Wiedźmin: Cavill zbyt muskularny na Geralta? Polski mistrz miecza odpowiada
"Henry Cavill jest zbyt muskularny jak na wiedźmina" – takie zarzuty pojawiły się w sieci zaraz po ogłoszeniu, który aktor wcieli się w Geralta w adaptacji Netflixa. Czy to prawda? O wiedźmińskim treningu wypowiedział się ekspert od walki mieczem.
19.12.2019 | aktual.: 20.12.2019 11:51
Nie tylko Polska, ale i cały świat czekał na premierę "Wiedźmina" na Netflixie. Ale nie brakuje drobnych kontrowersji, które wytykają internauci oraz fani. Jednym z nich jest... ciało Henry'ego Cavilla, który wcielał się m.in. w Supermena. Czy faktycznie jest zbyt "napakowany"? Spytaliśmy o to Roberta Szateckiego, reprezentanta Polski w walkach rycerskich i właściciela Centrum Dawnych Sztuk Walki.
Bolesław Breczko, WP Tech: Do jakiego stylu i okresu historycznego najbardziej zbliżony jest styl walki wiedźminów przedstawiony przez Andrzeja Sapkowskiego?
Robert Szatecki: W pierwszej kolejności trzeba się pochylić nad tym, czym walczą wiedźmini - jest to długi miecz (potocznie często nazywany półtoraręcznym), który był bronią używaną od XIV do XVI wieku w Europie. Były to miecze przeznaczone do walki dwoma rękoma, ale dzięki swojej niskiej wadze i dobremu wyważeniu można było je prowadzić także jednorącz.
Wbrew popkulturowej wizji tej broni, opierającej się głównie na szerokich, zamaszystych cięciach, była to broń bardzo wszechstronna. Owszem, wykonywano szerokie cięcia, ale częściej stosowano krótkie uderzenia i pchnięcia wyprzedzające przeciwnika. Jedną z ciekawych taktyk było krótkie i szybkie uderzenie przeciwnika w dłonie.
Miecz łapano też w połowie klingi (ostrza – red.) i używano jako broni kolno-obuchowej. Cios zadany głowicą trzymanego w ten sposób miecza mógł zmiażdżyć czaszkę. Jelec z kolei wykorzystywano do wciskania poprzez wizurę hełmu w oko, a krótko trzymany sztych mógł łatwo trafić pomiędzy szczeliny pancerza.
Do tego dochodzi bardzo dużo ciekawych technik rozbrojenia, obezwładnienia czy rzutów i tutaj pojawia się styl, który przypomina wiedźmiński nie tylko pod kątem broni, ale także repertuaru ciosów. Z tego typu technikami możemy się zapoznać się w działach XIV-wiecznych mistrzów takich jak Johannes Liechtenauer, Fiore dei Liberi czy Philippie Vadi.
Jakiego przygotowania i treningu wymagałby wiedźmiński styl walki mieczem?
Możemy być pewni, że wiedźmiński trening musiałby być katorgą. Nawet pomimo mutagenów, które odsiewały słabe jednostki, a tym, którzy przeżyli dawało niemal nadludzkie moce. Pamiętajmy, że wiedźmini nie uczyli się zabijania ludzi, tylko potworów więc ich styl walki oraz umiejętności musiałyby ich właśnie do tego przygotowywać. To oznacza m.in. umiejętność cięcia i przebijania grubego futra i ciężkiego pancerza czy też obrony i unikanie wielu równocześnie atakujących kończyn.
W związku z tym przyszły wiedźmin tysiące godzin spędziłby na treningu na palu, który rozwinąłby jego siłę ciosu i kąty uderzenia (pal wbity w ziemię i obłożony sianem, do ćwiczenia uderzeń – red.). Przez kolejne tysiące godzin wiedźmin pracowałby nad precyzją pchnięć, dzięki którym potrafiłby trafiać w małe szczeliny pancerza oraz rozwijałby refleks i koordynację potrzebną do unikania wielu ataków naraz.
Sparingi z innymi wiedźminami pozwoliłyby natomiast zrozumieć pracę z dystansem i nauczyłyby typowego dla szermierki myślenia taktycznego – przygotowywania akcji czy uderzania bronią będąc jednocześnie nią zasłoniętym.
Bądźmy szczerzy, ile by taki wiedźmin nie trenował, to i tak nic nie zastąpiłoby polowania i prawdziwej walki z potworem. Byłaby ona końcowym elementem szkolenia i pokazałaby, jak adept radzi sobie w sytuacji, kiedy jego życie zależy tylko i wyłączenie od nabytych umiejętności.
Biorąc powyższe pod uwagę, jaki typ budowy ciała mogli mieć wiedźmini? Czy Henry Cavill faktycznie jest zbyt napakowany jak na wiedźmina?
Jest kilka aspektów, które trzeba tu wziąć pod uwagę. Po pierwsze, prawdą jest, że szermierze nie muszą być napakowani i wielcy, żeby być śmiercionośni. Kiedy postawimy przed sobą 120 kilogramowego byka i 60 kilogramową kobietę, to z góry możemy założyć, kto wygra starcie. Kiedy jednak damy tym osobom broń i dołożymy kobiecie umiejętności szermiercze, to wielki osiłek nawet nie zauważy, kiedy po jednym szybkim ruchu przeciwniczki będzie musiał zbierać swoje flaki z podłogi.
Jeśli założymy natomiast, że i osiłek zna się na robieniu mieczem, to może się okazać, że jego siła nie jest tak ważna, jak zwinność i szybkość oponentki. Broń daje każdemu możliwość podjęcia walki z teoretycznie silniejszym przeciwnikiem. Pamiętajmy też, że choć duże mięśnie mogłyby się przydać przy odrąbywaniu głowy gryfa, to są one też obciążeniami dla organizmu i wymagają dostarczania większej ilości tlenu.
Pod uwagę trzeba też wziąć tryb życia wiedźminów. Choć Geralt nie raz gościł na dworze królewskim, to jednak na co dzień był podróżnikiem tułającym się po traktach i nie mógł liczyć na obfite posiłki. Taki tryb życia nie pomaga w utrzymaniu potężnej muskulatury. Przyznam, że czytając książki widziałem Geralta bardziej jako szczupłego i żylastego niż bywalca siłowni.
W książkach Andrzej Sapkowski w szczegółach opisuje sceny szermierki. Czy są to wiarygodne opisy?
Widać, ze Sapkowski jest pisarzem, a nie szermierzem. Jego opisy walk są dużo bardziej plastyczne, a przez to łatwiejsze do zwizualizowania przez laików, niż opisy w średniowiecznych traktatach szermierczych. Jednak wiele opisywanych przez Andrzeja Sapkowskiego technik jest poprawnymi działaniami zgodnymi z historią szermierki. Szerokie, silne i krótkie szybkie cięcia, pchnięcia, praca na żelazie, bloki, uniki, finty, praca dystansem czy zdarzające się w bliższym kontakcie uderzenia pięścią i kopnięcia są elementami zupełnie naturalnymi dla średniowiecznego pola walki.
Inaczej sprawa się ma z piruetami czy obrotami, które jeżeli pojawiły w realnej walce, to raczej jako element mający zaskoczyć przeciwnika. Pamiętajmy, że każdy moment, kiedy obracamy się do przeciwnika plecami i tracimy go z oczu, jest skrajnie niebezpieczny. Do tego dochodzi jeszcze możliwość utraty równowagi poprzez choćby zaczepienie nogą o wystający korzeń czy kamień i już robi się bardzo niebezpiecznie.
W większości przypadków, jeżeli stojący przed nami przeciwnik jest doświadczony i skupiony na walce, to jak tylko zobaczy rozpoczęcie piruetu, dynamicznie skróci dystans, kończąc walkę bez żadnego zagrożenia dla siebie.
Jednak ponownie zwróćmy uwagę, kim są wiedźmini. Dzięki morderczemu treningowi i mutagenom są silniejsi, szybsi i mają nadzwyczaj wyczulone zmysły w porównaniu do normalnych ludzi. Przy takiej różnicy szybkości możliwe, że wiedźmin mógłby tańczyć pomiędzy przeciwnikami i jednocześnie kontrolować walkę. Taki "piruet śmierci" zasiałby w przeciwnikach strach przed niespodziewanymi ciosami zadawanymi po przedziwnych trajektoriach i z nietypowych pozycji, co dałoby wiedźminowi dodatkową przewagę.