System przeciwokrętowy Bastion. Od niego zależy los Rosji i Putina

System przeciwokrętowy Bastion. Od niego zależy los Rosji i Putina

Okręt podwodny typu Tajfun pokryty lodem
Okręt podwodny typu Tajfun pokryty lodem
Źródło zdjęć: © Mil.ru
Łukasz Michalik
25.09.2022 14:31, aktualizacja: 25.09.2022 14:56

Wojna w Ukrainie obaliła wiele mitów na temat rosyjskiej armii. Jednym z ostatnich, niezweryfikowanych atutów Putina, pozostają strategiczne siły rakietowe. Ich przetrwanie, a w rezultacie dalsze istnienie Rosji, jest w znacznej części zależne od systemu Bastion. Co wiemy na jego temat?

"Górna Wolta z rakietami" – tak przed laty nazwał Związek Radziecki niemiecki kanclerz Helmut Schmidt. Stare określenie, mimo upływu czasu, wydaje się trafne: pociski z głowicami jądrowymi wydają się obecnie jednym z głównych filarów, na których opiera się istnienie Rosji.

Film z zapisem rozmowy, poświęconej temu zagadnieniu, opublikowała niedawno Akademia Marynarki Wojennej. Jednym z rozmówców był prof. Krzysztof Kubiak – ekspert zajmujący się problematyką sił morskich.

Jego zdaniem łańcuch zależności, zapewniających Rosji istnienie jest nieco dłuższy: rosyjskie siły strategiczne mogą być używane w roli straszaka dzięki istnieniu systemu o nazwie Bastion. Jakie jest jego znaczenie?

P-800 Onyks - pocisk przeciwokrętowy nowej generacji

Bastion to rozwijany od czasów Związku Radzieckiego system obrony wybrzeża. Jego charakterystykę przedstawił Adam Gaafar w tekście poświęconym umieszczeniu tego systemu na Wyspach Kurylskich, będących przyczyną sporu terytorialnego z Japonią.

Bastion wykorzystuje pociski 3M55 (P-800) Onyks. To nowoczesny, naddźwiękowy pocisk, uważany za następcę starszego 3M80 Moskit. Onyks ma prawie 9 metrów długości i średnicę 700 mm.

Duży rozmiar nie przekłada się na masę głowicy bojowej. Ta waży około 300 kg, jednak jej niszczycielską siłę wzmacnia duża energia kinetyczna pocisku, który – przy masie sięgającej 4 ton – rozpędza się do 2,4 Macha.

Pocisk może podążać do celu w różny sposób: możliwy jest lot na minimalnej wysokości, tuż nad falami, co ogranicza zasięg wykrycia, jak również na dużej wysokości, co zwiększa zasięg do około 400 km. Pociski P-800, choć opracowane z myślą o atakowaniu okrętów, nadają się także do rażenia celów położonych na lądzie, czego dowiodły testy, przeprowadzone podczas wojny w Syrii.

System K-300P Bastion-P

Ważną cechą Onyksa jest jego uniwersalność: pocisk został pierwotnie opracowany jako uzbrojenie okrętów nawodnych, jednak z czasem powstał także wariant, dostosowany do wystrzeliwania spod wody. W wariancie Ch-61 istnieje także możliwość odpalenia go z samolotu (jako potencjalny nosiciel wymieniany jest Su-34), a także z wyrzutni bazujących na lądzie.

To właśnie one tworzą system K-300P Bastion-P, pozwalający na kontrolę morza w odległości 300-400 km od wyrzutni (zasięg może ulec zmianie, bo trwają testy wersji rozwojowej Onyks-M o zasięgu 800 km).

Jego rolę podkreśla prof. Kubiak: - Bastion to rozwiązanie unikatowe, jednostkowe. Nieco przeciągając strunę powiedziałbym, że od trwania Bastionu zależy trwanie Rosji jako wielkiego, światowego mocarstwa.

Zanurzalne wyrzutnie rakiet

- Rosjanie kontynuują to, co wypracowali w czasie zimnej wojny. (…) Rakiety bazowania morskiego osiągnęły takie zasięgi, że nie trzeba przesuwać okrętów pod wybrzeże amerykańskie, a można strzelać spod wybrzeża rosyjskiego, Rosjanie przeistoczyli okręty podwodne w zanurzalne, mobilne baterie rakiet balistycznych – zauważa prof. Kubiak.

Wszystko zaczęło się ponad 40 lat temu. Przez długie lata doktryna morska NATO odnosiła się do doświadczeń z czasów II wojny światowej i bitwy o Atlantyk, gdzie głównym zagrożeniem były niemieckie U-Booty.

Doktryna ta zakładała obronę w rejonie GIUK (przestrzeń pomiędzy Grenlandią, Islandią i Wielką Brytanią), w celu uniemożliwienia radzieckiej flocie – także podwodnej – wyjścia na Atlantyk.

Nowa doktryna NATO

Zmiany nastąpiły dopiero w 1981 roku wraz z przyjęciem przez Sojusz amerykańskiej strategii o nazwie CONMAROPS. Jej założenia przewidywały tzw. wysunięta obronę, co w praktyce przełożyło się na bardziej ofensywną aktywność.

Złożyły się na nią liczne manewry na wodach okalających Europę, działania nękające w pobliżu morskich baz ZSRR, a przede wszystkim izolowanie radzieckiej floty w celu uniemożliwienia jej wyjścia na otwarte wody. Rozwój technologii rakietowej sprawił, że – z punktu widzenia ZSRR – szybko stało się to niepotrzebne.

Wyrzutnia systemu K-300P Bastion-P
Wyrzutnia systemu K-300P Bastion-P© Mil.ru

Okręty podwodne z rakietami jądrowymi, nazywanie potocznie boomerami, nie musiały już przedzierać się na otwarty ocean, przenikać przez system nasłuchu SOSUS i jego współczesne wersje, i podpływać do amerykańskich wybrzeży. Swój śmiercionośny ładunek równie dobrze mogły wystrzelić z Arktyki, bez potrzeby wypływania na niebezpieczne akweny.

Zadanie Floty Północnej: ochrona okrętów z rakietami

Rosja kontynuuje tę strategię, traktując swoje arktyczne wybrzeża jako bezpieczne schronienie dla okrętów z międzykontynentalnymi pociskami jądrowymi.

- Te okręty nie wychodzą na otwarty ocean. One manewrują w rejonie Półwyspu Kolskiego, na granicy paku lodowego. Pozostały komponent Floty Północnej, siły okrętowe, w dużej mierze lotnictwo, służy wyłącznie ochronie tych pływających baterii – tłumaczy prof. Kubiak.

Okręt podwodny projektu 955, Aleksander Newski, ma na pokładzie 16 międzykontynentalnych pocisków balistycznych
Okręt podwodny projektu 955, Aleksander Newski, ma na pokładzie 16 międzykontynentalnych pocisków balistycznych© Mil.ru

Ze względu na specyfikę Arktyki są tam one bardzo trudne do wykrycia, a ewentualne siły przeciwpodwodne, wysłane w tamten rejon, musiałyby działać w zasięgu systemu Bastion. Stanowi on zatem rodzaj parasola bezpieczeństwa, chroniącego pozostające w głębinach, strategiczne okręty.

Gotowość systemu do działania Rosjanie potwierdzili 26 września 2018 r., podczas próbnego strzelania Onyksem z wyrzutni, przerzuconej na arktyczną wyspę Kotielnyj w archipelagu Wysp Nowosybirskich.

Seawolf – arktyczny łowca boomerów

Ryzyko związane z arktycznym schronieniem dla boomerów doskonale rozumieli pod koniec zimnej wojny Amerykanie. Właśnie dlatego Stany Zjednoczone rozpoczęły przed laty ambitny i niezwykle kosztowny program Seawolf.

Jego celem było stworzenie wyspecjalizowanych, myśliwskich okrętów podwodnych. Superciche, niezwykle wyrafinowane technologiczne jednostki miały tylko jeden cel – przedrzeć się w pobliże rosyjskiego wybrzeża i zapolować w Arktyce na okręty podwodne z pociskami jądrowymi.

Rozpad Związku Radzieckiego i bardzo wysokie koszty programu sprawiły, że z planowanych wstępnie 29 jednostek powstały tylko trzy okręty tego typu.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie