Największe podziemne miasto świata. Może tam żyć 6 mln osób
Dixia Cheng miało być genialnym sposobem na przetrwanie konfliktu nuklearnego. Postanowiono zbudować wielkie, podziemne i samowystarczalne miasto, w którym można pomieścić 6 milionów osób - dokładnie tyle, ile w ówczesnym czasie liczył Pekin. Obecnie kompleks jest zamknięty dla turystów, jednak nadal stanowi przykład kunsztu inżynierów, jak i dowód na to, że Chiny realnie szykowały się do wybuchu wojny atomowej.
Pod koniec lat 60. ubiegłego wieku, ówczesny przywódca Państwa Środka Mao Zedong, wydał rozkaz wybudowania potężnego kompleksu mieszczącego się pod Pekinem. Szykował się on w ten sposób do nadciągającej w jego mniemaniu wojny atomowej pomiędzy Chinami, a ZSRR. Założenia były proste: podziemne miasto miało pomieścić wszystkich mieszkańców stolicy, być samowystarczalne, a także miało pozwolić na ewakuację ludności w inne rejony kraju. Chińczykom udało się utrzymać istnienie podziemnego miasta w tajemnicy aż do lat 80.
W roku 196. przystąpiono do budowy, w której udział wzięło ponad 300 tys. żołnierzy, a także cywilna ludność Pekinu – w tym uczniowie i młodzież. Nadludzkim wysiłkiem zabudowano tereny rozciągające się na powierzchni 85 km2. Według różnych źródeł, podziemna sieć tuneli liczy nawet 7000 km długości! Głębokość na jakiej rozmieszczone są tunele i pomieszczenia, w zależności od miejsca, sięga od 8 do 18 metrów w głąb ziemi. Co nie dziwi, kompleks budowany był w różnych standardach – najlepiej zabezpieczone i wyposażone części przeznaczone były oczywiście dla władz. Układ tuneli przebiega pod najważniejszymi miejscami Pekinu, w tym oczywiście pod dzielnicą rządową, placem Tienanmen, lotniskiem, dworcami kolejowymi, czy też pod Zakazanym Miastem. Co ciekawe, jeden z tuneli ciągnie się aż do położonego na wybrzeżu i oddalonego o 100 km miasta Tiencin. Istnieją także tunele pozwalające wyprowadzić ludność daleko poza granice miasta.
Chińczycy zadbali niemal o wszystko. Kompleks wyposażono w specjalne systemy wentylacyjne, które jednocześnie zabezpieczały tunele przed skażeniem chemicznym, wszystkie wejścia i włazy miały stawić opór skażeniu radioaktywnemu, a potężne betonowo-stalowe wrota zabezpieczały Dixia Cheng przed zalaniem wodą, jak i ew. atakiem z zewnątrz. Za dostarczenie wody pitnej odpowiadało aż 7. studni głębinowych rozlokowanych równomiernie we wszystkich częściach podziemnego miasta. Najszerszymi tunelami można swobodnie transportować sprzęt wojskowy np. czołgi.
W tunelach powstały także szpitale, miejsca pracy, restauracje, sklepy, punkty usługowe, fabryki, magazyny zboża i innej żywności, magazyny paliwa a nawet teatry. Zadbano także o możliwość produkcji świeżej żywności. W tym celu wybudowano specjalne miejsca, w których miały być uprawiane grzyby oraz inne rośliny, które wymagają znikomej ilości światła. Tak wyposażone schrony i tunele miały zapewnić przetrwanie nie tylko samego ataku atomowego, ale także okres w którym opada nuklearny pył. Co więcej, samowystarczalność podziemnej fortyfikacji miała dać możliwość przetrwania nuklearnej zimy, będącej nieuchronnym skutkiem globalnego konfliktu z użyciem broni atomowej. Na szczęście nigdy nie musiano sprawdzić, czy podziemne miasto przetrwa i sprawdzi się w praktyce.
Przez wiele lat Dixia Cheng było miejscem, w którym schronienie znajdowały osoby przybywające do stolicy Chin w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Ceny nieruchomości w Pekinie są tak wysokie, że dla wielu osób pusty kompleks stawał się domem. Na mieszkańców tuneli powstało nawet specjalne określenie „szczurze plemię”. Władze dość szybko rozprawiły się nielegalnymi lokatorami, jednak w miejsce jednego zlikwidowanego siedliska, powstawały zaraz następne. Przez pewien okres, na terenie tuneli funkcjonowały nawet hotele, a krótkotrwale możliwe było także zwiedzanie wybranych fragmentów przez turystów. Od kilku lat podziemne miasto jest niedostępne, a władze odmawiają wstępu wszystkim zainteresowanym. Nie wiadomo także, w jakim stanie technicznym znajduje się obecnie konstrukcja. Pewnym jest jednak, że przez dziesięciolecia tunele były regularnie konserwowane i utrzymywane w gotowości do natychmiastowego zasiedlenia. Jedne doniesienia mówią o tym, że Dixia Cheng musiało ustąpić miejsca ogromnej sieci
pekińskiego metra (niespełna 50. km torów), inne zaś, że przynajmniej część schronów jest gotowa na przyjęcie chińskich dygnitarzy w przypadku wojny atomowej.