu na maksimum (również przy tym ustawieniu ekran nieco przygasza się w pomieszczeniach dzięki czujnikowi jasności otoczenia). Czytelność na wolnym powietrzu jest przeciętna - widziałem zarówno lepsze, jak i gorsze konstrukcje. Po świetnym ekranie dużej Xperii X10 spodziewałem się jednak czegoś równie dobrego w jej wersji mini. Panel dotykowy na ekranie X10 mini jest inny niż ten w X10 mini pro, z przewagą dla tego drugiego, gdzie zastosowane materiały sprawiają wrażenie bardziej odpornych na czynniki
zewnętrzne. Oba telefony warto jednak zaopatrzyć w dobrą folię ochronną, bo o rysy nie było podczas testów trudno. Ponad ekranem, tuż nad niewielkim napisem "Sony Ericsson", producent umieścił całe stadko miniaturowych elementów: diodę pokazującą informacje o zdarzeniach (bardzo wygodna sprawa), maleńką szczelinę głośnika, czujnik zbliżania i czujnik oświetlenia. Zabrakło tu jedynie oka kamery do wideorozmowy. Poniżej ekranu znajdziemy trzy srebrne przyciski sprzętowe: "menu podręczne / klawiatura", "menu główne / aktywne aplikacje" oraz "wstecz". Przyciski mają wystarczające gabaryty i są dość dobrze wyczuwalne pod palcem. Na prawym boku znajdziemy dwustopniowy przycisk spustu aparatu i w moim odczuciu nieco zbyt płaskie przyciski "regulacji głośności / przejścia do trybu cichego lub wibracji". Tryb cichy (obok trybu samolotowego i wyłączania telefonu) uruchomimy też przytrzymując dłużej przycisk zasilania umieszczony na górnym boku telefonu. W trybie czuwania jednorazowe naciśnięcie przycisku zasilania
wygasza i blokuje ekran. Aby szybko odblokować ekran należy dwukrotnie nacisnąć przycisk menu podręcznego. Samo dłuższe przytrzymanie tego przycisku nie odblokowuje telefonu, co niweluje ryzyko przypadkowego odblokowania się urządzenia w kieszeni.
Lewy i dolny bok X1. mini pozbawione są dodatkowych przycisków. Na dolnym boku znajdziemy jednak kilka dodatkowych elementów: mikrofon, gniazdo microUSB służące do transferu danych i ładowania telefonu (również podłączonego do komputera), zaczep na smycz i centralnie umieszczone gniazdo typu JACK 3,5 mm z dodatkową wypustką na złącze sterujące pilota (odpowiednie słuchawki są w zestawie z urządzeniem). Wypukły tył telefonu, jak i boki lewy oraz prawy urządzenia osłania wymienna pokrywa baterii, w której zamontowane są spust aparatu i przyciski regulacji głośności. Sony Ericsson przygotował szereg wariantów kolorystycznych tejże pokrywy i już na start w pudełku telefonu znaleźć można dwie sztuki. Pokrywa wykonana została z grubego plastiku i nie ma mowy o prostym jej uszkodzeniu, jednak zdarza się jej zaskrzypieć. Dodatkowe dźwięki mogą też wydawać okolice przycisku zasilania, które w testowym urządzeniu uginały się nawet pod lekkim naciskiem.
W pokrywie producent wykonał trzy otwory: oka aparatu fotograficznego (niespodziewanie ma on aż 5 Mpix), diodowej lampy błyskowej i szczeliny głośnika. Po zdjęciu pokrywy zobaczymy centralnie umieszczone gniazdo karty SIM, gniazdo karty microSD (w prawym, dolnym narożniku) i dodatkowo izolowane od kurzu elementy aparatu fotograficznego i głośnika. Próżno szukać metody na wydobycie ze środka baterii - została zamontowana ona na stałe (w przeciwieństwie do modelu X1. mini pro).
Bateria
Jeśli wierzyć producentowi, zamontowana na stałe bateria Xperii X10 mini ma pojemność 950 mAh i została wykonana w technologii litowo-polimerowej. Wyniki testów sprawiają, że rzeczywiście trudno jest uwierzyć 950 mAh podanym w specyfikacji - telefon pokonał nawet wybrane modele konkurencji z ogniwami 1500 mAh. Do czynienia mamy z najbardziej efektywną baterią jaką do tej pory miał okazję przetestować serwis TELEPOLIS.PL - na każde 100 mAh pojemności przypadają aż 44 minuty rozmowy, czyli średnio o około 50% więcej niż proponuje konkurencja. Choć producent deklarował jedynie 210 minut maksymalnego czasu rozmowy w trybie 3G, podczas testów telefon działał w tym trybie ponad 400 minut (wymuszona sieć WCDMA). Jak jednak urządzenie radzi sobie w trybie mieszanym? Również bardzo dobrze. Na 20. baterii telefon z powodzeniem wytrzymuje całą dobę czuwania z włączoną synchronizacją poczty e-mail w trybie push i ponad 20 minutami rozmowy. Podczas testów urządzenie ładowałem średnio dwa razy na tydzień - z włączoną
synchronizacją poczty (2 kont Gmail i jednego Exchange), bardzo dużą ilością wykonywanych zdjęć i 15-30 minutami rozmów dziennie oraz kilkoma SMS-ami na dobę. Pracując "na luzie" oczekiwać możemy spokojnie dodatkowych 2 czy nawet 3 dni czuwania. Muszę przyznać, że czas pracy urządzenia na pojedynczym ładowaniu był dla mnie wielką, pozytywną niespodzianką. W zestawie z telefonem otrzymujemy przewód microUSB, który podpiąć możemy do komputera lub kompaktowej ładowarki telefonu. Ładowarka ładuje napięciem 5 V przy 850 mAh.
Rozmowy telefoniczne
W telefonie próżno szukać przycisków czerwonej i zielonej słuchawki, więc wywoływanie funkcji telefonicznych opiera się wyłącznie o ekran dotykowy. Sony Ericsson przystosował interfejs urządzenia tak, by było to banalnie proste. W widoku pulpitów wyświetlane są stale w narożnikach telefonu 4 ikony. Na górze są to skrót do wiadomości i odtwarzacza muzycznego, a na dole historia połączeń / klawiatura numeryczna oraz książka telefoniczna / ulubione. Podział funkcji w dolnych ikonach opiera się o zakładki - każda z wymienionych aplikacji ma dwie duże zakładki, np. historia połączeń i klawiatura numeryczna. Rozwiązanie to doskonale sprawdza się na kompaktowym ekranie telefonu - nie ma natłoku zbędnych funkcji, a każdy z paneli wykonano z użyciem dużych i wygodnych przycisków.
W historii połączeń możemy kliknąć imię i nazwisko (lub numer), jak i ikonkę ze zdjęciem. Pierwsza opcja powoduje oddzwonienie, a druga wyświetlenie informacji o kontakcie lub panelu dodawania kontaktu. Klawiatura numeryczna nie jest niestety połączona z funkcją Smart Dial wyszukującą kontakty na podstawie wprowadzonych znaków. Kontaktów szukać możemy dopiero w książce telefonicznej - albo suwakiem na brzegu listy (pojawia się informacja na wysokości jakich znaków znajduje się suwak), albo korzystając z opcji wyszukaj. Wyszukiwarka nie znajduje kontaktów na podstawie numeru telefonu, lecz tylko na podstawie wprowadzanych nazw. Ulubione kontakty to siatka 9 ikon pozbawionych dodatkowych opisów. Użycie tej funkcji ułatwia życie, pod warunkiem jednak, że kontakty mają dołączone miniatury zdjęć. Te ostatnie zaimportować możemy synchronizując telefon z kontem pocztowym lub np. korzystając z Facebooka.
Podczas połączenia na ekranie wyświetla się zdjęcie kontaktu, ikona w lewym górnym narożniku umożliwia włączenie trybu głośnomówiącego, ikona w prawym górnym narożniku - wyłączenie mikrofonu, lewy dolny róg odpowiada za wywołanie klawiatury numerycznej, a prawy dolny - za zakończenie połączenia. Czujnik zbliżania zapobiega samoistnemu uruchamianiu się tych funkcji - ekran automatycznie wyłącza się gdy telefon zbliżamy do ucha. Jakość rozmów jest zadowalająca. Nie miałem podczas kilkutygodniowych testów problemów ze słyszeniem rozmówcy, również osoby, z którymi rozmawiałem nie narzekały na słyszalność - mikrofon bardzo dobrze zbiera dźwięk, mimo większej niż zwykle odległości od ust rozmówcy. Choć telefon jest tak mały, że trudno go trzymać w ręku w taki sposób, by nie zakrywać anteny, to jednak zasięg jest wyjątkowo stabilny. Bardzo trudno było zmusić urządzenie zakrywając antenę by zasięg spadł choćby o jedną kreskę. Z drugiej jednak strony, po chwilowym całkowitym braku zasięgu telefon dość długo "wracał
do siebie". Całość uzupełnia dobry głośnik zewnętrzny telefonu - jego głośność jest zupełnie nieproporcjonalna do gabarytów urządzenia.
Całościowo patrząc, interfejs służący do obsługi połączeń telefonicznych jest przejrzysty i intuicyjny, ale przy okazji nieco ubogi. W takim np. rejestrze połączeń znajdziemy informacje o dacie i godzinie połączenia, ale nie dowiemy się już ile ono trwało. Próżno też szukać rejestru dokonanych transmisji danych czy sumarycznych liczników połączeń.
Wiadomości
Jak przystało na rasowego Androida, telefon oferuje znacznie więcej niż tylko pisanie SMS-ów. W prosty sposób dostaniemy się też do serwisów Facebook i Twitter jak i będziemy mogli zarządzać pocztą e-mail. Do pełnego funkcjonowania telefonu wymagane jest posiadanie konta Gmail. Adres mailowy jest kluczem do dodatkowych usług Google'a - z Android Market na czele. Nic nie stoi na przeszkodzie by skonfigurować na telefonie więcej niż jedno konto e-mail. Oprócz serwerów POP3 i IMAP, do dyspozycji mamy też aplikację RoadSync Mail, czyli klienta serwerów Microsoft Exchange oraz Sony Ericsson Sync, czyli autorską platformę Sony Ericssona pozwalającą na synchronizację kontaktów i danych z kalendarza. Opcji mamy więc wiele, a poczta e-mail może być pobierana w trybie Push. W ustawieniach telefonu mamy możliwość ustanowienia indywidualnego dzwonka dla SMS-ów i poczty e-mail, co ułatwia zorientowanie się w tym, jaki rodzaj wiadomości właśnie otrzymaliśmy. Sygnałom dźwiękowym i wibracji towarzyszy dodatkowo mruganie
diody.
Wprowadzanie tekstu z użyciem tak małego ekranu jest znacznie prostsze niż można by przypuszczać, jednak trzeba powiedzieć jasno - nie jest to idealne rozwiązanie dla osób o bardzo dużych dłoniach. Słownik T9 ma sporą bazę słów (z wygodną listą sugestii) i póki to, co chcemy wprowadzić występuje w słowniku, pisze się bardzo szybko. Schody zaczynają się gdy trzeba dane słowo nietypowo odmienić lub zabrakło go w słowniku. Przy tradycyjnej klawiaturze można zwykle w takiej sytuacji szybko przełączyć się na "wieloklikowe" wprowadzanie znaków, lub też wprowadzać pojedyncze znaki/sylaby i zatwierdzać je strzałką w prawo. Tu strzałek zabrakło - na upartego jest spacja na zmianę z kasownikiem. Ekranowy przycisk zmiany trybu wprowadzania tekstu zamiast go zmieniać, otwiera menu wyboru trybu, z którego trzeba potem wyjść. Gdy już wprowadzimy tekst czeka nas ponowienie powyższego manewru by uruchomić T9. Krótko mówiąc jest to trochę pogmatwane i jeśli ktoś pisze bardzo dużo, to czeka go w praktyce albo brak słownika
T9, albo konieczność zakupienia Xperii X10 mini pro, wyposażonej w sprzętową klawiaturę QWERTY. W standardzie programowej klawiatury QWERTY nie dostajemy. Trochę szkoda, choć patrząc na jej działanie w doinstalowanej Operze Mini - rzeczywiście jest na nią za mało miejsca (mimo zalet pojemnościowego ekranu dotykowego). Wiadomości SMS/MMS poukładane są w przejrzyste czaty. Menadżer wiadomości pozwala na usuwanie kilku SMS-ów czy nawet czatów jednocześnie. Mamy też możliwość błyskawicznego zmienienia typu wiadomości z SMS-a na MMS przez użycie przycisku dodawania multimediów (zdjęcie lub film).
Wiadomości SMS i MMS, ostatnie nieodebrane połączenia oraz wpisy z Facebooka i Twittera możemy wygodnie przeglądać w aplikacji Timescape. Poszczególne zdarzenia mają formę animowanych karteczek, których wybór otwiera szczegóły. Aplikacja jest bardzo widowiskowa i ma przy okazji kilka opcji filtrowania (np. zdarzenia związane tylko z jednym numerem telefonu). Jej wadą jest fakt, że nie jest ona animowanym elementem pulpitu, lecz wymaga za każdym razem uruchomienia. Poza tym próżno w niej szukać ostatnich maili.
Menu
Przygotowując Xperię X1. mini producent zdecydował się na poważną modyfikację interfejsu - wycięcie tradycyjnej organizacji pulpitów. Zamiast widżetów i ikon na każdym z pulpitów zobaczyć możemy góra jeden widżet lub maksymalnie jedną ikonę. Szczególnie te ostatnie, umieszczone centralnie na pulpicie i otoczone pustą przestrzenią, wyglądają dość dziwnie. Ikony możemy jednak poukładać w menu głównym. Ma ono formę paneli wypełnionych 9 ikonami. Początkowo tłoku wielkiego tu nie ma, jednak już po jednej wizycie w Android Market łatwo jest się pogubić. Przy kilkunastu panelach z ikonami można mówić o prawdziwym chaosie. Przydałaby się możliwość tworzenia katalogów z ikonami oraz szybkiego powrotu do pierwszego panelu. Teraz wchodząc do menu widzimy ostatni przeglądany przez nas panel i często trzeba wielu machnięć placem by dostać się do podstawowych funkcji trzymanych na początkowych panelach.
W menu zabrakło możliwości wyboru tematów, z których znane są produkty Sony Ericssona - skazani jesteśmy na jedną jedyną, niebieską kolorystykę menu. Nie zawiedziemy się jednak gdy chodzi o personalizację dźwięków połączeń - w bibliotece mamy do dyspozycji dużo donośnych dzwonków, które możemy uzupełnić własnymi, nie ma też problemu z przypisaniem dzwonka do konkretnego kontaktu. W standardzie telefon nie potrafi przesyłać plików przez Bluetooth i nie ma menadżera plików, funkcje te można jednak dodać instalując odpowiednie aplikacje z Android Market. W przypadku tego ostatniego problemem może czasem być rozdzielczość ekranu. Telefon skaluje obraz z popularnego HVGA do QVGA, co odbywa się siłą rzeczy stratnie. Niektóre programy wymagają zainstalowania specjalnej wersji dla ekranów QVGA, bo inaczej zobaczymy jedynie fragment okna - ma to miejsce np. w przypadku NaviExperta, który ma już dedykowaną wersję dla Xperii X10 mini. Podczas emulacji konsoli Game Boy Advance spostrzegłem kolejny problem. Brak funkcji
multitouch uniemożliwiał swobodne sterowanie postacią. Generalnie zarówno do pisania większej ilości wiadomości, jak i do intensywnego grania poleciłbym raczej wersję "pro" urządzenia z wysuwaną klawiaturą QWERTY. Wydajność i stabilność działania systemu oraz dodatkowych aplikacji jasno świadczą o tym, że Sony Ericsson bardzo długo testował swój produkt przed wypuszczeniem go na rynek. Trudno tu narzekać i 60. MHz w tym maleństwie to nie przechwałki. Podobnie jak w innych telefonach z Androidem warto jednak zainstalować dodatkowy menadżer aktywnych w tle aplikacji (np. Advanced Task Killer). Ten systemowy (uruchamiany przez przytrzymanie przycisku menu) pozwala jedynie na przełączanie się między programami (do 6 aplikacji), a już nie daje możliwości ich wyłączenia. Błąd pracującej w tle aplikacji grozi nagłym wyssaniem energii z baterii. Nie zdarza się to zbyt często (mimo zaledwie 128 MB pamięci RAM), lepiej jednak dmuchać na zimne. W chwili oddawania testu do publikacji w polskim Android Market w dalszym
ciągu nie były dostępne płatne wersje aplikacji. Możliwe jest skorzystanie z alternatywnych sklepów z aplikacjami (niestety z dość skromną ofertą), jak i odblokowanie dostępu do sklepu poprzez modyfikację oprogramowania telefonu (to jednak narusza warunki gwarancji). Obie czynności mogą nastręczyć problemów mniej zaawansowanym użytkownikom, dla których z łatwością dostępna jest jednak duża biblioteka bezpłatnych programów. Jeśli szukamy prostego dostępu do dopracowanych gier i programów, wygodniejszy okaże się system bada Samsunga (szczególnie, że Samsung Wave kosztuje niewiele więcej niż X10 mini) oraz iOS Apple'a.
Internet i GPS
Mimo, że przeglądarka internetowa Xperii X1. mini nie obsługuje elementów Flash, wielodotykowości czy prostego zoomowania (przez dwukrotne puknięcie w ekran) i tak sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Przede wszystkim jest ekstremalnie szybka i z powodzeniem konkuruje z tym, co zaoferować może np. iPhone 3GS. Kinetyczne przewijanie strony i centrowanie do szerokości kolumny tekstu ułatwiają nawigację. Pracować można na maksymalnie 8 stronach jednocześnie, da się dodać skrót do strony internetowej jako pozycja menu głównego, jak i zarządzać pobranymi plikami. Po dotknięciu strony wyświetlają się dodatkowe przyciski: zoomowania i podglądu pełnoekranowego (z funkcjonalną lupą). W moim odczuciu bardziej niż obsługi Flasha, zabrakło funkcji multitouch, ale oba braki nie są jakoś specjalnie uciążliwe w codziennym użytkowaniu. Przy bardzo słabym zasięgu, w roamingu lub po prostu szukając oszczędności, warto skorzystać z Opery Mini, która pod Androidem jest znacznie bardziej rozbudowana niż na innych telefonach.
Sony Ericsson wyposażył Xperię X10 mini w łączność HSDPA i HSUPA, WiFi, port microUSB i łączność Bluetooth 2.1 (ta ostatnia bez transmisji danych). Do tego mamy czytnik kart pamięci microSDHC (maksymalnie 16 GB, 2 GB w zestawie). Po podłączeniu telefonu do komputera wyświetlają nam się trzy opcje: Podłącz telefon, Zainstaluj PC Companion (instalacja na komputerze menadżera synchronizacji telefonu) lub Naładuj telefon. W aplikacji PC Companion próżno szukać możliwości użycia telefonu w roli modemu. Jakimś cudem Sony Ericsson upchał w X1. mini GPS z funkcją A-GPS i do tego cyfrowy kompas (który z użyciem dodatkowej aplikacji można przekształcić w wykrywacz metalu). Łapanie tzw. fix-a jest szybkie i trwa od kilku sekund do nieco ponad minuty, w zależności od pogody i ilości zakłóceń. Już na start zainstalowane mamy dwie aplikacje korzystające z GPS-u. Są nimi Mapy - czyli klasyczna przeglądarka Google Maps (pozbawiona nawigacji głosowej) i aplikacja do głosowej nawigacji satelitarnej krok-po-kroku: Wisepilot.
Wisepilot ma intuicyjny, polskojęzyczny interfejs, ale niestety nie jest bezpłatny. Po upłynięciu okresu próbnego roczna licencja kosztuje 69,95 euro, a program przez cały czas pobiera dane z sieci. Tańszą alternatywą okazać może się NaviExpert.
Aparat fotograficzny
Aparat fotograficzny ma 5 Mpix - po tym stwierdzeniu znajomi szeroko otwierali oczy. Mało tego, nie zabrakło lampy błyskowej ani funkcji autofokus. Menu aparatu fotograficznego jest bardzo szybkie, więc nawet dynamiczne sceny nie powinny nam umknąć. Sony Ericsson wbrew panującym trendom nie pozbawił telefonu sprzętowego spustu aparatu (z potwierdzeniem ostrości), który po przytrzymaniu służy też jako szybki włącznik aplikacji fotograficznej. Menu aparatu fotograficznego jest uproszczone do granic możliwości. Mamy tu 4 przyciski umieszczone w narożnikach: włącznik/wyłącznik lampy błyskowej, przełącznik foto/wideo, wejście do galerii i przełącznik trybów. Tryby mamy 4. auto, makro, półmrok i sport. Galeria umożliwia nam szybkie przypisanie zdjęcia do kontaktu, ustawienia go jako tapeta oraz przesłanie pliku do internetu (e-mail, Facebook, Piscasa) lub MMS-em. W trybie wideo ilość dostępnych trybów zmniejsza się do "Normalne" i "Dla MMS". No i na tym właściwie kończą się funkcje aparatu fotograficznego.
Szukając głębiej w ustawieniach telefonu możemy dodatkowo uruchomić geotagowanie. Z jednej strony funkcji jest malutko, z drugiej jednak to co najważniejsze wydaje się być stale pod ręką.
Zdjęcia z X1. mini są całkiem niezłe. Producent dość dobrze zbalansował mechanizmy odszumiania i wyostrzania, nie ma też większych przekłamań w uzyskiwanej kolorystyce i geometrii. Jest jednak jedno "ale". Przy kontrastujących powierzchniach telefon lubi dodawać charakterystyczne obwódki na krawędziach, które potrafią skutecznie zepsuć zdjęcie. Na małym ekranie telefonu łatwo nie zauważyć wad zdjęcia. Podbity cyfrowo kontrast (wyświetlacza, nie zdjęcia) sprawia, że zdjęcia na telefonie wyglądają świetnie. Nim popadniemy w euforię warto podpiąć telefon do komputera i zweryfikować swoje zachwyty - poruszonych zdjęć (mimo szybkiej pracy aparatu) nie brakuje.
Pliki wideo nagrywane są w rozdzielczości 640 x 480 pikseli przy 30 klatkach na sekundę. Trudno wymagać więcej od tej klasy telefonu - na płynne HD nie pozwoliłby procesor. Rejestrowany obraz jest płynny, a kolory są odpowiednio nasycone. Kompresja do formatu 3GP niestety wyraźnie redukuje ilość zapisywanych detali i jeszcze gorzej rozprawia się z jakością dźwięku. Audio jest mocno przytłumione i dudniące. Efekt końcowy nie zachwyca i na dużym ekranie wyraźnie widać, że mamy do czynienia z nagraniem z telefonu. Testowana przed wakacjami Motorola Milestone robiła słabszej jakości zdjęcia, ale dużo lepiej nagrywała wideo. Odtwarzacz multimedialny
Tak jak menu aparatu fotograficznego, tak i menu odtwarzacza muzycznego jest ekstremalnie uproszczone. Do wyboru mamy przeglądanie utworów na podstawie artysty, list odtwarzania (w tym "nowo dodane", "najczęściej odtwarzane" i "nigdy nieodtwarzane") oraz tytułu piosenki. Zabrakło sortowania według albumu czy wyszukiwarki utworów. Po zaimportowaniu większej ilości muzyki łatwo więc się pogubić. Duża prostota charakteryzuje też menu odtwarzanego utworu - w górnych narożnikach znajdziemy skrót do biblioteki i aktualnej listy odtwarzania, poniżej mamy okładkę albumu, przyciski sterujące i suwak czasu. Tuż nad zdjęciem okładki albumu znajdziemy jeszcze jeden mały bonus w postaci skrótu do aplikacji identyfikującej utwór. Po jej wybraniu telefon prowadzi nas do serwisu YouTube na którym znajdziemy teledyski danego wykonawcy i do serwisu PlayNow Sony Ericssona. W menu próżno szukać equalizera czy funkcji dźwięku przestrzennego. Nie ma też znanej z innych Sony Ericssonów funkcji Mega Bass. Sony Ericsson zaoferował
znacznie mniej niż do tej pory, trudno więc nie być rozczarowanym.
Nie było za to oszczędzania na słuchawkach. Dołączony do zestawu model to MH810. Słuchawki mają standardowe gniazdo JACK 3,5 mm uzupełnione o dodatkową wypustkę przesyłającą do telefonu dane z pilota. Pilot pozwala na zmianę głośności utworów, przełączanie się między nimi i uruchamianie/zatrzymywanie odtwarzania. Mamy też mikrofon i klips ułatwiający "zamontowanie" słuchawek na ubraniu. Wraz ze słuchawkami producent dostarcza 3 zestawy wymiennych gumek. Słuchawki grają głośno, dobrze izolują nas od dźwięków otoczenia i nie są męczące przy dłuższym użytkowaniu. Sprawiają wrażenie dobrze skalibrowanych do pracy z maleńką Xperią - nic tu nie trzeszczy, muzyka charakteryzuje się bardzo dużą dynamiką i całkiem przyjemnym basem. Mnie osobiście najbardziej ucieszył pilot, który gdy chodzi o samo tylko słuchanie muzyki zupełnie uwalnia nas od wyjmowania telefonu z kieszeni. Szkoda, że o takich pilotach zapomina się nawet w znacznie droższych telefonach.
Odtwarzacz wideo nie poradzi sobie z plikami DivX czy XviD, tradycyjnie już czeka nas więc konwersja plików do MP4. Problemów nie ma z odtwarzaniem plików o rozdzielczości sięgającej VGA, biorąc jednak pod uwagę rzeczywistą rozdzielczość ekranu i kwestię oszczędności miejsca warto rozmiar filmu obniżyć do ramki QVGA. Aplikacja do obsługi filmów pozbawiona jest jakichkolwiek dodatkowych funkcji. Wybieramy plik z listy i oglądamy z możliwością zatrzymania lub przewinięcia - i tyle, niczego więcej tu nie znajdziemy. Brakuje możliwości przekadrowania filmu tak, by był wyświetlany na całej powierzchni ekranu czy opcji wczytania napisów. Na plus działa jedynie podbity kontrast, który podobnie jak w przypadku zdjęć sprawia, że oglądany obraz wygląda atrakcyjniej.
Radio FM do niedawna było funkcją bardzo rzadką w telefonach z Androidem. Obecnie sytuacja powoli się normuje - nie zapomniał o radiu też Sony Ericsson. Lista częstotliwości ma postać pionowego, przesuwalnego paska. Po automatycznym przeskanowaniu częstotliwości, na pasku tym pojawiają się pozycje z odnalezionymi częstotliwościami stacji radiowych - jeśli te oferują RDS, to wyświetlana jest też nazwa. Możliwe jest utworzenie listy ulubionych stacji oraz słuchania radia przez głośnik - i na tym właściwie kończą się funkcje aplikacji. Podsumowanie
Sony Ericsson zadedykował Xperię X1. mini kobietom, czyniąc ją możliwie jak najbardziej atrakcyjną właśnie dla nich. Trzeba jasno powiedzieć - udało się. U wszystkich pań, które miały okazję pobawić się testową sztuką telefonu łatwo było dostrzec w oczach błysk pożądania. Telefon jest ładny, a dodatkowy różowy panel był dla wielu przedstawicielek płci pięknej wisienką na torcie. X10 mini chwalona była poza tym za dobre zdjęcia i wygodne menu. Żadna z pań nie narzekała na zbyt mały ekran czy skomplikowany dostęp do funkcji. I tak jak kiedyś urzekające były miniaturowe "klapki" od Samsunga, tak teraz nie gorsze wrażenie robi nowy Sony Ericsson.
Uciekając trochę od emocji, warto przypomnieć, że wiele funkcji telefonu uległo poważnemu uproszczeniu względem tego co oferował do tej pory Sony Ericsson (np. menu aparatu fotograficznego czy odtwarzacz muzyczny). Mniejsza niż zwykle rozdzielczość ekranu wymusiła na producencie ograniczenie funkcji pulpitu (tylko jedna ikona lub widżet na każdym z pulpitów), a nieprzystosowane specjalnie aplikacje mają skalowaną grafikę z HVGA do QVGA. Poważnie zmodyfikowany przez Sony Ericssona interfejs to także powód tego, że na aktualizacje oprogramowania będzie trzeba czekać znacznie dłużej niż u konkurencji.
Jeśli wymienione wady nie są dla nas przeszkodą, to mamy "cud miód i orzeszki". Najmniejszy na rynku smartfon z Androidem potrafi zauroczyć nie tylko kobiety, ale i mężczyzn, oferując maksimum funkcji w ekstremalnie kompaktowej obudowie, a to wszystko za przyzwoitą cenę. Xperia X1. mini w chwili publikacji testu kosztowała około 1100 zł w sklepach i często nawet poniżej 700 zł na aukcjach internetowych. Polecam.
Wady:
- nie zawsze czytelny w słońcu ekran
- konsekwencje jakie niesie niższa niż zwykle rozdzielczość ekranu
- skrzypiąca tu i ówdzie obudowa
- mocne uproszczenie wielu funkcji telefonu
- stara wersja systemu operacyjnego (1.6)
Zalety:
- ekstremalnie kompaktowa obudowa
- szybka praca systemu
- dobra jakość dźwięku i porządne słuchawki w zestawie
- WiFi, HSPA i GPS
- bardzo szybka przeglądarka internetowa
- aparat fotograficzny 5 Mpix z diodową lampą
- zaskakująco długi czas pracy na baterii